Bubel czy zagrożenie? Rosjanie chwalą się nową bronią

Bubel czy zagrożenie? Rosjanie chwalą się nową bronią

Rosja testuje bezzałogowe pojazdy Marker
Rosja testuje bezzałogowe pojazdy Marker
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | FPI
Adam Gaafar
26.01.2023 15:07, aktualizacja: 26.01.2023 17:22

Rosyjska propaganda chwali się swoją platformą bojową "Marker", która ma wkrótce trafić na front. Media kontrolowane przez Kreml podkreślają, że jest to maszyna, która może zwalczać czołgi Abrams oraz Leopardy. Czy ta broń rzeczywiście jest w stanie zagrozić niemieckim i amerykańskim pojazdom?

Uwaga! Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej oraz przebiegu wojny, które podają rosyjskie media i białoruskie media państwowe, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.

Reżimowe media rosyjskie szeroko komentują decyzję Zachodu o dostawach czołgów Leopard dla Ukrainy oraz zapowiedź USA dotyczącą wysłania na front 31 Abramsów. Jak można było się tego spodziewać, kremlowska propaganda zareagowała na te informacje, publikując materiały o rodzimej broni, która jest rzekomo w stanie pokonać amerykańskie i europejskie pojazdy. Przy okazji Moskwa potwierdziła pośrednio ostatnie doniesienia amerykańskiego dziennika "The Washington Post", według których spółka Roskosmos wspiera krajowy sektor zbrojeniowy.

Platforma "Marker" – bubel czy realne zagrożenie?

Platforma autonomiczna "Marker" została podobno przetestowana na kosmodromie Wostocznyj. Roskomos, który rozpoczął jej testy w 2021 r., miał sprawdzać ją jako "zrobotyzowany system bezpieczeństwa". Maszynę można też jednak wyposażyć w broń. Rosjanie twierdzą, że sprzęt trafi wkrótce na front, jednak nie wskazują, ile egzemplarzy pojawi się w Ukrainie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Co warte odnotowania, tuż przed agresją Putina na Ukrainę Moskwa opisywała "Markery" jako "sterowany głosowo system", pełniący funkcję broni antydronowej. Prototypy platformy w wersjach kołowych i gąsienicowych zostały zaprojektowane przez Rosyjską Fundację Badań Perspektywicznych (FPI) w kooperacji z przedsiębiorstwem NPO Androidnaja Technika.

Moduł bojowy "Markera" może być wyposażony w karabin kal. 12,7 mm oraz wyrzutnie granatników RPG-26. Konstruktorzy chcą, aby robot był również wspomagany przez amunicją krążącą. Czy takie uzbrojenie rzeczywiście może zagrozić Abramsom i Leopardom?

Abramsy i Leopardy kontra Rosjanie

Łukasz Michalik zwracał swego czasu uwagę, że chociaż amerykańska maszyna "nadal jest jednym z najlepszych czołgów na świecie", to niewłaściwie użyta "może łatwo paść łupem niepozornej amunicji krążącej czy tanich i lekkich, ręcznych granatników". Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż każdy – nawet najlepszy sprzęt – może zostać zniszczony, jeśli nie jest odpowiednio użytkowany.

Należy mieć na uwadze, że Ukraińcy – podobnie jak miało to miejsce w przypadku innych zachodnich sprzętów – otrzymają odpowiednie przeszkolenie z obsługi tych czołgów, podczas którego zostaną też z pewnością poinformowani o powyższych niebezpieczeństwach.

Osobną kwestią pozostaje rzeczywista wartość bojowa "Markerów". Warto zauważyć, iż podczas wojny wielokrotnie wychodziło na jaw, że nowa rosyjska broń to tak naprawdę stara elektronika z nowym korpusem. Nie należy zatem wykluczyć, że w dobie brakujących komponentów "Marker" pozostanie "skuteczną bronią" jedynie na łamach rosyjskich mediów propagandowych.

Ponadto, aby spowodować poważne uszkodzenia w Abramsach i Leopardach, potrzebna jest odpowiednia precyzja, która nie należy do mocnych stron Rosjan. Przestarzała technologia, ale też błędy ludzkie, sprawiały już wcześniej, że precyzyjna broń wycelowana w Ukrainę spadała ostatecznie na terytorium kraju agresora.

Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie