Koronawirus powoli mutuje. Naukowcy oceniają niebezpieczeństwo

Naukowcy od kilku miesięcy przyglądają się kolejnym mutacjom koronawirusa SARS-CoV-2. Badania nie przynoszą jednak wystarczających odpowiedzi, w tym na jedno z najważniejszych pytań - czy kolejna mutacja przyspieszy rozprzestrzenianie się pandemii?

Koronawirus powoli mutuje. Naukowcy oceniają niebezpieczeństwo
Źródło zdjęć: © YouTube.com

15.07.2020 | aktual.: 16.07.2020 12:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mimo kilku miesięcy badań nad koronawirusem SARS-CoV-2, naukowcom wciąż trudno jest ocenić potencjał do ewolucji w bardziej niebezpieczny szczep. Jak czytamy w magazynie Science, wynika to z tego, że koronawirus z Chin ewoluuje znacznie wolniej niż podobne patogeny.

Niektórzy wirusolodzy są jednak zdania, że wirus zmieniał się już od bardzo dawna, by stać się jak najlepiej przystosowany do atakowania ludzkich komórek jeszcze pod koniec 2019 roku. Z tego powodu tempo jego kolejnych mutacji jest wolniejsze niż w przypadku innych koronawirusów, w tym tego odpowiedzialnego za epidemię SARS (2002-2003).

W zeszłym miesiącu pisaliśmy o nowej mutacji SARS-CoV-2, która rozpowszechniła się w większości regionów świata, ale ostatnie obserwacje badaczy sugerują, że niekoniecznie musi być to wynik lepszego przystosowania się wirusa.

- Każda mutacja ma szansę przypadkowo rozpowszechnić się na całym świecie - wyjaśnia Kristian Andersen, biolog obliczeniowy w Scripps Research w rozmowie z Science. - To się zdarza cały czas.

United Kingdom’s COVID-19 Genomics Consortium zsekwencjonowało 30 000 genomów SARS-CoV-2, dzięki czemu naukowcy mogą porównać 43 linie niosące różne mutacje. Biolog ewolucyjny Andrew Rambaut z University of Edinburgh jest zdania, że różnice w pomiędzy poszczególnymi mutacjami są tak małe, że trudno wiązać je z tempem rozprzestrzeniania się wirusa.

Innego zdania jest Jeremy Luban z University of Massachusetts Medical School, który wraz ze swoim zespołem przeprowadził eksperymenty z hodowlą komórkową. Naukowcy uważają, że już niewielka zmiana sprawiła, że wirusowi łatwiej jest atakować komórki ludzkie.

- Nasze dane sugerują, że jedna z mutacji jest od 3 do 10 razy bardziej zakaźna - komentuje Luban. Jednak zdaniem wirusologa Emmy Hodcroft z Uniwersytetu w Bazylei, dane laboratoryjne nie mają potwierdzenia w rzeczywistych przypadkach. Zdaniem ekspertki nie powinny o niczym przesądzać.

Badacze z Erasmus Medical Center (EMC) przeprowadzili kolejne testy, które mają potwierdzić, które mutacje SARS-CoV-2 są niebezpieczniejsze i czy w ogóle istnieje zależność pomiędzy rozprzestrzenianiem się wirusa a typem mutacji. W tym celu przeprowadzili testy na fretkach, jednak skala była zbyt mała, by dać jednoznaczną odpowiedź.

Badania trwają, ale bez względu na ich wynik naukowcy są w stanie potwierdzić, że mutacja znana jako G614 jest najbardziej rozpowszechniona ze wszystkich do tej pory zbadanych. Nie mają jednak jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego tak się stało.

Science zwraca uwagę na jeszcze jedno ważne pytanie - czemu wirus ewoluuje tak wolno? Naukowcy są zdania, że mogliśmy "przegapić" moment szybkiego przystosowywania się koronawirusa, ponieważ szczep, który zaatakował w 2019 roku był już doskonale przystosowany do ataku na człowieka. Z drugiej strony jednak eksperci obawiają się, że wraz z pojawieniem się szczepionki tempo mutacji SARS-CoV-2 może znacznie przyspieszyć.

wiadomościCovid-19koronawirus
Komentarze (5)