Igrzyska olimpijskie. Bez nich nie byłoby nowoczesnych karabinów
Igrzyska olimpijskie mają wyłonić najlepszych sportowców świata, ale przyczyniły się też do rozwoju broni używanej przez antyterrorystów. Przedstawiamy historię i osiągi wyprzedzającego swoją epokę karabinu snajperskiego HK PSG1, który powstał w wyniku wydarzeń na igrzyskach w Monachium z 1972 r.
03.08.2024 | aktual.: 03.08.2024 12:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podczas XX Letnich Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 r. doszło do śmierci 11 izraelskich sportowców w wyniku działania palestyńskiej organizacji terrorystycznej "Czarny Wrzesień". Większość ofiar zginęła podczas nieudanej próby odbicia zakładników na lotnisku przez niemiecką policję.
Ze względu na krajowe regulacje nie było możliwości użycia snajperów z Bundeswehry. Niemiecka policja postanowiła więc wykorzystać pięciu swoich lepszych strzelców, których wyposażono w zwykle karabiny HK G3 bez celowników optycznych. Następnie rozstawiono ich w nocy kilkaset metrów od celów oczekując, że poradzą sobie w tak stresującej sytuacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tragedia na igrzyskach stała się katalizatorem dla broni snajperskiej
Po katastrofie wyciągnięto wnioski i Niemcy zdecydowali się powołać jednostkę antyterrorystyczną GSG9 podległą pod Federalną Straż Graniczną. Równolegle uznano też, że nowa elitarna formacja poza najlepszym wyszkoleniem ma także dysponować najlepszym dostępnym uzbrojeniem.
W przypadku karabinów snajperskich Niemcy wymagali punktowej precyzji w broni samopowtarzalnej, co w latach 70. XX wieku było niespotykane. Firma Heckler&Koch zadeklarowała się dokonać niemożliwego, a w międzyczasie stworzono wersję wyborową karabinów G3SG/1 (Scharfschützengewehr), które były najlepszymi egzemplarzami G3 z produkcji. Dodano do nich celownik optyczny, mechanizmem spustowy wzbogacony o przyspiesznik i kolbę z regulowaną w pionie poduszką policzkową.
Była to dobra broń, ale niespełniająca wymagań GSG9. Owocem prac firmy Heckler & Koch był PSG1 (Präzisionsscharfschützengewehr 1) wyznaczający wiele trendów rozwojowych w broni snajperskiej. Dziś są one standardem, ale osiągi PSG1 nawet po 50 latach robią wrażenie. Mało który z seryjnie produkowanych samopowtarzalnych karabinów snajperskich może się pochwalić tak dobrą celnością.
Mieliśmy okazję oddać parę strzałów na strzelnicy LOK Białogard z egzemplarza PSG1 z 1989 r. o dość niskim numerze produkcyjnym, który pochodził najpewniej z Gruppo di Intervento Speciale (GIS). Możemy założyć, że do zaprzestania produkcji mogło powstać nie więcej niż 1,5 tys. - 2 tys. sztuk tej broni. Cena karabinu wynosiła w USA 10 tys. dolarów, a obecnie bardzo nieliczne egzemplarze kolekcjonerskie mogą na rynku kosztować fortunę. Co ciekawe, jedna sztuka jest na sprzedaż w Polsce za 98 tys. zł.
HK PSG1 - legendarna konstrukcja, która wyprzedzała swoje czasy
Bazą dla PSG1 był karabin G3, ale w celu dostosowania do wymagań GSG9 posiadał on szereg bardzo istotnych zmian konstrukcyjnych. Niemieckie źródła wspominają, że każdy wyprodukowany PSG1 musiał przejść test oddania 50 strzałów do celu na dystansie 300 m, gdzie wszystkie przestrzeliny musiały zmieścić się w okręgu o średnicy 9 cm. Taki wynik był też normą dla kart przestrzelania broni, a przy zastosowaniu amunicji matchowej/tarczowej można zejść do skupienia 4,5 cm na 300 m.
Pokłosiem tego wymogu jest bardzo gruba lufa o ogromnej pojemności cieplnej, która ma gwint poligonalny. Ta dodatkowo nie styka się innymi elementami karabinu poza punktem mocowania i pozytywnie wpływa na celność (nie ma przenoszenia drgań). Komora zamkowa karabinu została usztywniona.
W przypadku zwykłych karabinów G3 wykorzystywana jest tłoczona blacha o niezbyt dużej sztywności. Ta jest niezbędna dla karabinu snajperskiego, toteż Niemcy dospawali po bokach karabinu dwie szyny usztywniające. W efekcie powstała bardzo ciężka broń o masie ośmiu kilogramów, która jest jednak bardzo dobrze wyważona mimo lufy o długości 650 mm. Środek ciężkości leży idealnie w miejscu gniazda magazynka.
Duża masa PSG1 nie stanowiła problemu, ponieważ była to broń dla snajperów policyjnych, którzy zwykle obserwują teren z jednego miejsca przez długi czas. Ponadto duża masa wraz z wewnętrznym amortyzatorem i bardzo charakterystycznym impulsem skutecznie niweluje odrzut, pozwalając na szybkie oddawanie strzałów do wielu celów. W tym kontekście pomaga bardzo wygodny rozkładany trójnóg, który przy okazji również zmniejsza nieco odrzut ze względu na gumową wkładkę, na której leży karabin.
Kolejnymi widocznymi na pierwszy rzut oka dodatkami są kolba z regulacją długości i wysokości poduszki policzkowej, co nie było w tamtym czasie normą. Podobnie sprawa wygląda z ergonomicznym chwytem pistoletowym z półką na nadgarstek o regulowanej wysokości.
Nowatorskie rozwiązania
Oryginał z drewna orzechowego w PSG1 został zaprojektowany przez firmę Nill Grip znaną z produkcji kolb, osad czy chwytów do broni sportowej, wykorzystywanych przez zawodowców m.in. na igrzyskach olimpijskich. PSG1 było jedną z pierwszych konstrukcji seryjnie produkowanych z takim poziomem adaptacji do fizjonomii strzelca. Jego chwyt pistoletowy i kolba były i są kopiowane do dzisiaj.
Ostatnim widocznym na zewnątrz dodatkiem w stosunku do karabinu G3 jest dopychacz zamka, znany z broni w standardzie AR-15. W teorii ma on pozwolić na ciche zamykanie zamka, ale w praktyce nie słychać tu dużej różnicy w porównaniu z klasyczną metodą przeładowania broni tej rodziny. Jest to jednak pomocne w przypadku, kiedy zamek zamyka się za wolno, aby pokonać opór rolek.
PSG1 działa na zasadzie odrzutu zamka półswobodnego. Jest to bardzo prosty i odporny na zanieczyszczenia system, ponieważ gazy prochowe cały czas z ogromną siłą działają bezpośrednio na zamek, który nie jest ryglowany tylko przytrzymywany przez parę rolek przekazujących energię na tzw. klin sterujący.
To właśnie ich wypchnięcie z zagłębień poprzez cofnięcie klina sterującego opóźnia otwarcie zamka do czasu, aż ciśnienie w lufie spadnie do bezpiecznego poziomu. Jest to dużo prostsze rozwiązanie, ponieważ nie ma tutaj systemu gazowego opartego na tłoku i zamku ryglowanym przez obrót. W przypadku PSG1 rolki wykonane z tytanu są ucięte po to, aby nie mogły się obracać i ciągle blokowały się w tym samym miejscu. Jest to kluczowa kwestia zapewniająca równomierne zużycie i powtarzalność, które są niezbędne w broni snajperskiej.
Drugą kwestią jest bardzo ciekawy mechanizm spustowy. Porównując go z G3 kurek jest umieszczony wcześniej, dzięki czemu ma krótszą drogę do uderzenia w iglicę. Ponadto mechanizm ma dwustopniowe działanie. Pierwsza sprężyna zwalniająca kurek jest bardzo słaba, dzięki czemu spust jest bardzo lekki (wymaga nieco poniżej 1,5 kg nacisku).
W połowie drogi kurka aktywuje się druga, silniejsza sprężyna. Ta przyspiesza proces oddania strzału i powoduje uderzenie kurka w iglicę z wystarczającą siłą, aby odpalić nawet twarde spłonki amunicji wojskowej. Jest to bardzo kreatywne obejście odwiecznego problemu, jakim jest wybór pomiędzy niezawodnością a lekkością pracy mechanizmu spustowego.
To wszystko składa się na broń, która przez dekady był niedoścignionym wzorem broni snajperskiej. Pomimo upływu prawie 50 lat PSG1 nie odbiega od nowoczesnych konkurentów i pozwala np. oddać w cztery sekundy trzy celne strzały w obiekty wielkości głowy na dystansie 300 m. Jedynym mankamentem jest stała luneta celownicza, co zostało jednak naprawione w wersji PSG1A1 z 2006 r.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski