Życie - międzyplanetarna zaraza, czyli jak zatrzymać terraformowanie Marsa

Jak sprawdzić, czy znane nam formy życia mogą przetrwać na Marsie? Zamiast spekulować, najlepiej po prostu wysłać na Czerwoną Planetę próbki różnych organizmów. Tylko czy na pewno jest to bezpieczne? Życie może okazać się międzyplanetarną zarazą. Jak jej zapobiec?

Ziemskie życie można potraktować jak kosmiczną chorobę
Ziemskie życie można potraktować jak kosmiczną chorobę
Źródło zdjęć: © Kadr z filmu "Marsjanin"
Łukasz Michalik

Czy życie może być traktowane jako choroba? Takie ujęcie tematu może wydawać się nieco przewrotne, ale w kosmicznym wymiarze ma sens. Zwłaszcza że coraz śmielej badająca kosmos ludzkość stoi przed poważnym wyzwaniem.

Nie znając możliwych następstw, nie możemy dopuścić do niekontrolowanego zakażenia ziemskim życiem innych ciał niebieskich. Ale jak wówczas myśleć o załogowych misjach czy – w dalszej perspektywie – założeniu kolonii poza macierzystą planetą?

Odpowiedzią na ten problem jest tzw. ochrona planetarna – zestaw zasad i praktyk, których celem jest uniknięcie niekontrolowanego przenoszenia życia pomiędzy ciałami niebieskimi.

O tym, jak istotna jest ta kwestia, dobitnie świadczy choćby praktyka z NASA, gdzie działania agencji nadzoruje Planetary Protection Officer. Obecnie funkcję tę pełni dr Lisa Pratt, a jej zadaniem jest nie dopuścić do kosmicznych "infekcji".

Kosmiczna infekcja

Nic dziwnego – trudno wyobrazić sobie następstwa zawleczenia na Ziemię przy okazji którejś z kosmicznych misji nieznanych nauce mikrobów. Problem rozwija w jednym z wywiadów Catharine Conley, Planetary Protection Officer w latach 2006 – 2018:

A gdyby ktoś z członków marsjańskiej misji podczas powrotu poczuł się źle z nieznanych powodów? Będziemy mieli poważny problem. W długiej historii prawa morskiego statek opanowany przez zarazę zawracano do ostatniego portu, z którego wypłynął. Czy prawo morskie można zaadaptować do warunków kosmicznych? To coś, nad czym obecnie głowią się prawnicy, a i próbka wyzwań, z którymi musimy się zmierzyć przed wysłaniem ludzi na Marsa.

Catharine ConleyCatharine ConleyPlanetary Protection Officer w latach 2006 – 2018

Łazik jako marsjański ogrodnik

Problem ten nabiera znaczenia w kontekście planowanych, marsjańskich eksperymentów. Jednym z nich jest MPX (Mars Plant Experiment) – proponowany, ale ostatecznie niezaakceptowany dla misji łazika Perseverance i marsjańskiego drona Ingenuity.

Plany zakładały dostarczenie wraz z łazikiem kapsuły, w której – w izolowanym środowisku – miał nastąpić wzrost ziemskich roślin, weryfikując możliwość przyszłych, marsjańskich upraw.

Perseveranc i Ingenuity - marsjańscy odkrywcy
Perseveranc i Ingenuity - marsjańscy odkrywcy© NASA

Choć ostatecznie eksperyment nie zostanie przeprowadzony podczas trwającej właśnie misji, to pytanie, na które miał odpowiedzieć pozostaje aktualne. Czy stworzenie marsjańskich upraw jest w ogóle możliwe? Popkultura – choćby za pomocą filmu "Marsjanin" – rozbudza nadzieje na marsjańskie rolnictwo, ale filmową wizję od realiów może oddzielać przepaść.

Marsjański rezerwat jałowości

Wiele koncepcji zasiedlenia Czerwonej Planety przewiduje, że istotna część zaopatrzenia będzie wytwarzana na miejscu. Wszystko to może okazać się jedynie mrzonką, jeśli jakieś czynniki uniemożliwią prawidłowy rozwój roślin.

Problem jest tym bardziej istotny, że Mars – jako planeta potencjalnie sprzyjająca życiu – objęty jest szczególną ochroną.

W zasadzie tylko trzy obiekty uważamy za wyjątkowe, za takie, na których może występować życie, co oznacza też, że ziemskie organizmy mogłyby na nich przetrwać. Mars, jeden z księżyców Jupitera – Europa, i księżyc Saturna – Enceladus. Wszystkie misje tam kierowane muszą spełnić surowe wymagania wynikające z ochrony planetarnej.

Catharine ConleyCatharine ConleyPlanetary Protection Officer w latach 2006 – 2018

Szczegółowe zalecenia w tej kwestii sformułował Komitet do spraw Badań Przestrzeni Kosmicznej (COSPAR), który podzielił misje kosmiczne na kilka kategorii, w zależności od tego, jak istotne jest zachowanie sterylności sprzętu, biorącego w nich udział.

Cel: zatrzymać ekspansję życia

Szczególnym nadzorem objęte są tzw. marsjańskie regiony specjalne. To miejsca, gdzie ziemskie życie mogłoby – potencjalnie – łatwo się rozprzestrzeniać lub wywierać znaczący wpływ na lokalne organizmy żywe. Dotyczy to miejsc, gdzie może znajdować się woda w dowolnej formie, a dla przebiegu misji oznacza konieczność sterylizacji biorących w niej udział urządzeń.

Sondy Viking zostały poddane termicznej sterylizacji, ustanawiając standard dla kolejnych misji
Sondy Viking zostały poddane termicznej sterylizacji, ustanawiając standard dla kolejnych misji© Domena publiczna

Obawa, że Czerwona Planeta mogłaby w niekontrolowany sposób stać się zielona za sprawą przywleczonego z Ziemi życia, nie wydają się w takim kontekście bezzasadne. Zwłaszcza, że sterylizacja nigdy nie jest pełna, a opracowane przez COSPAR normy przewidują możliwość przetrwania określonej liczby mikroorganizmów.

Na taką okoliczność powstało równanie Colemana – Sagana, pozwalające obliczyć prawdopodobieństwo "skażenia" życiem Marsa i innych celów ziemskich misji. W sytuacji, gdy ryzyka nie da się całkowicie wyeliminować, chodzi o utrzymanie możliwie małego prawdopodobieństwa, że do takiego zdarzenia dojdzie.

Przy obecnych procedurach i perspektywie 60 marsjańskich misji prawdopodobieństwo, ze nie dojdzie do "skażenia", jest oceniane na 99,9 proc.

Choć masową wyobraźnię rozpalają raczej wizje kwitnących, marsjańskich ogrodów, to faktycznym zmartwieniem agencji kosmicznych jest na razie coś zupełnie innego: nie, jak terraformować Marsa i zazielenić Czerwoną Planetę, ale jak nie dopuścić, by marsjańskie środowisko zostało skażone ziemskim życiem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (67)