Duda zaraża ludzi skrajnie szkodliwą postawą. Na pandemię dezinformacji maseczki nie pomogą [OPINIA]

- Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych - powiedział Andrzej Duda podczas poniedziałkowej "debaty" w TVP. I mimo że później tłumaczył się z tego na Twitterze, modyfikując sens swoich oryginalnych słów, to nie zmieni się komunikatu, który poszedł w eter. I połechtał antyszczepionkowców.

Duda zaraża ludzi skrajnie szkodliwą postawą. Na pandemię dezinformacji maseczki nie pomogą [OPINIA]
Źródło zdjęć: © Adam Chelstowski / Forum

07.07.2020 | aktual.: 07.07.2020 16:48

"Czego potrzebują Polacy? Co realnie może zrobić prezydent?" - to nie są pytania, na które kandydaci odpowiadają w tej kampanii.

"Do której grupy społecznej jeszcze można się zwrócić? Którą połechtać?" - bo wydaje się, że raczej takie kwestie zaprzątają im głowę.

I wypowiedź Andrzeja Dudy z TVP na temat obowiązku szczepień jest kolejnym tego przykładem.

W Polsce mamy bowiem coraz większą grupę ludzi negatywnie nastawionych do szczepień. Ten wzrost bierze się z fałszywych informacji na ich temat, np. takich, że szczepienia mają powodować autyzm - mimo że teza ta wielokrotnie została obalona przez odpowiednie badania.

Niestety to nie przeszkadza w funkcjonowaniu w naszym kraju takiej organizacji jak STOP NOP, która przedstawia się jako propagator możliwości "wyboru" co do szczepienia, ale ignoruje zupełnie to, jak w ogóle te szczepienia działają.

Ignorancja albo kalkulacja. Obie opcje zatrważające

Tego chyba nie rozumie także prezydent Andrzej Duda. Ewentualnie - co chyba jeszcze gorsze - rozumie, ale ignoruje to w celu zgarnięcia dodatkowego elektoratu. Obie opcje są zresztą równie zatrważające.

W pierwszym przypadku mamy prezydenta nieodpowiedzialnego, który zabiera głos w sprawie medycznej, mimo że nie rozumie, o czym mówi i jak szkodliwe jest to, co mówi. W drugim to prezydent, który rozumie, jakie konsekwencje będzie miała popularyzacja antyszczepionkowej postawy, ale zdobycie większej liczby głosów jest dla niego i jego formacji politycznej istotniejsze niż negatywne konsekwencje jego słów w kontekście zdrowia społecznego.

Załóżmy jednak, że to ta pierwsza opcja jest prawdziwa i Andrzej Duda nie wie, że szczepionki, aby faktycznie dawały odporność, należy podać większości populacji kraju. Prezydent wiedzę tę mógłby z łatwością znaleźć. Na przykład na stronach rządowych. A konkretnie pod adresem szczepienia.pzh.gov.pl w sekcji FAQ (z ang. "Często zadawane pytania"). Tam oto znajdziemy odpowiedź na pytanie: "dlaczego w Polsce utrzymywany jest obowiązek szczepień?".

Prezydentowi wystarczyłyby pierwsze trzy linijki, które brzmią dokładnie tak:

Obowiązek szczepień wiąże się z dążeniem do uzyskania maksymalnej ochrony przed zakażeniem, a w dalszej perspektywie do zlikwidowania (eradykacji) danej choroby zakaźnej. Tylko uodpornienie wysokiego odsetka osób, najczęściej ponad 90%, uruchamia mechanizm odporności zbiorowiskowej, który gwarantuje zahamowanie krążenia drobnoustroju i ochronę osób zaszczepionych oraz tych, którzy z racji stanu zdrowia lub wieku nie zostali zaszczepieni.
szczepienia.pzg.gov.pl

Proste, prawda?

Jeśli jednak postawa Andrzeja Dudy nie wynika z niewiedzy, ale z czystej kalkulacji politycznej to cóż… Jest to czystej wody podłość.

W czasie szalejącej pandemii (wbrew słowom premiera Morawieckiego - ona nadal trwa!), w perspektywie jej możliwej kolejnej eskalacji jesienią oraz potencjalnych nowych tego rodzaju zagrożeń, podważanie zaufania społeczeństwa do medycyny i szczepień to po prostu działanie wymierzone wprost w ludzkie życie.

Bo głowa państwa kwestionująca sensowność takiego działania to doskonały argument dla NOP-owców. A jeśli macki ich propagandy obejmą dużą część społeczeństwa, która politycznym naciskiem tę "dowolność" szczepień uzyska, to o odporności zbiorowej będziemy mogli zapomnieć. I wtedy zaczną się prawdziwe problemy.

Intencje nie mają znaczenia

Prezydent już po debacie próbował tłumaczyć swoje słowa na Twitterze, sugerując, że zostały one "zmanipulowane".

Nie jest to jednak tłumaczenie specjalnie udane. Po pierwsze - to, co powiedział w trakcie debaty, brzmiało jednoznacznie. Po drugie - na wymienioną przez Dudę szkarlatynę, którą we wpisie wymienia, nie ma szczepionki. Po trzecie - Duda nie jest ekspertem i to nie on powinien decydować, czy szczepionka na koronawirusa powinna być obowiązkowa tak jak ta na gruźlicę, czy nieobowiązkowa jak ta na grypę. I po czwarte - "zupełnie co innego, inna rozmowa" wcale nie precyzuje nam, jakie stanowisko na temat obowiązkowych szczepień ma prezydent, jeśli jest inaczej niż powiedział wcześniej w TVP.

Trudno zresztą uwierzyć, że polityk z takim doświadczeniem jak Andrzej Duda wyraziłby się tak bardzo niezgodnie ze swoimi intencjami. Natomiast zapewne zdawał sobie sprawę z tego, że jego słowa w telewizji usłyszy kilka milionów ludzi, a dementującego tweeta przeczyta ledwie kilkadziesiąt tysięcy. Nie powinniśmy pozwalać na to, żeby prezydent tak lekceważąco traktował kwestię zdrowia całego społeczeństwa.

wiadomościAndrzej Dudaszczepionki
Komentarze (38)