Zagłada rosyjskiej kolumny. Skierowali czołgi prosto na miny
Pola minowe odgrywają znaczną rolę podczas wojny w Ukrainie – miny zadają obu stronom konfliktu poważne straty, a niekiedy całkowicie uniemożliwiają przeprowadzenie skutecznego natarcia. Przekonała się o tym kolumna rosyjskich pojazdów wojskowych, która miała wyjątkowego pecha.
Los rosyjskiego oddziału dokumentuje nagranie, udostępnione w internecie przez samych Rosjan. Autorem filmu jest prawdopodobnie – na co wskazuje ukraiński serwis Militarny - rosyjski dowódca o znaku wywoławczym "Czelabińsk", który zdalnie koordynował działania oddziału czołgów.
Na filmie widać nacierające czołgi Rosjan, które w drodze do pozycji ukraińskich musiały pokonać pole minowe. Choć po pierwszej detonacji miny "Czelabińsk" otrzymał informację o uszkodzeniu jednego z wozów i rannym żołnierzu, nakazuje kontynuować jazdę przez pole minowe.
Rozkaz natarcia zostaje późnej powtórzony w sytuacji, kiedy mina niszczy kolejny, drugi czołg oddziału. Efektem jest wielka eksplozja, będąca skutkiem porażenia przez minę kolejnego czołgu, co tym razem skutkuje eksplozją amunicji i całkowitym zniszczeniem pojazdu.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Zdaniem serwisu Militarny tak skuteczne porażenie rosyjskiego oddziału może być wynikiem stosowania przez Ukraińców dronów, zdolnych do przenoszenia min przeciwczołgowych TM-62M. Pozwala to na zdalne tworzenie zapór minowych w oddaleniu od własnych pozycji.
Mina przeciwpancerna TM-62M
TM-62M została opracowana w Związku Radzieckim jako naciskowa mina przeciwczołgowa. Ma ona 32 cm średnicy, 13 cm wysokości i waży 9,5 kg, z czego siedem przypada na ładunek trotylu.
W przeciwieństwie to nowoczesnych min przeciwburtowych, zdolnych do atakowania oddalonych pojazdów o określonych właściwościach, TM-62M do detonacji wymaga albo bezpośredniego nacisku (zapalnik aktywuje się pod masą co najmniej 150 kg), albo (za co odpowiada magnetometr) pojawienia się w pobliżu dużego, metalowego obiektu.
TM-62M ma także mechanizmy zabezpieczające przed jej usuwaniem, korzystające z żyroskopu i akcelerometru. Próba przesunięcia lub podniesienia uzbrojonej miny zakończy się zatem jej detonacją.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski