Broń z Europy w rękach Hamasu. "Prowokacja na dużą skalę"

Główna Dyrekcja Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy informuje, że Rosjanie prowadzą kampanię na Bliskim Wschodzie, której rolą jest prowokacja przeciwko Ukrainie. W ręce Hamasu trafia sprzęt z Europy i USA, który jest przekazywany przez Federację Rosyjską.

"Rosja wykorzystuje atak terrorystyczny Hamasu na Izrael do prowokacji na dużą skalę przeciwko Ukrainie" – czytamy w oficjalnym komunikacie ukraińskiego wywiadu na Facebooku. Z treści wiadomości wynika, że Hamas korzysta już z broni, którą wcześniej wykorzystywali Ukraińcy. To sprzęt wyprodukowany zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych.

Wywiad Ukrainy wyjaśnia, że wojska rosyjskie wysłały na Bliski Wschód sprzęt, który jest w istocie trofeum pozyskanym na wojnie w Ukrainie. Przekazywane w ręce Hamasu uzbrojenie nie jest efektem jakiegokolwiek wsparcia udzielanego przez Kijów, a prowokacją wymierzoną przeciwko Ukrainie i dokładnie zaplanowaną przez Rosję.

Ukraińcy ostrzegają, że w przyszłości można spodziewać się oskarżeń wobec Kijowa. "Kolejna prowokacja wroga ma na celu dyskredytację Sił Zbrojnych Ukrainy i całkowite zwiększenie pomocy wojskowej przez zachodnich partnerów" – czytamy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Defense Express zauważa, że prowokacja już trwa, a Rosjanie dzielą się na swoich kanałach w komunikatorze Telegram zdjęciami mającymi świadczyć o tym, że Hamas "kupił" od Ukrainy systemy rakiet przeciwpancernych NLAW i inną zachodnią broń. W najbliższym czasie podobnych doniesień może pojawiać się coraz więcej.

Produkowana przez spółkę Saab Bofors Dynamics NLAW (New Generation Light Anti Tank Weapon) to jednorazowa wyrzutnia przeciwpancernych pocisków kierowanych. Jej rolą jest eliminowanie ciężkich jednostek przeciwnika, które podczas ostrzału mogą pozostawać w ruchu.

Pocisk o wadze 12,5 kg wyposażony w głowicę kumulacyjną jest zdolny do przebicia 500-mm pancerza po wystrzeleniu z odległości nawet 1 tys. m. Zaletą NLAW jest możliwość ataku z zamkniętych pomieszczeń, bowiem silnik pocisku jest uruchamiany dopiero po kilku metrach po opuszczeniu wyrzutni.