Kolejny rajd dronów na Moskwę. Rosja nie spała spokojnie
W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia Moskwa po raz kolejny została zaatakowana przez drony. Ministerstwo Obrony Rosji twierdzi, że dwa ukraińskie bezzałogowce zostały zniszczone, a jeden zneutralizowany przy pomocy środków walki elektronicznej. Drony miały również uderzyć na Morzu Czarnym w rosyjskie okręty patrolowe "Wasilij Bykow" oraz "Siergiej Kotow". Niektórzy eksperci twierdzą, że za atakami mogą stać tajemnicze "Bobry" z Ukrainy.
01.08.2023 | aktual.: 01.08.2023 11:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W mediach społecznościowych pojawiło się wiele zdjęć i nagrań pokazujących skutki nocnego ataku dronów na stolicę Rosji. Atak potwierdziło również rosyjskie ministerstwo obrony, twierdząc, że dwa ukraińskie bezzałogowce zostały zniszczone w rejonie odincowskim i narofomińskim, a jeden został unieszkodliwiony przy pomocy środków walki elektronicznej.
Rajd dronów na Moskwę
Jak zwraca jednak uwagę serwis Militarny, opublikowane nagrania sugerują, że co najmniej jedno urządzenie uderzyło w biurowiec należący do kompleksu Moscow City. Był on również celem ataków, przeprowadzonych 30 lipca. Minionej nocy doszło również do wykorzystania dronów morskich. Zgodnie z pojawiającymi się doniesieniami uderzyły w okręty patrolowe "Wasilij Bykow" oraz "Siergiej Kotow".
Jednostki stacjonowały na Morzu Czarnym ok. 340 km na południowy zachód od okupowanego przez Rosjan Sewastopola. Ministerstwo Obrony Rosji twierdzi, że wszystkie trzy drony zostały zniszczone. Nasilające się ataki bezzałogowców na rosyjską stolicę sugerują, że Ukraińcy są w posiadaniu coraz lepszych urządzeń, które mają duży zasięg i są w stanie skutecznie przebić się przez rosyjską obronę przeciwlotniczą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci tzw. białego wywiadu uważają, że do ataków na Moskwę mogły posłużyć wciąż dość tajemnicze drony kamikadze "Bóbr" (ukr. Бобер). Są to urządzenia o zasięgu wynoszącym nawet 1000 km, które można zaliczyć do kategorii amunicji krążącej. Ich użycie sugerował m.in. Serhij Prytuła były prezenter radiowy i telewizyjny, obecnie zaangażowany we wsparcie ukraińskiej armii. Prytuła zamieścił wymowny wpis na Twitterze, o czym informowaliśmy już wcześniej, a także zdjęcie z bezzałogowcami.
"Bobry" nie są jedynymi urządzeniami, które mogą zakłócać sen mieszkańców Moskwy. Do tej kategorii można też zaliczyć UJ-22 "Airborne", czyli drona o zasięgu wynoszącym 800 km, a także ujawnione niedawno przez Ukraińską Generalną Dyrekcję Wywiadu drony "Rubak" o zasięgu ok. 500 km. Jest to kolejny dron kamikadze, zaliczany do kategorii amunicji krążącej, opracowany przez ukraiński przemysł zbrojny.
"Rubak" o konstrukcji latającego skrzydła ma pomagać w niszczeniu odległych celów naziemnych, w tym wrogiej siły żywej. Ukraińcy czynią również znaczne postępy w rozwoju dronów morskich. Na razie nie wiadomo, jakich urządzeń użyto do ataku na Morzu Czarnym. Niewykluczone, że są to te same bezzałogowe statki nawodne (ang. unmanned surface vehicle, USV), które w październiku 2022 r. uderzyły na port w Sewastopolu. Eksperci zaznaczali wówczas, że urządzenia mogły powstać na bazie kanadyjskiego skutera wodnego Sea-Doo. Takie drony miały wykorzystywać pompę strumieniową oraz silnik benzynowy Rotax i osiągać prędkość nawet 110 km/h.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski