Ameryka będzie miała swoje "siły kosmiczne". Wojen w kosmosie ma jednak (na razie) nie być
"Gwiezdne Wojny" w rzeczywistości? Do tego jeszcze daleko, ale Donald Trump ma ambitne plany co do przestrzeni kosmicznej. I są to plany natury militarnej. W wyścigu kosmicznych zbrojeń możemy też liczyć na start Rosji i Chin.
19.06.2018 | aktual.: 19.06.2018 15:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Jeśli mówimy o obronie Ameryki, nie możemy się tylko ograniczać do naszej obecności w kosmosie. Musimy mieć tam przewagę. Niniejszym zarządzam, by Departament Obrony oraz Pentagon natychmiast rozpoczęły proces konieczny to ustanowienia Sił Kosmicznych jako szóstej gałęzi Sił Zbrojnych. To ważne oświadczenie". Te słowa Donalda Trumpa padły podczas spotkania Narodowej Rady Kosmicznej.
Układy i traktaty
Oczywiście można potraktować je jako populizm i próbę połechtania ego części Amerykanów, którym marzy się imperialna potęga nieograniczona czymś tak przyziemnym jak atmosfera czy grawitacja. Wkładanie tych opowieści między bajki byłoby jednak błędem. Nie są to tylko urojenia jednego, bardzo potężnego człowieka, ale ambicja kilku krajów, z których każdy chce się wykazać w kosmicznym wyścigu.
Sprawa jest o tyle interesująca, że Traktat o Przestrzeni Kosmicznej z 1967 roku jest fundamentem prawnych regulacji dotyczących kosmosu. Jedno z postanowień jest szczególnie istotne z perspektywy deklaracji 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zakłada ono, że w przestrzeni kosmicznej eksploracja będzie odbywać się w pokojowy sposób. Zatem broń nie brzmi jak coś, co powinno trafić w kosmos. Czy słowa Donalda Trumpa stoją w sprzeczności z traktatem? Doktor Grzegorz Brona, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej (PAK), w rozmowie z WP Tech stwierdza, że nie jest to takie jednoznaczne.
- Z traktatu wynika, że nie wolno podejmować wrogich działań w przestrzeni kosmicznej, natomiast działania związane z obronnością są jak najbardziej na miejscu. Stąd wszystkie satelity szpiegowskie czy program świadomości w kosmosie, pozwalający poznawać wrogie obiekty, mogące zagrozić satelitom – wyjaśnia. - USA nie jest też zbyt chętne, by podpisywać kolejne traktaty. Przykładowo nie są sygnatariuszem tego, który zabrania budowania baz wojskowych na Księżycu – dodaje.
Zobacz Też: Nasz wywiad z dr. Grzegorzem Broną
Na szczęście artykuł IV podpisanego przez nich traktatu zakłada, że nad orbitę nie wolno wynosić broni masowego rażenia. Nie możemy zatem spodziewać się wielkich, potężnych armat, które będą walczyć między sobą. Są jednak opracowywane urządzenia innego rodzaju, których przeznaczenie jest nie tyle wojenne, co obronne.
- Podejrzewam, że w ciągu najbliższych 20-30 lat rzeczywiście pewnie działania w kosmosie się szerzej rozwiną. Natomiast jeśli chodzi o działania bezpośrednie, to Ameryka wydaje coraz więcej na zabezpieczenie swoich satelitów w kosmosie. Istnieje coraz więcej kosmicznych śmieci, które mogą im zaszkodzić, podobnie jak wrogie działania innych krajów – opisuje ekspert. - Kilka tygodni temu podniesiono budżet na zabezpieczenie systemów kosmicznych. Polega to na obserwacji zagrożeń z Ziemi oraz przeciwdziałaniu takim zagrożeniom przez implementację systemów unikowych. Unia Europejska również obejmuje ten obszar w swojej kolejnej perspektywie budżetowej – zaznacza.
Rosyjskie ambicje
Prędzej czy później ziemskie ambicje, jak wojna czy zbrojenia, również zaczną występować w przestrzeni kosmicznej, zaznacza dr Brona. Jak zauważa, Rosja poinformowała ostatnio, że będzie budować laser do zestrzeliwania satelitów i do usuwania śmieci kosmicznych.
Co ciekawe, to wcale nie jest pierwszy raz, kiedy ten kraj próbuje opracować system tego typu. Jeszcze za czasów "wojen gwiezdnych", przypadających na przełom lat 70. i 80. planowano rozstawić na orbicie sieć laserów. Wówczas sowieccy naukowcy mieli plan, by w ten sposób niszczyć satelity Amerykanów. Projekt został porzucony, kiedy jedna z rakiet, która miała takowy laser wynieść na orbitę, wybuchła w trakcie lotu.
Naiwnym byłby jednak ten, który myśli, że Rosja porzuciła swoje plany w tym zakresie. W czerwcu agencja kosmiczna Roscosmos ogłosiła pracę właśnie nad wspomnianym przez Grzegorza Bronę laserem do usuwania kosmicznych śmieci. Jego działanie opierałoby się na ablacji laserowej, czyli odparowywania materiału do stanu gazowego lub plazmy. Roboty byłoby sporo, bo odpadki dookoła Ziemi stają cię coraz bardziej zauważalnym problemem. Oczywiście mogłoby się zdarzyć, że laser trafiłby w satelitę innego państwa, znając jednak mocarstwowe plany Rosji, byłoby to całkowicie niezamierzone.
Zobacz Też: Jak chciano wojować w XX wieku w kosmosie?
Czy ktoś jeszcze bierze udział w tym potencjalnym wyścigu zbrojeń na kosmiczną skalę?
- Chiny również mają takie ambicje – zauważa Prezes PAK. - Ale to Stany Zjednoczone są potęgą, która dzięki swojemu budżetowaniu może pozwolić sobie na myślenie długoterminowe w tym sektorze – zauważa.
Czy doczekamy się zatem kosmicznych broni i żołnierzy-astronautów? Czy to raczej koncepcja żywcem wyjęta z sci-fi? Kamil Muzuka, współprowadzący serwis Prawo i Kosmos.
- Póki co nadal pozostaje to wizja fantastyczno-naukowa, a może też być tak, że zastąpią ich roboty. Wizję "Żołnierzy Kosmosu" Heinleina czy "Wiecznej Wojny" Haldemana były tworzone w czasach szybszego rozwoju technologii wynoszenia obiektów w przestrzeń kosmiczną. Nie podczas miniaturyzacji i zwiększania zdolności obliczeniowych komputerów - opisuje dla WP Tech. - Można nawet gorzko stwierdzić, że zahamowanie wyścigu i kooperacji kosmicznej sprawiło, że przeskoczyliśmy ten etap zmagań państw lub bloków państw w przestrzeni kosmicznej - dodaje.
Jednak co do orbitalnych broni konwencjonalnych (m.in. kinetycznych czy laserowych), już były i koncepcje i próby wykorzystania takich broni, zaznacza Muzuka. Między innymi dlatego główni gracze kosmiczni nie podpisali Traktatu Księżycowego z 1979 roku. Zakaz stosowania broni przeciwko obiektom kosmicznym był drugim powodem braku przyjęcia go przez Chiny, ZSRR/Rosję i Stany Zjednoczone. Pierwszym była próba regulacji wydobycia surowców kosmicznych, która to byłaby niekorzystna dla ówczesnych potęg kosmicznych, a korzystna dla krajów rozwijających się, podkreśla.
Miejmy nadzieję, że artykuł IV uchroni nas przed ewentualną wojną na górze.