Czekali na nie od dawna. Teraz pokazali maszynę z USA na zdjęciu
Czołgi M1A1 Abrams trafiły do Ukrainy już we wrześniu br. Wojska czekały na te maszyny od dawna, jednak w sieci nie pojawiały się zdjęcia sugerujące, że wozy są już w użyciu. Aż do teraz – Ukraińcy opublikowali ujęcie z obwodu charkowskiego, które przedstawia wspomnianego Abramsa w rękach obrońców. Przypominamy możliwości tych czołgów.
W ostatnich dniach amerykański ekspert wojskowy Mark Cancian zwracał uwagę, że Ukraińcy najprawdopodobniej wykorzystają Abramsy dopiero w przyszłym roku. Z uwagi na niestabilny front i niesprzyjające warunki atmosferyczne, wojska obrońców miały "trzymać czołgi w rezerwie".
Ne można wykluczyć, że niektóre z egzemplarzy są magazynowane z dala od frontu. Do sieci trafiło jednak pierwsze zdjęcie potwierdzające, że Ukraińcy korzystają już z Abramsów. Jak podaje portal Bulgarian Military – maszyna ma stacjonować w okolicach Kupiańska. Jednocześnie rosyjski bloger Boris Rozhin zauważa, że obecność Abramsów na froncie "wywoła polowanie na amerykańskie czołgi".
Niewykluczone jednak, że zdjęcie pochodzi z poligonów szkoleniowych. Ani ukraińska, ani rosyjska strona nie potwierdziły obecności Abramsów na froncie. Jeśli więc obrońcy postanowili wykorzystać amerykańskie wozy w walkach, wkrótce powinny pojawiać się kolejne materiały z udziałem stalowych potworów.
Abramsy w Ukrainie
Do Ukrainy początkowo miały trafić Abramsy w wersji M1A2, jednak z uwagi na skrócenie czasu dostaw, Pentagon postanowił przekazać wyremontowane M1A1. Jednocześnie USA deklarowały, że ten wariant będzie mieć możliwości bardzo zbliżone do M1A2.
Amerykańska konstrukcja charakteryzuje się możliwością o wiele skuteczniejszego ataku oraz obrony w porównaniu do starszych niemieckich Leopardów. Abramsy są też o wiele silniejsze w stosunku do poradzieckich konstrukcji wykorzystywanych na froncie.
Uzbrojenie M1A1 Abrams stanowi przede wszystkim armata kal. 120 mm oraz karabiny maszynowe kal. 12,7 mm oraz 7,62 mm. W przekazanych do Kijowa maszynach zmodyfikowano moduły pancerza, które standardowo są zbudowane w oparciu o zubożony uran, jednak zmodernizowane wersje korzystają z wkładów wolframowych. USA podjęły decyzję o modyfikacji z uwagi na obawę o przekazanie Rosjanom wrażliwych technologii.
Warto jednak zaznaczyć, że choć M1A1 Abrams bez trudu może operować w temperaturze ok. -20 st. Celsjusza, to jego "wadą" jest obecność gumowych podkładek gąsienicowych, które generalnie zwiększają przyczepność i minimalizują hałas podczas jazdy, ale w warunkach zimowych nie spełniają w 100 proc. swojej funkcji – na zaśnieżonych wzniesieniach mogą "gubić" przyczepność.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski