Mistyfikacja Rosjan. Wykorzystują nawet pojazd opancerzony z Polski
Rosjanie opublikowali zdjęcia uszkodzonych pojazdów, które miałyby być używane przez proukraińskich rosyjskich rebeliantów, którzy stanowczo dementują sytuację i obnażają mistyfikację Rosjan. Użyte pojazdy to nie tylko amerykańskie samochody opancerzone HMMWV, ale i polskie AMZ DZIK-2.
Rajd na rosyjski Biełgorod - jest można rzec - ukraińską wersją słynnych "zielonych ludzików", którymi Rosja w 2014 r. dokonała zajęcia Krymu i następnie wkroczenia na terytoria wschodniej Ukrainy obejmującej części obwodów ługańskiego i donieckiego.
Tym razem mamy do czynienia z przeciwstawiającymi się kremlowskiej władzy obywatelami Rosji najpewniej szkolonymi i wyposażonymi początkowo przez Ukrainę. Jest to genialny ruch, ponieważ w dotychczasowych umowach z państwami Zachodu, Ukraińcy mieli nie wchodzić na teren Rosji. Inaczej wygląda sprawa rosyjskich obywateli, walczących na terenie Rosji z wojskami Władimira Putina.
Rebelianci swoim rajdem wymusili na Rosjanach nie tylko ściągnięcie posiłków z innych części frontu (bardzo przydatnych w obliczu zbliżającej się kontrofensywy Ukrainy), ale nawet ewakuację ośrodka "Biełgorod-22", gdzie składowana jest broń jądrowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zachodni sprzęt rosyjskich rebeliantów — rosyjska mistyfikacja?
Rosyjscy rebelianci odbili jak dotąd od sił rządowych transporter opancerzony BTR-82A, o czym pisał Łukasz Michalik, ale też stracili kilka swoich pojazdów. W okolicy posterunku granicznego znaleziono grupę porzuconych uszkodzonych oraz zniszczonych pojazdów. Cywilny samochód pick-up został spalony, KrAZ Kobra zniszczony, trzy HMMWV zostały uszkodzone, a AMZ DZIK-2 polskiej produkcji wygląda jakby wjechał na minę.
Warto jednak zaznaczyć, że legion "Wolność Rosji" oraz "Rosyjski Korpus Ochotniczy" zaprzeczają stratom. Równie dobrze Rosjanie mogli te pojazdy przewieść np. z okolicy Bachmutu. Na taki stan rzeczy wskazuje kilka szczegółów, na które zwracają uwagę użytkownicy Twittera Photo Wanderer i Jack’s House.
Okopy, w których utknęły HMMWV, są za duże jak na szkody widoczne na pojazdach oraz na ziemi nie widać żadnych śladów kół bądź prób wyjechania z przeszkody. Warto też zwrócić uwagę na zbyt czyste opony oraz w przypadku HMMWV, którego przód jest wzbity w ziemię, nie widać żadnego zwału ziemi, który w przypadku tak ciężkiego pojazdu musiałby powstać.
Ponadto na ziemi nie ma szkła z rozbitych reflektorów, a na odsłoniętych elementach metalowych widać jedynie rdzę wraz z grubą warstwą kurzu we wnętrzu. To wszystko wyraźnie sugeruje, że pojazdy musiały długo gdzieś stać. Widać też, że okoliczny złom i gruz pochodzi z pobliskiego budynku, a nie z miejsca domniemanych eksplozji. Tak samo jest z trawą znajdującą się za HMMWV, która musiała zostać zmiażdżona przez cięższy sprzęt pokroju dźwigu, który opuścił w to miejsce uszkodzone pojazdy.
Zaskakuje też brak śladów krwi, która normalnie musiałaby być obecna w przypadku uszkodzeń tego kalibru. Widać też już wypłowiałe białe oznaczenia stosowane przez Ukraińców oraz dość zaskakujący napis "za Bachmut", który nijak się ma do obecnego stanu rzeczy (Rosjanie niedawno świętowali zajęcie Bachmutu).
AMZ DZIK-2 - polski akcent w całej sprawie
Ciekawostką jest tutaj polski samochód opancerzony AMZ DZIK-2. "DZIKI" trafiły do Ukrainy w 2022 roku, o czym pisała Karolina Modzelewska. Są to pojazdy opancerzone zdolne do wytrzymania ostrzału pociskami kal. 7,62 mm przewożące 6-8 osób zaprojektowane przez zakłady AMZ-Kutno.
Pojazdy DZIK powstały w wyniku wniosków wyniesionych po bardzo bolesnej dla polskiej policji akcji w Magdalence z 2003 roku. Potrzebny bowiem był lekki, opancerzony pojazd patrolowo-interwencyjny, którym polska policja nie dysponowała. Z kolei model oznaczony jako DZIK-2, został już zaprojektowany wedle wymagań polskiej Żandarmerii Wojskowej.
Jest to pojazd zdolny do poruszania się z prędkością do 100 km/h i charakteryzujący się zasięgiem około 800 km. Jego uzbrojenie stanowi zazwyczaj uniwersalny karabin maszynowy PK/PKM lub UKM-2000, a żołnierze desantu mogą też prowadzić ostrzał z własnej broni strzeleckiej dzięki nawet 13 otworom strzelniczym.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski