Chiny stawiają na autonomiczną artylerię. Haubica SH-16 strzela bez pomocy ludzi

Chiny stawiają na autonomiczną artylerię. Haubica SH‑16 strzela bez pomocy ludzi

Chińska armatohaubica SH-16
Chińska armatohaubica SH-16
Źródło zdjęć: © Army Recognition
Łukasz Michalik
17.03.2024 20:45, aktualizacja: 17.03.2024 21:27

Chiny ujawniły nową, samobieżną armatohaubicę SH-16. Od budowanych na całym świecie wielu innych modeli takiej broni chińska SH-16 różni się pełną automatyzacją wieży, dzięki czemu do prowadzenia ognia nie trzeba angażować ludzi. Załogę całego systemu stanowią zaledwie dwie osoby.

Większość samobieżnych armatohaubic jest ładowana ręcznie, siłami żołnierzy stanowiących ich załogę. Z tego powodu załogi broni tego typu są dość liczne – AHS Krab czy koreańska haubica K9obsługiwane przez pięciu żołnierzy.

Próbą obejścia tego problemu jest wprowadzenie automatu ładowania, dzięki któremu załogę można zredukować (PzH 2000 – 4 osoby, K9A2 – 3 osoby). Jak pokazała frontowa praktyka z Ukrainy, rozwiązanie to bywa zawodne i mocno zależne od jakości i rodzaju stosowanej amunicji.

Mimo tego na świecie powstają systemy artyleryjskie, które - jak szwedzki FH77BW Archer – są w pełni zautomatyzowane. Zredukowana do dwóch osób załoga potrzebna jest głównie do przemieszczania sprzętu i – ewentualnie – zdalnego prowadzenia ognia z bezzałogowej wieży. Podobne rozwiązanie wprowadzono w przyszłościowej, niemieckiej haubicy RCH 155 AGM.

Chińska armatohaubica SH-16

Chińska armatohaubica SH-16 jest kolejnym przykładem tego trendu. Jej kluczową cechą jest bezzałogowa, w pełni zautomatyzowana wieża. Umieszczono ją na gąsienicowym podwoziu, w którym miejsca zajmuje 2-osobowa załoga.

Cały system waży zaledwie 32 tony, z czego 14 przypada na wieżę, w której znajduje się 15-mm armata z lufą o długości 52 kalibrów. Szybkostrzelność, zasięg ognia i inne parametry nowego sprzętu nie zostały na razie ujawnione.

Warto zauważyć, że w gąsienicowym systemie SH-16 zastosowano tę samą bezzałogową wieżę, jaką znalazła się w kołowej armatohaubicy PCL-181. Pozwala to sądzić, że chińskim władzom zależy na możliwie dużej unifikacji przyszłościowego sprzętu artyleryjskiego, co ułatwia jego utrzymanie i upraszcza logistykę.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)