Globalne ocieplenie 100 lat temu? To wtedy w Polsce były rekordy gorąca
40,2 stopnia Celsjusza to rekord temperatury w Polsce. Padł prawie sto lat temu - w 1921 roku, gdy skutki globalnego ocieplanie nie były jeszcze tak widoczne i poważne jak dziś. Ekstremalne temperatury w Polsce nie są jednak efektem zmiany klimatu, a położenia.
27.06.2019 | aktual.: 27.06.2019 16:38
21 lipca 1921 roku w Polsce zanotowano rekordowy upał, który nie został do dziś pobity. W Prószkowie koło Opola mieszkańcy musieli pracować w temperaturze 40,2 stopni Celsjusza. Dwudziestolecie międzywojenne jest jednym z najcieplejszych okresów od momentu, gdy w Polsce zaczęto prowadzić pomiary temperatur. Walka z upałami nie była wtedy tak łatwa jak dziś.
Upał na wsi. Nie wychodź w południe
Mieszkańcy wsi nie mieli dzisiejszych sposobów na walkę z upałami, a wszystkie konieczne zadania - choćby na roli - i tak musieli wykonać. W lecie, aby uniknąć najgorętszej części dnia, wstawano wcześnie, wraz ze świtem około 4.00 rano. Po obrządku i obfitym śniadaniu rozpoczynano prace w polu. Dzięki temu w okolicach południa można było wrócić do domu lub odpocząć w cieniu drzew, by wznowić pracę po południu.
Podstawową ochroną przed słońcem były luźne, lniane ubrania. W odróżnieniu do czasów dzisiejszych, kiedyś ludzie raczej zakrywali się długimi ubraniami niż rozbierali.
- Na dawnych rysunkach i obrazach, a później na fotografiach występują długie spodnie i tuniki lub koszule dla mężczyzn, a spódnice i koszule dla kobiet – mówi w rozmowie z WP Tech kustosz Małgorzata Jaszczołt z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. – Zapewniały one ochronę przed słońcem, a higroskopijne [pochłaniające wilgoć - przyp. red.] właściwości lnu chroniły przed potem. Nawet jeśli ludzie żyjący w tamtych czasach nie znali właściwości lnu, to jedyną alternatywą była odzież wełniana. Głównie z tych surowców szyto na wsi odzież. Bielony len był więc wyborem naturalnym.
Brali to, co mieli
Ludzie z jednej strony intuicyjnie, z drugiej opierając się na doświadczeniach pokoleń stosowali to, co w danej dziedzinie działało. Mogli korzystać z tego, co mieli wokół siebie, co wyhodowali i co uprawiali, bo wyroby fabryczne na większą skalę na polskiej wsi zaczęły się pojawiać sukcesywnie od czasów pouwłaszczeniowych.
Stosowane środki były ograniczone, ale musiały być skuteczne, również w radzeniu sobie zarówno z zimnem, jak i z upałem. Nierozbieranie się było też kwestią obowiązujących w ubiorze norm, ciało pozostawało jeszcze wtedy zakryte, co akurat okazywało się pozytywne dla nieprzegrzewania. W okresie gorącego lata nieodzownym elementem ubioru były także słomiane kapelusze, które chroniły głowę przy pracach wykonywanych na słońcu.
Podstawowym napojem była woda, ale pito także tzw. podpiwek, czyli musujący napój na bazie cukru i drożdży. Dobrze gasił pragnienie i uzupełniał niedobór składników mineralnych. Przy braku klimatyzacji i wiatraków naturalną ucieczką przed Słońcem były cień drzew i powiew wiatru. O tym myślano jeszcze w trakcie budowy domów. Już wtedy sadzono drzewa, które po latach zapewniały ochłodę w takie upalne dni.
- Żyjąc bliżej natury, ludzie wszelkie zjawiska pogodowe i przyrodnicze przyjmowali "naturalnie" - mówi Małgorzata Jaszczołt. - Lato "musiało" być latem, a zima zimą. Przypuszczam, że nikt wtedy nie narzekał na Słońce, którego przecież po letnim przesileniu "ubywało". Dla ludzi ważne było, aby udały się plony, które zapewniały przetrwanie przez najbliższy rok.
Zobacz także
Upał w mieście? Napoje do wyboru
Mieszkańcy miast mieli większy wybór niż mieszkańcy wsi, jeśli chodzi o wybór napojów 100 lat temu. W sprzedaży była dostępna sztuczna woda mineralna produkowana przez farmaceutów. Sprzedawana była nie tylko w butelkach (w zbiorach Muzeum Warszawy jest butelka po wodzie mineralnej Towarzystwa „Motor”), ale także w formie… tabletek do własnoręcznego zalania wodą. Oferowała je między innymi firma Ludwik Spiess.
- Popularne były lemoniady i oranżady, które nazywane były kwasem owocowym – mówi Lena Wicherkiewicz, kuratorka gabinetu opakowań firm warszawskich w Muzeum Warszawy. – Browary warszawskie oprócz piwa, które też pewnie można uznać za napój orzeźwiający, miały linie do produkcji napojów bezalkoholowych.
Chłodzono się również mlecznymi napojami fermentowanymi, szczególnie popularny był, od końca XIX wieku, kefir. Jedną z pierwszych produkujących go była firma Klaudii Sigaliny. W okresie międzywojennym produkował go także AGRiL.
Moda na opalanie
W dwudziestoleciu międzywojennym w Warszawie panowała moda na opalanie. Nie mówiono jeszcze o bezpiecznym opalaniu. Kremy zagranicznych marek takich, jak Nivea czy Palmolive oferowały "piękną opaleniznę", ale o ochronie nic nie mówiły.
- Rumieniec czy opalenizna na twarzy nie były już towarzyską wpadką – mówi dla WP Tech Agnieszka Dąbrowska, kuratorka gabinetu ubiorów w Muzeum Warszawy. – Popularność zdobywało plażowanie i uprawianie sportu, a tym samym zmieniała się moda. Ubrania sportowe, lekkie i zwiewne wchodziły na ulice.
Moda na upał
Moda na upalne dni była wyjątkowo łaskawa dla międzywojennych mieszkanek Warszawy. Poza sportowymi ubraniami miały do wyboru suknie z naturalnych materiałów jak len czy bawełna. Ich głowy zdobiły wymyślne kapelusze. Panowie z wyższych sfer nie mogli już liczyć na taryfę ulgową związaną z upałami. Długie spodnie, krawat, marynarka i kapelusz były niepisanym obowiązkiem. Publiczne zdjęcie przez mężczyznę marynarki było uważane za nietakt
Globalne ocieplenie było już 100 lat temu?
Pomimo zjawiska jakim jest globalne ocieplenie i przypisywaniu mu dzisiejszych upałów, to nie ono jest odpowiedzialne za ekstremalne temperatury w Polsce.
- Polska leży w rejonie klimatu umiarkowanego, ciepłego w typie przejściowym – mówi w rozmowie z WP Tech klimatolog Kinga Kulesza z Uniwersytetu Warszawskiego. – Oznacza, to że gorące lata i mroźne zimy są u nas czymś normalnym. Wszystko zależy od tego, skąd napłynie nad nasz kraj powietrze. Z Azji – zimy będą zimne, a lata upalne. Z Europy – zimy będą deszczowe, a lata chłodne.
Ekstremalne temperatury nie powinny nas więc specjalnie martwić. To, co powinno, to częstotliwość i długotrwałość ich występowania. Skutkiem globalnego ocieplenia są częste, kilkudniowe fale upałów, które są niezwykle wyczerpujące dla ludzi. Innym skutkiem tego procesu są tropikalne noce w Polsce podczas których temperatura nie spada poniżej 20 stopni. W połączeniu z polskim budownictwem, które jest raczej nastawione na zatrzymywanie ciepła niż jego wydalanie, sprawia to, że fale upałów są jeszcze bardziej nieznośne.
- Ostatni rok w Polsce był najgorętszym od czasu rozpoczęcia pomiarów – mówi w rozmowie z WP Tech Marcin Popkiewicz fizyk i redaktor portalu Nauka o klimacie. – Ten czerwiec będzie najgorętszym czerwcem w polskiej historii pomiarów, to już pewne. Ostatnia dekada była prawdopodobnie globalnie najgorętszą od ponad 100 tys. lat. W Polsce liczba dni upalnych potroiła się od lat '80.