Jeden dzień z życia esportowca. Jest zupełnie inny niż sobie wyobrażasz
Co trzeba zrobić, aby znaleźć się na szczycie? O życiu i karierze esportowca rozmawiam z profesjonalnym graczem "CS:GO" Damianem "Furlanem" Kisłowskim. Furlan jest kapitanem drużyny AGO Gaming, jednego z najlepszych esportowych teamów w Polsce.
08.07.2018 | aktual.: 09.07.2018 13:41
"Counter Strike: Global Offensive" to jedna z uwielbianych w Polsce gier esportowych. Taktyczna strzelanka, wymagająca niezwykłej zręczności, świetnej koordynacji ręka-oko, ale i drużynowej współpracy. Tu nie ma miejsce na solistów, każda runda musi być rozgrywana z ustalanymi przez mikrofony słuchawkowe planem.
Łukasz Michalik, WP Technologie: Jak zaczyna się dzień esportowca? Zrywasz się bladym świtem, aby przed wschodem słońca zaliczyć pierwszy trening?
Damian „Furlan” Kisłowski, AGO Gaming: Często siedzę do później nocy, więc wstaję mniej więcej o 9-10, aby wypocząć. Prysznic, śniadanie, potem spacer z psem. Dopiero potem siadam przed komputerem na godzinę, dwie, żeby sobie pograć na serwerach publicznych. To rozgrzewka przed właściwym treningiem.
Po rozgrzewce zaczyna się praca?
Nie, potem spędzam dzień z dziewczyną, jakieś rowery. Coś staramy się wymyślać, aby w dzień się nie nudzić. Dopiero po powrocie do domu siadam do treningu. Trenujemy do końca dnia, mniej więcej od godziny 17 do 23. Po treningu można jeszcze usiąść na chwilę do CS-a, dogrzać się w ten sposób.
Zawsze trenujecie wieczorem?
Czasem, gdy mamy trochę luźniejszy dzień, to umawiamy się na trenowanie popołudniu, aby mieć dla siebie wolne wieczory.
Trening to tylko jedna składowa sukcesu. Jesteś profesjonalnym zawodnikiem, więc pewnie masz również zapewnioną opiekę dietetyka, który pilnuje, aby na talerzu lądowało to, co zdrowe?
Jeśli chodzi o naszą drużynę, organizację, to mamy performance coacha, Sebastiana Krzepotę, który dba o to, żebyśmy zdrowo się odżywiali i aby nasz rytm dobowy był w jak najlepszym stanie.
To jest tak, że masz indywidualnie rozpisaną dietę?
Nie, nikt nie tworzy dla mnie wyspecjalizowanej diety. To są raczej ogólne zalecenia i świadomość tego, co się je. To nie tak, że mamy wydzielone 300 gramów kurczaka z ryżem i czymś tam – jemy tak, jak nam się podoba, ale zwracamy uwagę, aby było to zdrowe.
W domu jest łatwo, ale da się tego wszystkiego przestrzegać w trasie?
Na turniejach jest z nami pan Sebastian, zawsze doradza i mówi, co jeść przed meczem, w trakcie meczu, co można pić. Nakierowuje nas zawsze, kiedy ktoś czegoś zapomni.
Ta pomoc dotyczy tylko jedzenia?
Nie, to nie tylko odżywianie. Chodzi też o przygotowanie fizyczne, przygotowanie mentalne, motywację. Jeżeli ktoś się źle czuje, ma mniejszą ochotę do gry, zawsze możemy liczyć na pomoc. Jest podział trenerów. Performance coach dba o to, aby nasze ciała miały jak największą wydajność, żeby forma była najlepsza właśnie w porze, gdy będziemy grali mecz. Mamy też ćwiczenia fizyczne. Nic obciążającego – chodzi o pobudzenie krążenia, proste rozciąganie, ćwiczenia na pobudzenie, dzięki którym czujemy się świeżo. Drugi trener zajmuje się analizą – analizuje przeciwników, zbiera dużo informacji i przed meczem nam to wszystko przedstawia.
Gdy już grasz, to jest ukoronowanie treningu, ale przygotowanie zabiera dużo czasu. Twój zespół ma bardzo fajny gaming house – korzystacie z niego często? Gdzie zazwyczaj trenujesz?
Najczęściej gram w domu. Jeżeli chodzi o nasze biuro, to ono jest na wypadek, gdy potrzebujemy więcej trenować. Chodzi o to, że na żywo człowiek komunikuje się znacznie lepiej, niż przez internet. Gdy wprowadzamy nowe rzeczy, szybciej można wszystko wytłumaczyć. Ale teraz wszyscy jesteśmy w domach, przed nami ostatni turniej i wyczekujemy wakacji. Rok trenowaliśmy, teraz przed nami dłuższa przerwa.
Opowiadasz o wspólnych treningach, CS to przecież gra drużynowa. Ale czy da się ćwiczyć samodzielnie, bez wsparcia kolegów? Taki trening ma w ogóle sens?
Można siedzieć przed komputerem, ale taki trening nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Grając z komputerem można podtrzymywać pamięć mięśniową, strzelać do tarcz, można porzucać granaty, przemyśleć jakąś taktykę, ale nic poza tym. Później i tak trzeba to wszystko pokazać i przećwiczyć z chłopakami.
Co konkretnie ćwiczycie? W takiej piłce nożnej – wiadomo – można trenować szybkość czy precyzję podań. Nad czym ty pracujesz?
Ja i w ogóle esportowcy trenują zwłaszcza jak najszybszy czas reakcji. Kluczem jest refleks, świeży umysł i myślenie w grze, wykorzystanie wcześniej opracowanych schematów zachowań. To trochę jak w szachach, nie chodzi o to, aby jedna figura zbiła drugą, ale aby cała drużyna przechytrzyła inną drużynę.
Wspomniałeś o trenowaniu czasu reakcji, Na czym to polega, jak można tę umiejętność rozwinąć?
Są specjalne mapy – plansze, na które gracz wchodzi i ustawia sobie szybkość pojawiania się tarcz i trzeba jak najszybciej w taką tarczę strzelić.
A ten refleks da się jakoś wspomóc? Ciężarowcy czy kolarze przez lata szprycowali się różnymi wynalazkami, aby poprawić wyniki. W esporcie jest możliwy doping?
Były słuchy, że jest jakiś środek wspomagający refleks i skupienie. Nie wiem, na jakiej zasadzie to dokładnie działa, ale na najważniejszych turniejach są testy antydopingowe i jest możliwość sprawdzenia, czy zawodnik nie bierze dopingu.
Odejdźmy na chwilę od profesjonalnego sportu. Jesteś zawodowcem – CS to twoja praca. Ale czy poza nią jest jeszcze w życiu miejsce na gry? Grasz w coś dla przyjemności?
Lubię FIFĘ. I lubię przechodzić nowości, różne bieżące tytuły. To jak książka z dobrą fabułą – w ciekawą historię człowiek się wciąga, czasem można zamknąć się w pokoju, żeby przez całą noc sobie pograć, miło spędzić czas z jakąś przygodą. Ale gry to dodatek, wolę spędzać czas nie przed komputerem.
Od niego nie uciekniesz, to twoje narzędzie pracy. Mówiłeś, że do treningu siadasz około 17 i spędzasz 6 godzin. Nie męczy cię to?
Nasz trening zaczyna się od teorii. Mniej więcej godzinę poświęcamy na rozmowę i omówienie nowych rzeczy. Co trzeba zrobić, co nie wyszło poprzednio, jakie mamy wnioski z wcześniejszego dnia. Chodzi o to, aby błędy poprawiać jak najszybciej. Potem zaczynają się mecze treningowe przeciwko innym drużynom, taki mecz trwa mniej więcej 50 minut. Więc mamy te parę minut, aby odejść od komputera, pochodzić trochę, zrobić kawę. Myślę, że w ciągu tych 6 godzin zbierze się z tego 30 minut przerwy, więc da się odpocząć.
Sam trening jest zawsze taki sam? Czy jak na siłowni, że jednego dnia robicie określoną rzecz, kolejnego dnia następną. A może po prostu gracie mecze?
Robimy taki podział, ale nie na poszczególne taktyki, tylko na mapy. Jednego dnia robimy zazwyczaj dwie, tak aby w kolejnych zrobić pełny zakres zagrań na wszystkie mapy. Chodzi o to, aby wszystko utrwaliło się w pamięci, aby nie trzeba było szukać zagrań w jakimś zeszycie.
Czy w czasie, który poświęcasz na CS-a wydzielasz jakąś stałą porę na ogarnianie spraw, związanych ze sławą? Jesteś topowym graczem w kraju, masz rzesze fanów. Może robisz dla nich streamy? Jak organizujesz sobie kontakty z nimi?
Nie mam jakiejś wydzielonej pory na te sprawy. Nie prowadzimy też streamów, czas nam na to nie pozwala. Mniej więcej staram się odpisywać fanom na bieżąco, regularnie w ciągu dnia, zawsze znajdzie się chwila, aby wyciągnąć telefon i jak coś zobaczę, to odpisuję. Nie zostawiam na później, bo robi się za tego dużo.
Twoi fani to głównie młodzi ludzie. W starszym pokoleniu ciągle pokutuje stereotyp, że granie na komputerze to zwykła strata czasu. Jak to było z tobą? Kiedy zacząłeś czuć, że będzie to twoja pasja i sposób na życie?
Zaczynałem grać jak każdy, rozrywkowo. Zaczynałem od kafejki i doszedłem tu, gdzie jestem. W domu nie mogłem rozwinąć skrzydeł ze względu na to, że byłem pod dachem rodziców. A rodzice, zawsze chcieli, abym się uczył, nie tracił za wiele czasu. Wiadomo, chcieli dla dziecka jak najlepiej, jak chyba każdy rodzic. Dopiero gdy wyjechałem na studia, trafiłem na czas, kiedy CS rozwijał się na tyle, że można było myśleć o utrzymaniu się z tego. Wcześniej tego nie było, nikt nie wiedział, że tak się wszystko rozwinie. Kontynuowałem studia i grałem, z czasem to zaczęło przynosić pieniądze. Gdy poczułem się na tyle bezpiecznie, że wiedziałem, że z CS-a mogę się utrzymać, zrezygnowałem ze studiów i wybrałem karierę zawodowego gracza. I do dzisiaj gram.
Nie dało się pogodzić studiów z karierą progracza?
Ja zrezygnowałem, ale dopiero wtedy, gdy wiedziałem, że granie zapewni mi stabilizację życiową. Mając pewność, że mogę się utrzymać, zrezygnowałem. Mówiąc sobie zresztą, że na studia zawsze będę mógł wrócić, a teraz chcę prowadzić mój wymarzony tryb życia.
Rodzina pewnie nie była zachwycona…
Wiadomo, że rodzicie nie podchodzili do tego z wielką radością, zależało im, abym skończył te studia. Ale wyjaśniłem im, że przecież skończenie studiów nie daje mi gwarancji, że będę miał dobrą pracę. A przy CS-ie mam stabilizację, jakieś pieniądze, i to jest mój czas, który muszę wykorzystać w życiu. Zrozumieli to i kibicują mi bardzo mocno. Cała rodzina, babcia, nawet dziadek. Z czasem się przekonali do moich wyborów i zaakceptowali to.
Na czym zarabia profesjonalny gracz?
Wiele zależy od tego, w jakim organizacji dany zawodnik gra. Może to być europejska czy amerykańska organizacja – wiadomo, że więcej zarabia się w dolarach czy euro. Zawodnicy mają zwykłe kontrakty, jest oczywiście przełożenie poziomu zawodnika na wysokość zarobków. Pieniądze zależą zarówno od indywidualnych umiejętności, ale i od tego jak dobra jest drużyna jako całość. Ci najlepsi poza pieniędzmi z kontraktów zgarniają też nagrody za wygrane turnieje.
Jak długo zajęło ci wejście na taki poziom?
Gram w CS-a jakieś 7-8 lat, ale dopiero od około 4-5 lat Counter Strike jest na takim poziomie, że gracze mają dobre pensje, że w branży są dobre pieniądze. Wydaje mi się, że gdybym zaczął grać trochę później, to szybciej wspiąłbym się na taki etap kariery, na którym jestem. Dlatego nie jestem w stanie powiedzieć, ile ogólnie to zajmuje, bo ta branża się zmienia. Teraz, przy dobrym prowadzeniu zawodnika, który ma talent i szybko się uczy, w ciągu dwóch lat jest w stanie zacząć grać na dobrym poziomie i utrzymywać się z tego.
Skoro jesteśmy przy wspaniale rozwijającej się karierze – rzesze fanów marzy, aby znaleźć się na twoim miejscu. Gdybyś miał przed sobą któregoś z młodszych – powiedzmy 11,12-latka – co mógłbyś mu doradzić, aby kiedyś powtórzył twoje sukcesy?
Wydaje mi się, że każdy, gracz czy nie gracz, powinien na tym etapie myśleć o tym, żeby skończyć szkołę. Dojść przynajmniej do matury, zrobić sobie jakieś podstawy pod to, aby coś umieć i wiedzieć na wypadek, gdy z graniem nie wyjdzie. Każdy powinien mieć najpierw jakieś fundamenty, wtedy można sobie dać rok czy dwa żeby spróbować swoich sił, a jeśli się nie uda, braknie szczęścia czy talentu – szukać czegoś innego.
Załóżmy, że wszystko poszło dobrze i kariera kwitnie. Jak długo da się ją podtrzymać? Ile lat da się grać na najwyższym poziomie i kiedy nadchodzi czas na sportową emeryturę?
Na tę chwilę nikt tego nie wie. Nie wiadomo, do kiedy da się dobrze grać w CS-a z tego względu, że najstarsi zawodnicy mają po trzydzieści parę lat i oni tak naprawdę przecierają szlaki. Dopiero jak ci zawodnicy stwierdzą, że już się nie da, to będzie jakiś punkt odniesienia. Na razie nie wiadomo.
Zastanawiałeś się, co będziesz robić, kiedy sam znajdziesz się w takim punkcie?
W tej chwili jeszcze nie wiem. Wydaje mi się, że zostanę w branży esportowej. Były gracz może być trenerem albo ekspertem na streamach, może współpracować z firmami, zajmującymi się organizacją imprez i całą sceną Counter Strike’a. A jeśli nie, to może IT, może branża kulinarna. Zobaczymy. Ale póki co trudno mi powiedzieć. Trudno przewidywać, zwłaszcza, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i na pewno nie myślę o szybkim zakończeniu kariery.
Oby trwała jak najdłużej. Dziękuję za rozmowę.