110‑metrowe tsunami. Źródło kataklizmu odkryto dopiero po roku
We wrześniu 2023 roku sejsmografy na całym świecie zarejestrowały tajemnicze wibracje skorupy ziemskiej. Dopiero po roku udało się określić ich źródło. Było nim gigantyczne, 110-metrowe tsunami. Woda zniszczyła stację badawczą na Grenlandii.
22.09.2024 11:52
Nietypowe wibracje skorupy ziemskiej odnotowano we wrześniu 2023 roku. Sygnał pokonał dystans pomiędzy Grenlandią i Antarktydą w mniej niż godzinę, a następnie rezonował przez kolejnych dziewięć dni. Choć odnotowano go na całym świecie, problemem okazało się wskazanie jego źródła i przyczyny.
Rok badań i analiza m.in. zdjęć satelitarnych pozwoliły na rozwikłanie tej zagadki. Jak się okazało, nietypowe zjawisko było efektem gigantycznego pod względem wysokości tsunami, jakie wystąpiło w jednym z grenlandzkich fiordów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Praprzyczyną zjawiska jest katastrofa klimatyczna. W wyniku wzrostu temperatury masyw skalny wraz z lodowcem, górujący nad fiordem Dickson, stracił stabilność i osunął się do wody. Nagle wpadło do niej 25 mln metrów sześciennych skał i lodu, co amerykańscy autorzy obrazowo, choć mało precyzyjnie, porównują do 10 piramid z Gizy.
Masa skał spadająca do wody w wąskim fiordzie wywołała spektakularne tsunami. Ponieważ woda była uwięziona pomiędzy dwoma zboczami, fala tsunami miała aż 110 (niektóre źródła mówią o nawet 200) metrów.
Nie wywołała istotnych dla człowieka zniszczeń, ponieważ fiord jest niezamieszkany, a szczęśliwym zbiegiem okoliczności wewnątrz fiordu nie było żadnego ze statków wycieczkowych, które często tam zawijają.
Fala szybko spłaszczyła się, ale ponieważ nie mogła rozproszyć swojej energii, falowanie wewnątrz fiordu trwało przez kolejne dni, co rejestrowały sejsmografy na całym świecie. Równolegle do tsunami wewnątrz fiordu, odnotowano kolejną, 4-metrową falę, która zniszczyła pustą stację badawczą na Wyspie Ella.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski