Kolejna porażka Google'a. Mają miliardy, a nie potrafią zagrozić Facebookowi
Z produktów Google'a korzystają miliardy na całym świecie. Ale jest jedna rzecz, z którą gigant sobie nie radzi - media społecznościowe. Google+ był próbą rywalizacji z Facebookiem. Projekt zakończył się fiaskiem. Ale czy rzeczywiście upadek "Plusa" to aż taka wielka porażka?
09.10.2018 | aktual.: 09.10.2018 22:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Informacja o zamknięciu serwisu Google+ przez Google spowodowała, że wiele osób przypomniało sobie o jego istnieniu - stwierdził w rozmowie z WP Tech Jan Zając, prezes firmy Sotrender.
Społecznościowy serwis Google'a miał być rywalem dla Facebooka, ale wystartował o wiele za późno i miał o wiele za mało do zaoferowania. Fakt, że dane pół miliona ludzi mogły wyciec, był tylko gwoździem do trumny kolejnego nieudanego społecznościowego projektu Google'a.
Google+, spóźniony rywal Facebooka
"Byłem zajęty" - tak były prezes Google'a Eric Schmidt tłumaczył, dlaczego Google spało, kiedy rodziły się i zdobywały popularność takie serwisy jak Facebook czy Twitter. Odpowiedzią giganta na rozwój mediów społecznościowych miał być Google+. Portal na starcie spóźniony, bo ruszył dopiero w 2011 - od pięciu lat działała więc już facebookowa tablica, a dzieło Zuckerberga od trzech miało polską wersję.
Jak Google postanowił nadrobić straty? Już wtedy niektórzy narzekali, że Facebook jest przeludniony. W znajomych ludzie mieli nie tylko partnerów czy znajomych z pracy, ale też ciocie, kuzynów i sąsiadów. Google w "Plusie" chciało więc postawić na bliższe kontakty. Jedną z największych zalet, które jednak z czasem wpłynęły na porażkę serwisu, były w Google+ kręgi.
Mogliśmy dzielić się treściami tylko dla wybranych osób. Logiczne: co innego chcemy pokazywać grupie znajomych, znających kontekst, a co innego rodzinie. Pomysł w teorii świetny, ale w praktyce zupełnie niezrozumiały, o czym po latach przyznawali sami pracownicy Google'a. A może po prostu zbyt nowatorski albo zmarnowany? Wystarczy przecież zobaczyć, jak dziś dużą popularnością cieszą się na Facebooku grupy, które działają na podobnej zasadzie.
Początki Google+ miał niezłe... ale tylko na papierze. 10 mln użytkowników w 16 dni od premiery robiło wrażenie tylko chwilowo. Szybko okazało się, że przybywają po prostu ci, którzy korzystają z różnych serwisów Google'a, jak Gmail czy YouTube, a nie ściśle zainteresowanie "Plusem". O ile to jeszcze dałoby się przełknąć, wszak to olbrzymia liczba użytkowników, tak fakt, że po rejestracji bardzo szybko przestawali na "plusa" wchodzić, musiał już giganta boleć. A ci, którzy zostali, i tak poświęcali na to znacznie mniej czasu niż osoby będące na Facebooku.
Trudno się dziwić, skoro przykład szedł z góry. Nawet najważniejsze osoby w Google nie widziały potrzeby, żeby z serwisu społecznościowego korzystać.
Dziś nawet Google przyznaje, że 90 proc. sesji w portalu trwało ostatnio mniej niż... pięć sekund. Dla porównania, średni czas spędzony na Facebooku to ponad siedem i pół godziny dziennie. Nawet jeśli ta druga liczba jest mocno przesadzona, bo np. liczy też działanie aplikacji w tle, to i tak proporcja poraża.
Już w 2012 roku, czyli niedługo po starcie G+, Łukasz Michalik na łamach Gadżetomanii nazwał Google+ wydmuszką. I przez lata niewiele to się zmieniło - ludzie zakładali konto (bo byli też do tego zmuszani, np. po to, by móc pisać komentarze na YouTube) i szybko o portalu społecznościowym zapominali.
Ktoś jednak został. Według Android Headlines w ostatnim miesiącu z mobilnej wersji korzystało 2,5 mln użytkowników. Na dodatek wierni "Plusowi" bardzo sobie serwis chwalą. Np. w serwisie dobreprogramy.pl, pod informacją o końcu Google+, pojawił się zaskakujący komentarz:
"Dla fotografa i grafika to jest dużo lepsze miejsce niż FB. Prezentuję tam swoje prace, a przez tych parę miesięcy, jak tam jestem, zdążyłem poznać kilku wybitnych twórców. Poznani ludzie mobilizowali mnie do większego wysiłku. Chyba dzięki temu też zrobiłem kilka obrazów, które inaczej pewnie by nie powstały".
Google+: "same kobiety, które oszukują mężczyzn"
Podobne głosy pojawiają się również w recenzjach użytkowników aplikacji na Google Play - Google+ jest przyjemny, bo spokojny i niezbyt tłoczny. Komentarze w sklepie Google'a to jednak nie tylko laurki dla ich serwisu - to właśnie tam mogliśmy znaleźć zapowiedź tego, że "Plus" upada. Korzystający pisali, że każda kolejna aktualizacja psuje działanie programu i że coraz więcej na nim spamu. "W tej aplikacji są tylko same kobiety, które oszukują mężczyzn" - napisał jeden z rozczarowanych użytkowników.
Najlepsze jest to, że Google+ nie jest pierwszą społecznościową wpadką Google'a. I to wyrasta na spory problem korporacji. Zaczęło się od Google Orkut, serwisu założonego w 2004 roku. Wprawdzie portal cieszył się popularnością w Brazylii czy Indiach, ale ostatecznie po dziesięciu latach projekt wygaszono. Taki sam los spotkał Buzz, czyli kopię Facebooka, oraz Google Wave, od którego oczekiwano, że miał połączyć skrzynkę e-mail i narzędzia do pracy grupowej z komunikatorem internetowym. Nawet jeśli serwisy Google'a miały w sobie "coś", to bardzo szybko okazywało się, że gigant nie ma pomysłów na ich rozwój.
A mówimy przecież o firmie, która jest skazana na społecznościowy sukces. Google.com to najpopularniejsza strona na świecie, która odnotowuje 43 mld wizyt w ciągu miesiąca. Najpopularniejszą przeglądarką jest Chrome, a systemem operacyjnym - Android. 77 proc. urządzeń mobilnych pracuje na tym systemie, podczas gdy na iOS - 20 proc. Z produktów Google korzystają miliardy, a mimo to firma nie potrafi tego przekuć na sukces w mediach społecznościowych.
No właśnie: nie potrafi czy nie chce?
- Mam wrażenie, że bardziej im się nie chciało, niż nie umieli - tak Michał Wieczorek z firmy Sotrender w rozmowie z WP Tech komentuje powód upadku Google+ i nieudolność Google'a na rynku społecznościowym. - Google+ wyglądał na serwis zrobiony na odczepkę, tylko po to, żeby Google mógł powiedzieć, że ma własne medium społecznościowe. Google robi tyle różnych rzeczy, że Google+ był zepchnięty na margines - stwierdza.
Jak dodaje Jan Zając, upadek "Plusa" nie musi oznaczać, że Google wycofa się z tej działki. Może jeszcze działać na rynku społecznościowym. Niekoniecznie poprzez budowanie czegoś od zera, tylko kupując i modyfikując już działające serwisy.
YouTube: prawdziwy rywal dla Facebooka
Google może nie ma "typowego" medium społecznościowego. Ale zdaniem Wieczorka ma w ręku coś znacznie lepszego - i dlatego nie musi tworzyć "prawdziwego" rywala dla Facebooka.
- Google ma przecież serwis społecznościowy, niezwykle popularny, o czym często się zapomina. To YouTube, z którego korzysta miesięcznie 1,8 miliarda zarejestrowanych użytkowników i miliony niezarejestrowanych. To najpopularniejsza usługa Google, popularniejsza od Gmaila i największy konkurent Facebooka, bo opiera się na treściach wideo, które najmocniej angażują odbiorców.
Nawet jeśli uznamy więc, że Google+ był porażką, to taką, która Google'a nie musi smucić. Walka trwa, ale kto inny jest kluczowym zawodnikiem.
Jakim typem gracza jesteś? Preferujesz klasyczne produkcje dla jednego gracza czy uważnie śledzisz esport? Wypełnij nasz quiz!