Czy Niemcy boją się technologii? Spędziłem tam rok - i uważam, że tak

Czy Niemcy boją się technologii? Spędziłem tam rok - i uważam, że tak

Czy Niemcy boją się technologii? Spędziłem tam rok - i uważam, że tak
Źródło zdjęć: © East News | pixathlon / Angerer/REPORTER
Mateusz Madejski
12.04.2018 12:34, aktualizacja: 12.04.2018 13:47

Jest kraj, gdzie w restauracjach czy kawiarniach płacenie kartą jest rzadko możliwe, podobnie jak znalezienie szybkiego WiFi. Technologiczne nowinki budzą raczej rezerwę niż entuzjazm. Co to za kraj? To największa gospodarka Europy, czyli Niemcy.

Berlińskie targi IFA, jedna z najważniejszych imprez w świecie technologii. Na ogromnej przestrzeni kilku hal prezentowane były najnowsze smartfony, telewizory i sprzęt AGD. W 2016 roku było też mnóstwo przedstawicieli sceny start-upowej. Wszystko robiło bardzo nowoczesne wrażenie - do momentu, gdy zapytałem o dostęp do WiFi.

- Nie ma - usłyszałem. Dowiedziałem się natomiast, że na najwyższym piętrze jest centrum prasowe - tam WiFi powinno działać. W centrum były tłumy dziennikarzy z całego świata. Internetowy sygnał też był, ale tak słaby, że nie dało się wysłać nawet maila. Targi nowoczesnych technologii, ale bez przyzwoitego dostępu do sieci? Można się dziwić, ale w Niemczech to właściwie normalne.

Znalezienie szybkiego WiFi to wyzwanie

Nawet w największych miastach w Niemczech trudno znaleźć miejsca z naprawdę dobrym sygnałem. To przede wszystkim wina surowego, lub jak uważają niektórzy, przestarzałego prawa. Według tamtejszych przepisów, jeśli ktoś zrobi w sieci coś nielegalnego, na przykład ściągnie piracki film, to karę może ponieść ten, kto udostępnia sygnał. Tyczy się to na przykład kawiarni, szkół czy hoteli. Dlatego niemal zawsze logując się w Niemczech do WiFi, trzeba zaakceptować mnóstwo regulaminów.

Surowe prawo zniechęca do tworzenia otwartych punktów. Zauważył to nawet Kościół protestancki, który postanowił sukcesywnie wyposażać swoje świątynie w nadajniki. Ciągle trwają próby zniesienia prawa, blokującego rozwój bezprzewodowego internetu. Póki co jednak kończy się to zawsze na zapowiedziach. A w kraju przypadają średnio dwa hotspoty na 10 tysięcy osób. To jeden z najgorszych wyników w zachodnim świecie.

Niemcy więc często są skazani na mobilny internet u operatorów komórkowych. I tu również są w ogonie. Rok temu serwis Statista postanowił porównać, jaki dostęp do danych można uzyskać u operatorów w różnych krajach za 30 euro, czyli ok. 123 złote. W Polsce, Irlandii, Danii, Finlandii czy na Litwie i Łotwie taka kwota wystarcza, by mieć nielimitowany dostęp do internetu. We Francji za 30 euro dostaniemy dostęp do 50 gigabajtów, w Wielkiej Brytanii – do 30. A w Niemczech? Zaledwie do sześciu giga.

Niemiecki strach przed technologią bynajmniej nie ogranicza się do połączeń internetowych. Na przykład, gdy cały świat powoli rezygnuje z transakcji gotówkowych, Niemcy w ogóle nie chcą o tym słyszeć. Według Europejskiego Banku Centralnego, aż 80 procent płatności bezpośrednich jest w Niemczech realizowanych za pomocą gotówki. Dla porównania, w sąsiedniej Holandii jest to już tylko 45 procent. EBC szacuje, że przeciętny Niemiec nosi w portfelu zwykle 103 euro w gotówce - trzy razy więcej niż przeciętny zjadacz bagietek we Francji.

Biznes po niemiecku, czyli kup pan fax

Sami niemieccy konsumenci powoli przekonują się do nowoczesnych technologii. - Ale pewnie inaczej jest w świecie biznesu, to w końcu kraj innowacji - można pomyśleć. Przedstawiciel jednego z największych polskich start-upów na region niemiecki mówi mi, że tak jednak nie jest. Gdy chce się założyć w Niemczech spółkę, nie będąc Niemcem, ponoć problem jest nawet z otworzeniem bankowego konta. Zdziwienie budzą i inne rzeczy.

- Byłem kiedyś na spotkaniu w bardzo dużej niemieckiej firmie. Jeden z topowych menadżerów wydawał się zainteresowany naszym produktem, ale dziwnie przyglądał się mojej wizytówce. W końcu spytał, czy my faktycznie mamy filię w Niemczech. Byłem totalnie skonsternowany i spytałem, o co mu chodzi. On na to, że na wizytówce jest tylko numer na komórkę, a nie ma stacjonarnego i faksu. A to przecież podstawa działalności - opowiada. Ma też radę dla przedsiębiorców, planujących podbić niemiecki rynek. - Jak przygotowujecie jakiś ważny raport czy prezentację, to wszystko drukujcie. Jak będzie na płycie, o pamięci USB nawet nie wspominając, to nikt tego nie otworzy.

Niektórzy przedsiębiorcy boją się, że konserwatywne podejście do technologii może się odbić na kondycji gospodarki. - Przez stulecia to Niemcy były światowym liderem innowacji. Dziś tak zupełnie nie jest. Niemieckie firmy unikają ryzyka i grzęzną w biurokracji – mówił w "Financial Times" Stefan Groschup, niemiecki przedsiębiorca, działający w Dolinie Krzemowej.

Eksperci i socjologowie często jednak uważają, że tu nie chodzi o ryzyko czy biurokrację. Niemcy od dawna bali się, że korporacje czy obce rządy mogą wykorzystywać nowoczesne technologie tak, aby im zaszkodzić. A ostatnie skandale, na przykład ten dotyczący Facebooka i Cambridge Analytica, udowodniły, że niekoniecznie muszą się tak bardzo mylić.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)