Chiny zapadają się pod ziemię. Dosłownie

Chiny mierzą się z poważnym problemem. Osiadanie gruntów w tym kraju zagraża ponad połowie największych miast. Naukowcy ostrzegają, że w ciągu stu lat problem może dotknąć ponad 100 mln osób. Podkreślają jednocześnie, że problem zapadania się terenu dotyczy nie tylko chińskich miast, ale całego świata.

Flaga Chin
Flaga Chin
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/CLEMENS BILAN
oprac. KLT

23.04.2024 | aktual.: 23.04.2024 09:55

Badacze z Uniwersytetu Anglii Wschodniej i Virginia Tech ostrzegają, że prawie połowa z 82 największych chińskich miast jest zagrożona zatonięciem z powodu szybkiego osiadania gruntów. Ich analiza, opublikowana na łamach czasopisma "Science", wskazuje, że problem ten może dotknąć od 55 do 128 milionów osób do 2120 roku, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie środki zaradcze.

Badacze podkreślają, że problem osiadania gruntów w chińskich miastach był do tej pory często pomijany i niedoszacowany, mimo że stanowi ogromne zagrożenie. W publikacji wyjaśniają, że osiadanie terenu jest procesem powszechnym, który czasem jest dramatyczny. Potencjalnie aż 19 proc. światowej populacji jest narażone na wysokie ryzyko związane z tym procesem.

Osiadanie jest wynikiem szeregu czynników naturalnych i antropogenicznych, a istotną rolę odgrywa wycofywanie wód podziemnych spowodowane działalnością człowieka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Chiny zapadają się pod ziemię. Bynajmniej nie ze wstydu

Aby zrozumieć skalę problemu, naukowcy przeanalizowali dane satelitarne odwzorowujące osiadanie lądów na terenie całych Chin. Uwzględnili 82 miasta, w których łącznie mieszka prawie 700 milionów ludzi. Z ich analizy wynika, że 45 proc. badanych ośrodków miejskich zapada się (na terenach tych żyje 270 milionów osób), a tempo osiadania 16 proc. z nich wynosi 10 mm rocznie lub więcej (w takich miejscach żyje około 70 milionów ludzi). Najgorsza sytuacja jest w Pekinie i Tiencinie.

Miasta przybrzeżne, takie jak Tiencin, są szczególnie narażone na osiadanie. Proces ten idzie bowiem w parze ze wzrostem poziomu morza spowodowanym zmianami klimatu. Skutki tego zjawiska można zaobserwować na przykładzie Nowego Orleanu, gdzie w 2005 roku huragan Katrina spowodował zalanie ponad 80 proc. obszaru miasta. Była to jedna z największych katastrof naturalnych w historii Stanów Zjednoczonych, a za główną przyczynę tak dużych zniszczeń uznano wcześniejsze zapadnięcie się terenu południowej Luizjany.

Ruch drogowy powoduje osiadanie

W Pekinie, osiadaniu gruntów sprzyjają wibracje powodowane przez ruch drogowy oraz drążenie tuneli; osiedla położone w pobliżu linii metra oraz autostrad zapadają się tu nawet o 45 mm rocznie. Zagrożone osiadaniem jest także największe miasto Chin – Szanghaj. W ciągu stu lat poziom gruntu obniżył się o 3 metry i proces ten nadal trwa.

Zdaniem specjalistów takie tempo osiadania gruntów w połączeniu z prognozowanym wzrostem poziomu morza, spowoduje, że obszar chińskich miast położonych poniżej poziomu morza do 2120 r. potroi się, zagrażając od 55 do 128 milionom mieszkańców. Bez zdecydowanej reakcji władz może to mieć katastrofalne skutki.

- Osiadanie lądów zagraża integralności strukturalnej budynków i infrastruktury krytycznej oraz nasila skutki zmiany klimatu, np. powodzi, szczególnie w miastach przybrzeżnych, wrażliwych na wzrastający poziom morza – mówi prof. Robert Nicholls z Uniwersytetu Anglii Wschodniej.

Specjalista uważa, że ratunkiem może być zmiana polityki wykorzystywania wód gruntowych. W Osace i Tokio, gdzie ich pobór został zatrzymany w latach 70. XX wieku, proces osiadania ustał lub znacznie się zmniejszył.

Naukowcy dodają, że problem zapadania się terenu dotyczy nie tylko chińskich miast, ale całego świata. Dlatego wzywają społeczność naukową do przejścia od pomiarów i analiz do pogłębienia rozumienia konsekwencji tego procesu i opracowania rozwiązań we współpracy z urbanistami.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)