Zauważono go w Ukrainie. To rzadki karabinek Rosjan
30.12.2022 09:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rosjanie używają w Ukrainie rzadkich karabinków automatycznych AK-545. Obecność tej broni na froncie potwierdzają m.in. materiały opublikowane w mediach społecznościowych.
Karabinek AK-545 stanowi w zasadzie modernizację karabinu szturmowego AEK-971, opracowanego w 1978 r. na potrzeby Projektu Abakan. Konstruktorzy starali się stworzyć broń automatyczną o znacznie lepszych parametrach pod względem celności i precyzji.
Rzadka broń Rosjan na froncie
A-545 brał udział w organizowanym w Rosji konkursie na karabin szturmowy ogólnego przeznaczenia w latach 2013-2015. O ile wiadomo, broń została przyjęta na uzbrojenie w 2018 r., a cztery lata później rozpoczęto jej seryjną produkcję.
Docelowo karabinki miały trafić do sił powietrznodesantowych, konkurując podczas testów z AK-12. Jak zauważa ukraiński serwis Defense Express, AK-545 tylko nieznacznie przewyższał AK-12 pod względem celności. W broni zastosowano m.in. rozwiązanie, które zmniejsza siłę dorzutu (chodzi o system zbalansowanego odrzutu). Ostatecznie konkurent AK-545 został przyjęty jako główny karabinek rosyjskiej armii, podczas gdy ta konstrukcja została zarekomendowana jako wyposażenie sił specjalnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W porównaniu z konwencjonalnymi konstrukcjami karabiny o zrównoważonym działaniu są zwykle zauważalnie droższe, wymagają większej uwagi podczas konserwacji i czyszczenia oraz wymagają większej siły mięśni do cyklicznego działania" – czytamy na łamach Defense Express.
AK-545 jest zasilany amunicją 5,45x39mm. Zespół Badań i Analiz Militarnych zwraca uwagę, że w przypadku tej broni "skupienie przy strzelaniu krótkimi seriami jest o 15–20% lepsze niż w AK-74M". O tym, że broń nie została przyjęta jako główny karabinek armii rosyjskiej zadecydowały m.in. względy finansowe – koszty produkcji AK-545 są po prostu wyższe niż pozostałych konstrukcji Kałasznikowa.
Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski