Internet - to nie jest miejsce dla starych ludzi

Internet - to nie jest miejsce dla starych ludzi

Internet - to nie jest miejsce dla starych ludzi
Źródło zdjęć: © Youtube.com | Zrzut ekranu z serwisu YouTube
Adam Bednarek
12.01.2017 10:47, aktualizacja: 12.01.2017 12:59

Większość seniorów przyznaje, że nie korzysta z komputera. W sumie ponad 9 mln Polaków po pięćdziesiątce twierdzi, że nie potrzebuje internetu. Nic dziwnego - "młodzi" wmówili im, że tak jest.

Jednym z bohaterów mediów społecznościowych w 2016 był Janusz Piechociński. Były polityk podbił serca twitterowiczów, publikując na portalu przeróżne ciekawostki. Większość z nich, z punktu widzenia szarego człowieka, jest absurdalnie nudna. W końcu mało kto pasjonuje się zbiorem jabłek we Włoszech w roku 2016 czy ceną gruszek. Być może z punktu ekonomii jest to ciekawe i ważne, ale gdyby danymi dzielił się ktoś mało znany, nikt nie zwróciłby na to uwagi. A Piechocińskiego na Twitterze obserwują ponad 44 tysiące użytkowników.

Popularność Piechocińskiego na Twitterze wynika z jego niedopasowania. Umówmy się, Twitter nie jest miejscem, gdzie wiadomości rodem z Agrobiznesu cieszą się uznaniem. Tu liczy się zabawny mem, szybka riposta, kontrowersyjna opinia. A Piechociński? Piechociński jest z innej planety. Stara, przedinternetowa szkoła, o czym zresztą sam były minister mówił w wywiadzie z money.pl:

- Jestem starym belfrem, stąd to wszystko. Wciąż zdarza mi się chodzić na ukochaną uczelnię i wygłaszać za darmo wykłady. Ostatnio o głównych dylematach integracji, światowym handlu i transporcie. (...) Mam folder, w którym wszystko zbieram, a później wypuszczam w świat. Rano jest pierwsza porcja tweetów, przed snem kolejna (...) Młode pokolenie chce mnie często złapać na jakiejś niewiedzy. I rzuca się do mnie młodzieniec, jeszcze z widocznym trądzikiem okresu dojrzewania, z pytaniami, czy ja w ogóle wiem, o czym piszę.

Internet po 50. roku życia - Polakowi niepotrzebny

Zderzenie dwóch światów. Bo Piechociński, choć wieku wypominać nie zamierzamy, jednak należy do grupy wiekowej “50+”. Czyli jego rówieśnicy na Twitterze raczej nie siedzą. Z badań wynika, że ok. 9 mln osób po 50. roku życia nie korzysta z internetu.

- W Polsce dostęp do internetu ma 76 proc. gospodarstw domowych, a więc mniej niż unijna średnia - przyznawał w marcu ubiegłego roku wiceminister cyfryzacji, Witold Kołodziejski. I zwracał uwagę na niepokojącą rzecz - o ile techniczne możliwości są, to ludzie po pięćdziesiątce z sieci i tak nie korzystają. Nie chcą, przede wszystkim przez brak umiejętności. Trudno wskoczyć do pociągu, który dawno im odjechał.

Dlatego internet lubi takie wyjątki jak Janusz Piechociński. Albo Lech Wałęsa. Owszem, były prezydent w internecie to wydarzenie, więc choćby z tego powodu warto go śledzić, ale Wałęsa przyciągał czymś innym. Swoją nieporadnością. Na Wykopie, gdzie był “zesłany” po zamknięciu Blipa (polski odpowiednik Twittera), wrzucał odwrócone zdjęcia, zalewał portal masą dziwacznych wpisów - “Ddd” przeszło już do legendy - nie radził sobie z dodawaniem postów.

Wykop, pełen młodych ludzi, kontra próbujący sobie radzić z nowymi technologiami Lech Wałęsa. Tu zderzenie tych dwóch światów było jeszcze głośniejsze, a Wałęsa, chcąc nie chcąc, stał się pośmiewiskiem. Próbował dyskutować z użytkownikami wypominającymi mu polityczną przeszłość, ale ktoś, kto ma problem z obsługą serwisu, nie mógł wyjść z tego starcia zwycięsko. “Młodzi”, atakujący memami, szybkimi ripostami, znającymi ten świat, nie dali mu szans.

Jeżeli ktoś starszy, z grupy “50+”, wybija się w internecie, to na zasadach ciekawostki. Patrzcie, co on robi, jak bardzo do nas nie pasuje, jakie to śmieszne - zdają się mówić młodsi. Dla starszych miejsca w sieci nie ma.

Babcia gra na konsoli? Niemożliwe!

I dlatego na wielu portalach hitem był news o tym, że czyjaś babcia gra na konsoli. Teoretycznie zajęcie jak zajęcie, nikt nie robi sensacji, że starsza pani siedzi w kinie, czyta książkę czy przyszła na koncert. Za to gra? Obsługuje “skomplikowany” kontroler? Co za wyczyn. Przecież ludzie w jej wieku tylko gapią się w telewizor. Stygmatyzujący stereotyp.

Sensację wzbudzał też filmik “Pierwsze kroki dziadka (92 lata) w internecie”. Ludzie podziwiali starszego pana tylko dlatego, że nie przestraszył się komputera, myszki i internetu. Przecież umysł emeryta tego nie ogarnie. To nie dla niego. A jednak sobie poradził, bohater!

Nie ma drugiej grupy społecznej, która byłaby tak odcięta od nowych technologii jak ludzie starsi. I nie tylko na własne życzenie. Pisaliśmy niedawno o telefonie Hykker Halo - producent na swoim Facebooku napisał, że będzie to idealny sprzęt na zbliżający się Dzień Dziadka i Dzień Babci. Bo ma mały ekran, duże klawisze, prostą obsługę. Sprzęt dla seniora? Musi być ograniczony.

W reklamie Saturna leśnik mówiący “jestem w lesie z tą technologią” oczywiście ma siwą brodę, wszak wszyscy wiemy, że trzydziestolatek by tego nie powiedział. Z kolei w spocie Mastercard Android Pay dziadek, widząc wnuczka esemsującego z dziewczyną, od razu zaczyna wspominać, jak wysyłał listy. Wiadomo, starszy pan musi żyć przeszłością i zestawiać ją z nowinkami technologicznymi.

Wielu producentów wykorzystuje stereotypy, często wyjątkowo głupie, do promocji produktu. Telefony dla mężczyzn są wytrzymałe, sprawdzą się na budowie, z kolei te dla kobiet - delikatne, różowe, “robią selfie”. Ale jednak wszystkie przeważnie mają te same funkcje, są nowoczesne. Wspomniany telefon dla seniora jest tego pozbawiony, od razu jest gorszy. Przyjęło się, że emeryt nie potrzebuje internetu, nie rozumie go, nie zna się, a nikt go tego nie nauczy. Wspomniany "dziadkofon" sprawia, że starsza osoba nie ma nawet szans spróbować czegoś nowocześniejszego, bo to nie dla niego. Ona ma swoje telefony z dużymi przyciskami.

Obraz
© Materiały prasowe

Nic dziwnego, że w badaniu CBOS “Jak spędzają czas seniorzy”, aż 70 procent odpowiedziało, że nie korzysta z komputera. Jak mają korzystać, skoro nikt im wcześniej tego nie wytłumaczył, a potem na każdym kroku dostawali sygnały, że jest już za późno?

A co z resztą, która w internecie jest? Ukrywa się. Mają swoje fora, gdzie dzielą się pracami stworzonymi w programach graficznych, czy grupy na Facebooku. Sam do takiej dołączyłem, mając w głowie ten głupi, powszechny stereotyp - “pewnie będzie tam coś śmiesznego”. Przecież starsi ludzie nie znają internetu, więc znajdę coś innego niż w innych grupach. Niczego szokującego oczywiście nie było, może poza kolejnym niepasującym do internetu zwyczajem - każdego ranka ktoś wrzucał mema życzącego miłego dnia albo składał tego typu życzenia.

Inność nie pasuje

Dziwne, prawda? "Nasz" internet jest inny. Przyzwyczailiśmy się do innego Facebooka, a może raczej go "oswoiliśmy", poznaliśmy zasady gry. Zresztą, przecież sami je ustalaliśmy - będąc od lat w sieci, wydaje nam się, że lepiej wiemy, do czego służą portale społecznościowe, co się w nich robi, a czego lepiej unikać. Mem wyśmiewający nielubianego polityka jest normalny i akceptowany, natomiast pozdrawianie znajomych pozytywnym obrazkiem - niekoniecznie. Kiedy więc ktoś zachowuje się inaczej, od razu rzuca się w oczy, nie pasuje.

Obraz
© Instagram.com

A odrzucenie nie dotyczy tylko starszych. Irytują też młodzi, wszystkie popularne wśród nich serwisy są krytykowane, a internetowe mody wyśmiewane. Nastolatkowie, którzy nie mają gdzie pisać o swoich problemach, szukają akceptacji na takich portalach jak Ask.fm, który dla osób w wieku od 20 do 40 lat wydaje się upadkiem obyczajów. Wrzucanie zdjęć z nieudanej próby samobójczej? Pisanie o depresji w wieku 13 lat? To szokuje tak samo, jak mem "miłego dnia!" wrzucony przez panią Halinkę w grupie dla emerytów. Takich stron jest zresztą więcej, a potrzebę "ucieczki od dorosłych" już dawno zauważyły firmy tworzące portale społecznościowe czy serwisy piszące o technologiach, zwiastujące koniec Facebooka - bo młodzież im ucieka, nie chcąc przebywać w towarzystwie rodziny, starszych znajomych. Ci przecież nie rozumieją, dlaczego ktoś prosi o "lajki" albo ma w znajomych 1278 osób, skoro 1250 nie widziało nigdy na oczy. Z kolei wszystkie zmiany wprowadzane z myślą chociażby o "milenialsach" od razu spotykają z krytyką tych nieco starszych użytkowników w sieci.

Tyle że "młodzież" sobie poradzi, bo nauczona jest życia w świecie nowych technologii od samego początku. Ich inność pozwala też tworzyć coś nowego, z myślą tylko o nich. Natomiast starsza osoba, która dopiero poznaje internet, ma gorzej. Nie jest "grupą docelową", bo to mniejszość. Z tego powodu nie obroni się przed stygmatyzacją, za to pogodzi się z tym, że jest odcięta od nowinek. I tym, że w internecie po prostu nie ma dla niej miejsca.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)