Czołgi T‑14 Armata w Ukrainie. Sensacyjne doniesienia Władimira Sołowjowa
Czołgi T-14 Armata były do niedawna wielkim nieobecnym wojny w Ukrainie. Choć rosyjska propaganda przedstawiała je jako supernowoczesną broń, zostały wyprodukowane w niewielkiej liczbie i nie odnotowano użycia ich podczas działań wojennych. Rosyjskie źródła wskazują, że co najmniej trzy T-14 zostały jednak w końcu wysłane w rejon walk.
Informacje na temat skierowania czołgów T-14 do Ukrainy przekazał Władimir Sołowjow. To popularny w Rosji prezenter państwowych kanałów telewizyjnych, a zarazem celebryta i propagandysta, popularyzujący narrację Kremla.
W tym przypadku, jak informuje serwis Milmag, Sołowjow miał odwiedzić tereny Ukrainy okupowane przez Rosję, gdzie – w nieujawnionej lokalizacji - nagrał i sfotografował czołgi T-14 Armata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli jego doniesienia okażą się prawdą, będzie to najprawdopodobniej pierwszy dowód użycia czołgu T-14 Armata podczas wojny w Ukrainie, a zarazem pierwszy przypadek użycia ich w walce (wcześniejsze doniesienia o testach w Syrii nie informowały o użyciu T-14 w działaniach bojowych).
Najnowszy rosyjski czołg
Trzeba jednocześnie zastrzec, że informacje podawane przez Sołowjowa – będącego jednym z głosów Kremla – należy traktować z dużym dystansem, jako głos rosyjskiej propagandy. Pozostaje jednak faktem, że z jakiegoś powodu Rosjanie postanowili przypomnieć o swoim najnowszym czołgu.
T-14 Armata to pierwszy czołg określany mianem maszyny 4. generacji. Do tej pory zasłynął spektakularnym zepsuciem się podczas przygotowań do defilady. Tym, co wiadomo na jego temat, jest zastosowanie – po raz pierwszy w seryjnie produkowanym, współczesnym czołgu podstawowym – bezzałogowej wieży.
W praktyce opracowanie T-14 oznacza zerwanie z bardzo długą linią rozwojową rosyjskich czołgów, opracowanych według zimnowojennych założeń. Wypracowano je po manewrach Snieżok, w czasie których Rosjanie zrzucili na własne wojska bombę jądrową.
Czołg T-14 Armata
Bezzałogowa wieża T-14 pozwala na umieszczenie całej załogi w kadłubie, a związane z tym oszczędności masy pozwalają – teoretycznie – na lepsze opancerzenie newralgicznych z punktu widzenia przeżycia załogi elementów czołgu.
Nowa konstrukcja daje także szansę na wyeliminowanie podstawowej wady rosyjskich czołgów, związanej z rozmieszczeniem amunicji wewnątrz kadłuba w taki sposób, że przebicie pancerza powodowało jej detonację, często skutkującą efektownym oderwaniem wieży czołgu.
Ile czołgów T-14 Armata ma Rosja?
Ewentualne rozmieszczenie T-14 w Ukrainie jest interesujące również z tego powodu, że jeszcze w listopadzie "Moscow Times" informował o zatrzymaniu programu rozwoju platformy Armata, czyli m.in. czołgów T-14. Przyczyną mogły być sankcje i niezdolność rosyjskiej gospodarki do samodzielnego opracowania niezbędnych podzespołów.
Jeszcze w 2015 roku rosyjska propaganda zapewniała – m.in. ustami wiceministra obrony narodowej Federacji Rosyjskiej Jurija Borisowa - o szybkim rozpoczęciu masowej produkcji. Do końca minionej dekady rosyjska armia miała mieć 2 tys. nowych czołgów. Według aktualnych szacunków do 2022 roku wyprodukowano ich około 20.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski