Kupią broń dalekiego zasięgu. To historyczna zmiana w ich polityce

– Sama obrona powietrzna nie wystarczy. Niestety precyzyjna broń dalekiego zasięgu jest koniecznym krokiem, ponieważ Rosja, jak widzimy, cały czas próbuje przekraczać granice – podkreśliła Frederiksen.

Frederiksen odniosła się też do niedawnego ataku dronów na Polskę, podkreślając, że zakup broni dalekiego zasięgu jest decyzją podjętą we właściwym momencie. Dania zgłosiła również swój udział w Wschodniej Straży, oferując dwa myśliwce F-16 oraz fregatę.

Na konferencji prasowej, na której obecny był również minister obrony Troels Lund Poulsen, nie podano rodzaju broni ani kraju jej pochodzenia. Według gazety "Berlingske", Dania może rozważać zakup pocisków JSM (Joint Strike Missile) i uzbrojenie w nie myśliwców F-35. Zależnie od zaprogramowanego profilu lotu i wysokości opalenia, zasięg pocisków JSM wynosi od 180 km do 550 km.

Inną opcją jest zdaniem "Berlingske" współpraca z Ukrainą i zainteresowanie pociskami Flamingo o zasięgu 3 tys. km, które według prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego są najskuteczniejszą obecnie ukraińską bronią (masowa produkcja ma ruszyć najpóźniej do lutego 2026 r.).

Minister spraw zagranicznych Danii, Lars Lokke Rasmussen, wyraził nadzieję, że broń nigdy nie zostanie użyta przez duńskie siły zbrojne, podkreślając, że jej głównym celem jest odstraszanie.

Mette Frederiksen przypomniała jednak wnioski z raportu duńskiego wywiadu wojskowego, który ostrzega, że Rosja może być gotowa do regionalnej wojny w ciągu dwóch lat, a do wojny na dużą skalę w Europie w ciągu pięciu lat. Duńskie media określają te inwestycje jako "historyczną zmianę paradygmatu" i "pożegnanie z naiwnością" w polityce obronnej kraju.