Zgubił kartę płatniczą. Stracił 10 tys. zł przez prosty błąd
Mężczyzna zgubił portfel. Znalazca, mimo że dysponował także dowodem osobistym pechowca, niestety nie zdecydował się oddać zguby. Zamiast tego udał się na zakupy i wydał łącznie 10 tys. zł. Straty byłyby mniejsze, gdyby nie… banalny kod PIN.
13.05.2019 | aktual.: 13.05.2019 11:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"W ręce mundurowych wpadł 50-letni mieszkaniec Piły, który znalazł kartę płatniczą i dokonał 36 transakcji" - informuje serwis asta24.pl. W sumie wydał prawie 10 tys. zł, kupując nie tylko artykuły spożywcze, ale też okulary czy telefon.
Osoba, która straciła portfel, szybko zgłosiła sprawę na policję. Śledczym udało się wpaść na trop i ustalić, gdzie płacono skradzioną kartą. Zatrzymanemu mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia.
Jak to możliwe, że mężczyzna wydał aż 10 tys. zł? Teoretycznie w zakupach powinny przeszkodzić limity. Nie da się zrobić zakupów większych niż 50-100 zł bez podania kodu PIN. Czy właściciel karty zniósł limity? Nie - złodziej w bardzo prosty sposób odgadł kombinację.
Niezbyt uczciwy znalazca sprawdził w dowodzie datę urodzenia i postanowił ją wklepać. Zadziałało. Proste zabezpieczenie sprawiło, że mężczyzna stracił sporo pieniędzy. A złodziej mógł bezproblemowo (do czasu) płacić za swoje zakupy. Wystarczyłby niepowiązany w żaden sposób z właścicielem kod PIN, by wyrządzone szkody były znacznie mniejsze.
Limity i tym podobne zabezpieczenia nie pomogą, jeżeli korzystać będziemy z oczywistego hasła lub prostego kodu PIN. Niestety wycieki danych - jak ostatnio z morele.net - niczego ludzi nie uczą i nadal królują łatwe do odgadnięcia blokady.
Według badań Polacy bardzo często trzymają swój kod PIN w… portfelu. Złym nawykiem jest również trzymanie wszystkich posiadanych kart płatniczych w portfelu, mimo że często korzysta się tylko z jednej.
W takich sytuacjach oszuści nie muszą nawet zgadywać. Dostęp do oszczędności mają podany jak na talerzu.