Katastrofa Boeinga 737 w Iranie. Ekspert: Nagranie wideo jeszcze niczego nie przesądza
10.01.2020 13:17, aktual.: 10.01.2020 15:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Śledztwo powinno być prowadzone dwutorowo: pod kątem wybuchu rakiety i awarii poszycia - mówi w rozmowie z WP Tech ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński. W sieci pojawiło się nagranie z momentu zapalenia się samolotu Boeing 737, do którego doszło w Iranie.
Do katastrofy nad Iranem doszło w środę – Boeing 737 należący do ukraińskich linii lotniczych rozbił się niedługo po starcie z lotniska w Teheranie.
I chociaż mówiono głównie o awarii maszyny, nie brakowało głosów, że jedną z możliwych wersji wypadku było zestrzelenie – w Iranie atmosfera polityczno-wojskowa jest bardzo gorąca po tym, jak Amerykanie zabili irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. O standardy akcji przeprowadzanych po katastrofach samolotów spytaliśmy Grzegorza Brychczyńskiego, niezależnego eksperta lotniczego i członka Polskiego Klubu Lotniczego.
Zobacz także
Katastrofa samolotu Boeing 737 w Iranie
W katastrofie zginęło 176 osób. Dość szybko okazało się, że choć czarne skrzynki przetrwały, to trudno będzie dociec przyczyn wypadku, bo Iran nie zamierza ich oddać.
- W takich sytuacjach zawsze na miejscu pojawia się zespół z komisji ds. badań katastrof lotniczych oraz prokurator, który jest podległy szefowi tego zespołu. Szef może poprosić prokuratora o zabezpieczenie wszelkich danych - radiowych, radiotelegraficznych itd., a prokurator musi to zrobić zgodnie z przepisami kraju, w którym doszło do katastrofy – tłumaczy Grzegorz Brychczyński.
Analogicznie jest z katastrofami samolotów wojskowych, ale wtedy działania podejmuje prokurator wojskowy. Jednak też jest zależny od szefa zespołu badawczego. Zespół i komisja badawcza powinny być niezależne od władz kraju, rządu czy jakiegokolwiek ministerstwa. To międzynarodowe standardy.
Czy tak jest i w Iranie? - Mam nadzieję - wzdycha Brychczyński. - Oby tamtejsi eksperci także wychodzili z założenia, że przede wszystkim liczy się bezpieczeństwo. Z drugiej strony te czarne skrzynki są problemem – Iran ich nie odda, bo przecież Boeing to amerykański samolot, a oni mają Amerykę za diabła.
Zobacz też: Boeing 787 ma poważną lukę. Cały kod Dreamlinera był dostępny w sieci
Nagranie z katastrofy Boeinga 737 a dowody
W czwartek wieczorem w sieci pojawiło się nagranie, które pokazuje moment zapalenia się samolotu. Według premiera Kanady Justina Trudeau dowodzi ono teorii, jakoby samolot został zestrzelony. Grzegorz Brychczyński jest jednak innego zdania. Nie da się według niego natychmiast ustalić przyczyny katastrofy. - Na to trzeba tygodni, ba - miesięcy - podkreśla.
- Z jednej strony to mogła być awaria poszycia. Jeśli - jak widać na zdjęciach - wystrzeliły turbiny i przebiły silnik, to tam jest temperatura 1300 st. Celsjusza. Wtedy wszystko zaczyna się palić momentalnie. To ogromna siła i temperatura. Na zdjęciach widać podziurawione poszycie samolotu. Dokładnie tak zadziałałyby połamane turbiny - dziurawiąc poszycie.
- Z drugiej strony również w ten sposób zadziałałaby rakieta - ona nie wybucha w momencie uderzenia tylko tuż przed i także dziurawi samolot. To, co widzimy na filmie, mogło być efektem zarówno jednego, jak i drugiego scenariusza - tłumaczy ekspert.
I zaznacza, że najlepszym wyjściem byłoby oddanie czarnych skrzynek… Francji. To niezależny w tym konflikcie kraj, a na dodatek jedyny w Europie i na Bliskim Wschodzie, który posiada wszelkie technologie i sprzęty do odczytu czarnych skrzynek Boeinga.
Tymczasem podczas specjalnej konferencji prasowej szef irańskiego lotnictwa cywilnego Ali Abedzadeh powiedział, że ukraiński samolot nie został trafiony. Dodał też, że czarne skrzynki są w dobrym stanie i będą badane przez Irańczyków.