20 urodziny Google. Tak firma zmieniła nasze życie
4 września 1998 - właśnie wtedy zostało założone Google. Firma zaczynała jako producent prostej wyszukiwarki, dziś to megakorporacja, która wie o nas wszystko i ma olbrzymi wpływ na nasze życie. Wystarczyło 20 lat, by tego dokonać.
4 września 1998 Google został zarejestrowany jako firma, ale prace Siergieja Brina i Larry'ego Page'a nad wyszukiwarką trwały już wtedy od 2 lat. Ich narzędzie przez te 20 lat bardzo na nas wpłynęło. Najlepszym dowodem jest zmiana języka, którym posługujemy się na co dzień. Już przyjęło się, że jeśli czegoś nie wiemy, to nie mówimy "sprawdź", "poszukaj", tylko po prostu - "wyguglaj". Jasne stało się, że to właśnie Google jest pierwszym źródłem informacji. Jest odpowiedzią na wszystko, zastępując nie tylko encyklopedie czy książki, ale także naszą pamięć. Dlatego też starsze pokolenia narzekają na "guglających", którzy nie chcą niczego wiedzieć, bo nie muszą - wszystko znajdą przecież w wyszukiwarce.
Konsekwencje wyszukiwania haseł w wyszukiwarce Google'a są znacznie poważniejsze. Pierwsza strona Google'a stała się wyrocznią. Jeżeli coś jest na pierwszym miejscu, to jest najważniejsze. Poważnie traktuje się też czwarte czy piąte wyszukane wyniki, ale mało kto zapędza się do przechodzenia na kolejne strony. Niektórzy twierdzą, że gigant robi z tego użytek. W 2012 roku polskie Allegro skarżyło się, że Google dosłownie wycięło z wyników wyszukiwania należący do grupy serwis tablica.pl. Dziś podobne zarzuty stawia Donald Trump, twierdząc, że Google premiuje portale lewicowe, które piszą o nim źle, zaś pochlebne artykuły albo się nie pojawiają, albo wyświetlane są na szarym końcu.
Czy uwierzymy w teorie spiskowe, czy nie, z jednym trzeba się zgodzić - to od Google zależy, w co klikniemy. A sprawienie, żeby to właśnie dana strona była pierwsza, stało się nową gałęzią biznesu. SEO – optymalizacja witryn pod kątem wyszukiwarek, czyli proces ulepszania witryn na potrzeby wyszukiwarek - sprawiło, że powstał nowy zawód (specjalista SEO) i osobna branża zajmująca się tym zagadnieniem. Odbywają się nawet specjalne imprezy poświęcone SEO.
Google Chrome - najpopularniejsza przeglądarka
Najpopularniejsza przeglądarka internetowa w Polsce, generująca połowę odsłon - to właśnie Google Chrome. Trudno o lepszy dowód na to, jak wiele Google w naszym życiu znaczy, skoro większość Polaków korzystając z internetu robi to właśnie w przeglądarce giganta. Nie jesteśmy wyjątkiem, bo na świecie udziały Chrome'a wynoszą ponad 60 proc. Konkurencja jest daleko w tyle. Chrome'a używa 65 proc. użytkowników sieci, podczas gdy Internet Explorer od Microsoftu używany przez zaledwie 11 proc.
Skąd ten sukces? Google Chrome często wygrywał w rankingach na najszybszą przeglądarkę, więc każdy, kto chciał korzystać z internetu szybciej, robił to przy pomocy Chrome'a. Chwalony był również wygląd, a także wygoda - by powiedzieć tylko o wpisywaniu hasła w pasku adresu. To do dziś duże ułatwienie, bo nie musimy wchodzić na google.pl, żeby odnaleźć interesującą nas rzecz. Wystarczyło od razu wklepać interesujące nas słowa i gotowe.
Chrome to także lubiane dodatki. Chociaż dzisiaj znajdziemy je także w innych przeglądarkach, a na Operze zainstalujemy nawet aplikacje powstałe z myślą o Chrome, to dla wielu możliwość skorzystania z dodatkowych rozszerzeń zachęcała do korzystania z przeglądarki Google'a.
Jakość jakością, ale Google zrobiło wszystko, by Chrome miał łatwiej niż inni, wykorzystując do tego swoją przewagę na internetowym rynku. Użytkownicy byli przed laty przekonywani do tej przeglądarki podczas korzystania z wyszukiwarki. Innym producentom trudno było rywalizować z taką reklamą, skoro na każdym kroku internauci zachęcani byli do przesiadki. Wynik podbija też Android. Chrome na dzień dobry jest w telefonie z systemem operacyjnym Google'a. A to przecież najpopularniejszy mobilny system operacyjny.
Google oznajmiło, że już 4 września ma wydać ogłoszenie dotyczące dalszej przyszłości Chrome’a. Jedną z nowości prawdopodobnie będzie nowy interfejs przeglądarki.
Google zafundowało nam prawdziwą rewolucję
5 listopada 2007 roku system Android został oficjalnie przedstawiony. Google jednak go nie stworzył, tylko odkupił w 2005 roku za 130 milionów dolarów i rozwinął. Firmą, która sprzedała system, było Android Inc. Pracował w niej Andy Rubin, "ojciec chrzestny" Androida. Pierwszym telefonem z Androidem w Polsce był HTC G1. Pojawił się on w sieci Era GSM pod nazwą Era G1. Następnie Orange wypuściło do sprzedaży HTC Magic. Na sklepowych półkach zawitał 5 czerwca 2009.
W odróżnieniu od konkurencji, czyli systemu iOS Apple'a, Android działa na otwartej licencji. Dzięki temu każdy producent smartfonów może sobie go zaimplementować, zamiast tworzyć własny system. Bez tego sukcesu Google'a by nie było.
Dziś Android to najpopularniejszy mobilny system operacyjny. 77 proc. urządzeń mobilnych pracuje na tym systemie, podczas gdy na iOS - 20 proc. Dostępny już nie tylko na smartfonach, ale też telewizorach, tabletach czy innych inteligentnych urządzeniach. Czyli jest prawie wszędzie, zawsze tam, gdzie ty. I będzie go więcej, bo z czasem każdy sprzęt podłączony do internetu ma korzystać z systemu operacyjnego Google'a. Jego największą zaletą jest to, że nieważne, na jakim sprzęcie korzystamy z Androida, wszystko jest mniej więcej podobne. Android działa na najtańszych sprzętach, jak i flagowcach od największych producentów. Uniwersalność - to jego siła.
Android nierozerwalnie połączony jest z cyfrowym sklepem Google Play, w którym znajdziemy aplikacje na ten system. To największa zaleta całego ekosystemu, bo wszystko jest w jednym miejscu, jak i jego przekleństwo. Doprowadziły do tego monopolistyczne zapędy Google'a, o których nie wolno zapominać szczególnie kilka miesięcy po tym, jak Komisja Europejska nałożyła na Google olbrzymią karę w wysokości 4,34 miliarda euro. Działania Google miały ograniczać dostęp do rynku mobilnego konkurencji, co z kolei powodowało ograniczenie konsumentom wyboru usług.
Ojciec Androida dziś w Google już nie pracuje. Za to tworzy własne telefony, będące alternatywą dla rozwiązań największych producentów. Problem w tym, że mali nie mają w tej branży łatwo.
O czym się mówi na ulicach? Google ci powie
Wyszukiwarka przekazuje nam wiedzę, ale jest też narzędziem do monitorowania społecznych nastrojów. Pod koniec roku wszyscy czekamy na zestawienie najpopularniejszych haseł, by sprawdzić, czym żyliśmy w minionych 12 miesiącach. Ciekawym narzędziem jest też Google Trends, a o nietypowych zjawiskach informuje samo Google. Na przykład po "Brexicie" Brytyjczycy pytali wyszukiwarkę, co właściwie oznacza wyjście z Unii Europejskiej i czym ta Unia jest. Z kolei po sukcesie Trumpa, przeciążona strona kanadyjskiego urzędu imigracyjnego przestała działać. Wszyscy rzucili się do sprawdzenia w Google, jak otrzymać kanadyjski paszport.
Emocje rodaków najlepiej pokazuje projekt "Wiersze z Google'a". To poezja tworzona z najpopularniejszych haseł wyszukiwania. "Przeglądamy się w krzywym zwierciadle searchów i ciasteczek" - piszą autorzy projektu na stronie. Obraz Polaków kreślony przez Google czasami bywa ponury i smutny. Zobaczcie wiersz, który pojawia się, gdy wpiszemy "nie mogę":
"Nie mogę już wytrzymać z mężem
Nie mogę już tak żyć
Nie mogę już wytrzymać z żoną
Nie mogę już żyć."
Nie byłoby wierszy, gdyby nie jedna z największych zalet Google'a - autouzupełnianie. Czyli wpisujemy hasło, a przeglądarka na podstawie najpopularniejszych wyników podpowiada nam, o co może chodzić. Trudno wyobrazić sobie korzystanie z sieci bez tej opcji, która przecież rozszerzyła się również o hasła czy formularze, co przydaje się podczas zakupów.
Przeczytaj też: Od czego się zaczęło? O historii Google'a przeczytasz w tekście Łukasza Michalika: "Imperium Google'a. Jak firma z Mountain View zbudowała swoją potęgę?"
Tekst po japońsku to żaden problem. Jest Tłumacz Google
Być może już nie trzeba będzie uczyć się języków obcych. Przesada? Teraz pewnie tak, ale za kilka lat naprawdę może stać się rzeczywistością. Każdy, kto regularnie korzysta z Tłumacza Google, wie, że usługa staje się coraz lepsza i coraz wierniej tłumaczy teksty z wielu języków świata. Każdego miesiąca z narzędzia korzysta 500 milionów osób. Każdego dnia tłumaczymy w nim 100 miliardów słów. Szef aplikacji porównał w rozmowie z WP Tech Tłumacza Google do magii. I trudno mu się dziwić - podnosisz telefon na poziom oczu, a na ekranie niezrozumiałe napisy w czasie rzeczywistym są tłumaczone i wyświetlane np. po polsku.
Jak to się dzieje, że Tłumacz Google jest coraz lepszy? Wszystko dlatego, że koncern uczył swoje komputery na przykładzie dokumentów ONZ. Z prostej przyczyny – są one spisywane w sześciu językach. W ten sposób maszyny dostały duży zastrzyk wiedzy i stały się dużo lepsze.
Święta znane i nieznane. Poznasz je dzięki Google Doodle
Rola Google Doodle jest bardzo istotna. Na pierwszy rzut oka to tylko śmieszne lub ładnie wyglądające obrazki. Ale Google Doodle pojawia się, gdy mamy do czynienia z rocznicą ważnego wydarzenia. Czasami jest to święto niepodległości, ważne narodowe święto czy też urodziny naukowca i pisarza. Jasne, takie rocznice celebrowało się wcześniej, na dodatek kalendarium nie jest niczym nowym. Tyle że Google Doodle zupełnie inaczej "reklamuje" takie zdarzenia, właśnie za pomocą oryginalnych grafik.
Nie każdy uruchamia Wikipedię albo dowiaduje się w radiu, że właśnie jest 85. rocznica odkrycia Biskupina. Za to istnieje duże prawdopodobieństwo, że każdy codziennie wchodzi na Google. Choćby po to, by sprawdzić, jaka jest pogoda - tak, to hasło, które Polacy wpisują najczęściej. Google odgrywa więc istotną rolę w edukacji i promowaniu nauki. Coraz częściej o rocznicy głośno jest dlatego, bo Google przygotowało specjalne Doodle.
Przyszłość Google, która wpłynie na nas
Przyszłością Google jest rozwój sztucznej inteligencji. Na imprezie I/0 2018 Google pochwalił się swoimi dotychczasowymi dokonaniami z zakresu sztucznej inteligencji. Wykorzystując skan siatkówki SI Google jest w stanie wykryć choroby serca. Nie wymaga to wykwalifikowanego lekarza na miejscu. Idąc tym tropem Google dalej będzie rozwijać SI w branży medycznej, będzie to m.in. badanie prawdopodobieństwa powrotu pacjenta do szpitale. Dzi ęki przebadaniu tysiąca informacji o chorym, algorytm Google jest w stanie z 76 proc. dokładnością przewidzieć, czy pacjent wróci do szpitala.
Rozwija się również wirtualny asystent, który do końca 2018 roku ma mówić po polsku. Dzięki technologii nieprzerwanej konwersacji z asystentem, będzie można rozmawiać jak z człowiekiem. Asystent zyska możliwość wykonywania kilku akcji jednocześnie i odpowiadania złożonych pytań. Będzie wykorzystywał także więcej graficznych wskazówek i trafi do Map Google.
Asystent zadzwoni też za ciebie i zrobi rezerwacje. To zarówno niezwykle ciekawa, jak i przerażająca funkcja. Na wideo prezentującym nową zdolność asystent sam (oczywiście po poproszeniu go) zadzwonił do fryzjera, porozmawiał z pracownikiem i zamówił wizytę na wybraną przez siebie godzinę. Rozmawiał przy tym w sposób w stu procentach przypominający żywego człowieka, włącznie z wstawkami "hmmm" i "spoko". Niebawem nie będziemy wiedzieli kiedy rozmawiamy z komputerem, a kiedy z człowiekiem.
Google - gigant, który wie o nas wszystko
Pamiętacie, co wpisywaliście w wyszukiwarce Google na przykład.. 1473 dni temu? Z pewnością nie. A Google zbiera te informacje, jeśli jesteśmy zalogowani na konto, możecie to sprawdzić w każdej chwili. A co oglądaliście na YouTubie tego samego dnia? Cała historia naszych akcji na tym serwisie również jest zapisywana. Google zapisuje także, ile zajmowały nam podróże między różnymi lokalizacjami. Zbiera informacje o naszych hobby, zainteresowaniach, wyszukiwanych produktach. Analizuje też nasze informacje i wysnuwa teorie o tym, ile możemy ważyć, mieć lat, a nawet ile zarabiamy.
Tutaj zobaczycie wszystkie dane, które zebrało o was Google:
Dostęp do tych danych nie dziwi z dwóch powodów. Bardzo łatwo je zebrać, skoro mnóstwo osób korzysta z internetu za pomocą produktów Google'a, a coraz częściej także na produktach Google'a. Po drugie - użytkownicy sami dzielą się takimi informacjami, celowo bądź przez nieuwagę zezwalając na dostęp do takich szczegółów. Co Google z taką wiedzą robi? Profilowane reklamy czy spersonalizowane treści, które są wyświetlane, to tylko wierzchołek góry lodowej.
"Warto przy tym pamiętać, że Google nie jest dobry czy zły. To nie ta kategoria oceny, bo Google’a (teraz Alphabet) od 19 sierpnia 2004 roku jako notowana na giełdzie spółka ma tylko jeden cel: pomnażanie zysków akcjonariuszy. Nowe produkty, innowacje, troska o zadowolenie użytkowników - to tylko narzędzia, służące realizacji tego celu. Podobnie, jak filtrowanie treści, ograniczanie dostępu do informacji, kreowanie konsumenckich zachowań czy w końcu wpływ na polityczne poglądy i wybory" - pisał Łukasz Michalik.