Bezdomność w obliczu koronawirusa. To jeszcze większe wykluczenie
- Całe społeczeństwo zapakowało się na Arkę Noego, a bezdomne osoby zostały. Bo gdzie mają pójść? Jest to moment kolejnego zagubienia, deprywacji społecznej i psychicznej - mówi Paweł Ilecki, doktorant Uniwersytetu Warszawskiego, który sam od 1996 roku mierzy się z problemem bezdomności.
"Zostań w domu" to hasło, które wielokrotnie słyszał każdy z nas. Ale co zrobić, jeśli tego domu się nie ma? Tak jest w przypadku osób bezdomnych, które również muszą odnaleźć się w tej zupełnie nowej, trudnej sytuacji społecznej. Okazuje się, że nie są w stanie przestrzegać rządowych zaleceń dotyczących izolacji i zachowania dystansu społecznego.
Nowe realia bezdomności
Paweł Ilecki, obecnie przebywający w Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, dostrzega, że koronawirus zmienił wiele w świecie bezdomności, zwłaszcza tej ulicznej. Jak podkreśla, zamknięto jadłodajnie, łaźnie, noclegownie.
Osoby bezdomne, już wcześniej zepchnięte na skraj społeczeństwa, są w coraz gorszej sytuacji. Doszło dodatkowe wykluczenie. Koronawirus odebrał im cząstkę codziennej normalności, rutyny, która pozwalała przetrwać kolejne dni bez dachu nad głową.
W obawie przed rozprzestrzenianiem się COVID-19 zamknięto jadłodajnie i wstrzymano akcję "Zawieszony Posiłek". Bezdomni nie zjedzą już ciepłego dania. Mogą jednak liczyć na paczki żywnościowe składające się z suchego prowiantu. Ale to nie to samo - nie tylko przez typ pożywienia.
- Jadłodajnia była miejscem spotkań. Odwiedzający ją bezdomni mieli poczucie chwilowego bycia w domu. Mieli motywację, żeby coś ze sobą zrobić. Teraz stracili i to. Do tego przepełnione noclegownie i schroniska, które stoją przed dylematem - czy przyjąć kogoś nowego i narazić przebywające w nich osoby na zarażenie koronawirusem, czy po prostu odmówić - podkreśla Ilecki. - To się odbija na psychice tych osób, czują się jeszcze bardziej opuszczone, odrzucone i napiętnowane.
Pomoc na wagę złota
Wiele organizacji pozarządowych podejmuje intensywne działania, aby pomóc bezdomnym. Wciąż jednak brakuje funduszy i rąk do pracy. Wsparcia takim osobom udziela np. Mobilny Punkt Poradnictwa, czyli autobus rozwożący obecnie paczki żywnościowe w Warszawie. W Szczecinie powstaje mapa, która pokazuje, gdzie przebywają bezdomni. Na terenie całej Polski działają również streetworkerzy. To wciąż za mało, a problem będzie narastał.
O komentarz poprosiliśmy Annę Niedziałkowską - edukatorkę społeczną i prozdrowotną w Pogotowiu Interwencji Społecznej w Warszawie, punkcie poradnictwa dla osób bezdomnych i zagrożonych bezdomnością prowadzonym przez Stowarzyszenie Pomocy i Interwencji Społecznej.
- Osoby przebywające w schroniskach i noclegowniach otrzymują informacje i wytyczne od personelu. Osoby pozostające w przestrzeni publicznej mogą zaś dowiedzieć się o środkach bezpieczeństwa od streetworkerów [pracowników docierających bezpośrednio do miejsc przebywania osób bezdomnych, np. pustostanów - przyp. red.] oraz pracowników placówek, na przykład przy okazji pobierania paczek żywnościowych. Przekazywana jest im wiedza na temat tego, czym jest koronawirus, jak się objawia, w jaki sposób zachować środki ostrożności oraz co zrobić, kiedy zauważy się u siebie niepokojące objawy - zaznacza Niedziałkowska.
Teraz streetworkerzy są zmuszeni wychodzić w teren znacznie rzadziej. Nie mogą zapominać o swoim bezpieczeństwie oraz o przestrzeganiu zasad izolacji społecznej. Starają się ograniczyć wyjścia w teren do minimum i zastępować je rozmowami telefonicznymi. Obecnie skupiają się przede wszystkim na informowaniu o zachodzących zmianach i środkach bezpieczeństwa. Ci bezdomni, na których natrafią pracownicy, dowiadują się m.in. jak funkcjonują ośrodki i placówki pomocy oraz gdzie zgłosić się po żywność.
Zakaz wychodzenia z noclegowni i schronisk
Jak informuje Paweł Ilecki, w Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej wprowadzono zakaz wychodzenia, a cały budynek podzielono na dwie strefy. W jednej znajdują się osoby należące do grupy podwyższonego ryzyka, a w drugiej osoby pracujące, które muszą wychodzić na zewnątrz.
- Większość osób źle znosi taką samotność, odizolowanie, zakaz wychodzenia na zewnątrz. Perspektywy są nieciekawe, zwłaszcza że dla wielu osób zatrzymał się rozpoczęty już proces wychodzenia z bezdomności. To nie funkcjonuje, ciężko cokolwiek załatwić – zauważa Ilecki.
Ogromnym problemem dla osób bezdomnych jest zachowanie jakiejkolwiek higieny. Poza noclegowniami praktycznie nie ma dostępu do kranów, publicznych toalet, o łaźniach nie wspominając. Zamknięte galerie handlowe oraz miejsca, które wcześniej odwiedzali bezdomni, również nie działają. Do tego dochodzi kwestia braku opieki medycznej.
- Gdzie mamy iść, zostać, jeśli tego domu nie mamy. Bezdomni są teraz podwójnie narażeni, bo znajdują się w otwartej przestrzeni społecznej. Chorują, przyszło ochłodzenie. Mają większe trudności z zachowaniem higieny. Na ulicach pustki i nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. To wszystko może skończyć się tak, że po prostu będziemy znajdować martwych bezdomnych, którzy zginęli z powodu koronawirusa na ulicach. Albo będą oni ofiarami agresji, wyładowania narastającej w społeczeństwie frustracji, bo są przecież najsłabszymi ogniwami – mówi Ilecki.
Pomoc dla bezdomnych
Niedziałkowska podkreśliła, że Rzecznik Praw Obywatelskich zaapelował do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o wsparcie dla organizacji pozarządowych pomagających osobom bezdomnym. Od wojewodów otrzymały zalecenia epidemiologiczne oraz zapytanie o zapotrzebowanie na środki do dezynfekcji. Wydaje się, że pomoc wciąż jest niewystarczająca. Co w związku z tym może zrobić każdy z nas?
- Ponieważ wiele organizacji zostało odciętych od dotychczasowych źródeł zaopatrzenia, chętnie przyjmują one wsparcie w postaci żywności, środków higienicznych i dezynfekcyjnych. Najlepiej zorientować się, jaka organizacja znajduje się w naszym sąsiedztwie oraz skontaktować się z nią telefonicznie i zapytać o jej potrzeby – dodała streetworkerka.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.