Bydgoszcz pokazała, jak wyglądałaby internet, gdyby weszła ustawa PiS
Mieszkańcy Bydgoszczy mogli w głosowaniu sami wybrać, jak ma nazywać się nowe lodowisko. Wygrała propozycja, którą poparły fałszywe facebookowe konta. Właśnie tak wyglądałby internet, gdyby prawdę wyznaczały “lajki”.
29.08.2017 14:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pomysł był świetny - w końcu to mieszkańcy mają z lodowiska korzystać, więc to oni powinni wybrać nazwę, która im pasuje. Najpierw kapituła wytypowała 15 najlepszych nadesłanych propozycji, a potem głos oddano Bydgoszczanom. Ci mieli głosować “lajkami”, a dla twórcy zwycięskiej nazwy przygotowano voucher w kwocie 1 tys. zł na zakup sprzętu sportowego.
Najwięcej głosów zdobyła “Kryształowa Arena”, ale…
“80 proc. głosujących to ludzie z całej Polski albo fikcyjne konta” - napisał jeden z użytkowników. “A spróbujcie sprawdzić, kto głosował na tę nazwę” - zauważył inny.
I rzeczywiście - o ile w przypadku innych konkursowych propozycji bez problemu dało się zobaczyć, kto zagłosował, tak przytłaczająca większość z 1,2 tys. głosów była po prostu anonimowa. Bo nie dało się sprawdzić, kto dał “lubię to”.
Organizator konkursu, czyli miasto Bydgoszcz, zareagował błyskawicznie:
"W związku z napływającymi do nas licznymi wątpliwościami o możliwości niezgodnego z zasadami wpływania na wynik głosowania informujemy, że wybór nazwy lodowiska zostanie powtórzony. Niestety, z poziomu administratora profilu miejskiego na Facebooku nie mamy możliwości weryfikacji przedstawionych wątpliwości. Nowa nazwa lodowiska będzie funkcjonowała przez lata, dlatego nie chcemy, by już na tym etapie towarzyszyły wątpliwości związane z jej wyborem".
Tym razem chętni głosować będą przez aplikację internetową, z której mieszkańcy korzystają m.in. podczas konsultacji społecznych i Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego. Co najważniejsze, pozwala ona na weryfikację głosujących za pomocą podanego nr PESEL.
Całe to zamieszanie dało przewidzieć się wcześniej. Do akcji wkroczyć mogli np. mieszkańcy Torunia, którzy wybraliby nazwę cieszącą się najmniejszą popularnością wśród Bydgoszczan. Cóż - po prostu głosowaniami na Facebooku bardzo łatwo manipulować.
Cała ta historia jest ciekawa ze względu na niedawne pogłoski o ustawie PiS, mającej zrewolucjonizować polski internet. Jedną z najważniejszych zmian miałaby być ocena internautów, czy dana treść jest prawdziwa, czy nie:
"Jak? Na przykład głosując lub zgłaszając uwagi przez formularz. W ten sposób będą mogli oznaczyć dany materiał jako nieprawdziwy. Dotyczy to komentarzy, postów, artykułów. W przepisach nie ma jednak słowa, kto zweryfikuje taką ocenę" - pisał money.pl.
Anna Strzeżyńska z Ministerstwa Cyfryzacji uspokoiła zaniepokojonych, tłumacząc, że projekt ustawy, choć tak wygląda, projektem nie jest. To jedynie “brudnopis”. Ale minister przyznała, że konieczne jest, by “branża sama wypracowała narzędzia do walki z hejtem, agresją i fake newsami”. Przykład Bydgoszczy pokazuje jednak, że “głosowanie” nie jest dobrym pomysłem.
Zresztą przykładów jest więcej. Gdy Ministerstwo Obrony Narodowej wystartowało z konkursem na nazwę 5 samolotów do transportu najważniejszych osób w państwie, w mediach społecznościowych pojawiły się humorystyczne propozycje typu “sfinansowano z 500+", ale też wyjątkowo niesmaczne, nawiązujące do Smoleńska. Gdyby tylko zwycięzcę wyłoniono na podstawie polubień, mogłoby dojść do skandalu.
Skoro w tak prostych sprawach, jak wybór nazwy dla lodowiska, dochodzi do manipulacji, to co działoby się, gdyby internet sam weryfikował wiadomości i oceniał, które są prawdziwe, a które nie? Strach pomyśleć.