Wojna robotów. Maszyny kroczące na ukraińskim froncie
Sceny, które jeszcze od niedawna wydawały się należeć do świata science fiction, w przypadku wojny w Ukrainie stają się rzeczywistością. Obok masowo stosowanych dronów na pole walki wkraczają także – dosłownie – kroczące roboty. Albo, co zarejestrowały niedawno kamery, są dostarczane na front przez inne bezzałogowe maszyny.
Krótki film udostępniony przez ukraiński serwis Military Newsa UA, który relacjonuje wydarzenia z frontu, przedstawia eksperyment przeprowadzony z wykorzystaniem drona i robota kroczącego. Widzimy na nim, jak bezzałogowiec startuje z podwieszonym robotycznym "psem", a następnie obniża wysokość lotu i z niewielkiej wysokości zrzuca swój ładunek na ziemię. Robot upada, ale po chwili podnosi się i rusza w drogę.
Test miał sprawdzić możliwość transportowania w warunkach wojennych maszyn przez inne maszyny i szybkiego dostarczania robotów na linię frontu czy do izolowanych oddziałów. Jak widać na filmie, prowadzony w kontrolowanych, bezpiecznych warunkach eksperyment zakończył się powodzeniem. Jakie konkretnie maszyny brały w nim udział?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Baba Jaga – latający postrach Rosjan
Jak podaje serwis ZBiAM, sześciowirnikowiec to najprawdopodobniej dron typu Baba Jaga. Są to duże bezzałogowce zdolne do przenoszenia – w zależności od warunków – ładunku o masie 12-20 kg.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Dron może dolecieć i wrócić do miejsca oddalonego nawet o 12 km, w czym pomaga – deklarowana przez Ukraińców – wysoka odporność na rosyjskie systemy walki radioelektronicznej.
Ze względu na znaczny udźwig maszyny tego typu zdobyły popularność jako drony uderzeniowe. Atakują one Rosjan za pomocą przenoszonych pocisków moździerzowych kalibru 82 lub 120 mm, a także zmodyfikowanych pocisków do granatników przeciwpancernych, wyposażonych w pojedynczą lub tandemową głowicę kumulacyjną.
Dziennikarz Wirtualnej Polski Przemysław Juraszek informował także o przeróbce pozwalającej na użycie Baby Jagi wraz z bronią precyzyjną. W tym celu dron został wyposażony w laserowy podświetlacz celu i część kierowanego pocisku przeciwpancernego (głowicę z układem naprowadzania). Tak wyposażony dron może – korzystając z dużego pułapu lotu – skutecznie atakować punktowe cele, pozostając zarazem poza zasięgiem broni strzeleckiej.
Unitree Go2 miał edukować, został żołnierzem
Ładunek przenoszony przez widoczną na nagraniu Babę Jagę to najprawdopodobniej robot-pies Unitree Go2. To popularna w swojej klasie komercyjna platforma krocząca – w podstawowym wariancie robot jest dostępny m.in. w Polsce za około 14 tys. zł.
Maszyna ma 70 cm długości i 40 wysokości, a ważąc 15 kg może przenosić ładunek o masie ośmiu kilogramów (przeciążona – co wpływa m.in. na czas pracy – nawet 12 kg). Robot może poruszać się z prędkością od 2,5 do 5 m/s, a jego bateria wystarcza (w zależności od wersji) na jedną lub cztery godziny pracy.
Unitree Go2 zawdzięcza świadomość sytuacyjną zestawowi sensorów, jak LIDAR (w niektórych wariantach podwójny), szerokokątna kamera o wysokiej rozdzielczości, czujnik głębi, a także czujnik siły nacisku.
Robot jest wyposażony w komplet modułów łączności bezprzewodowej (WiFi, Bluetooth, 4G), ma również oświetlenie i mikrofony, pozwalające m.in. na rozpoznawanie głosu. Opcjonalnie może być doposażony w dodatkowe ramię z chwytakiem o nośności 500 gramów.
Unitree Go2 został opracowany z myślą o rynku edukacyjnym, jako pomoc dydaktyczna, jednak dzięki swojej wszechstronności znalazł zastosowanie w wielu innych dziedzinach. Ukraińscy żołnierze wykorzystują te maszyny do zadań patrolowych.
Roboty kroczące w wojsku
Roboty kroczące, których przykładem jest Unitree Go2, dzięki swoim możliwościom są coraz szerzej wykorzystywane przez siły zbrojne różnych państw. Choć w porównaniu z maszynami o trakcji kołowej lub gąsienicowej są wolniejsze, dzięki kończynom o znacznym zakresie ruchu są zdolne do pokonywania nierównego, pełnego przeszkód terenu, a także do korzystania ze schodów.
Czołowi producenci, jak Boston Dynamics, ANYbotics czy Unitree, zobowiązali się nie wykorzystywać opracowanych przez siebie maszyn do produkcji broni. Mimo tego nawet nieuzbrojone roboty kroczące okazują się przydatne dla wojska, choć ich wdrażanie napotyka na problemy.
Prowadzone przed dekadą przez amerykańską armię testy "mułów" – transportowych maszyn znanych także jako Alpha Dog – zakończyły się niepowodzeniem. Choć zdolności terenowe robotów są wysokie, a 180 kg przenoszonego ładunku stanowiło istotną pomoc dla żołnierzy, problemem okazało się zasilanie. W przypadku dłuższych zadań akumulatory były niewystarczające, a silniki zasilane gazem – zbyt hałaśliwe.
Mimo tego kroczące maszyny – jak m.in. Ghost Robotics Vision 60 – coraz częściej znajdują zastosowanie jako mobilni wartownicy przeznaczeni do patrolowania okolic lotnisk czy baz wojskowych. Przykładem jest służba tych maszyn w amerykańskich siłach powietrznych czy w japońskich Siłach Samoobrony, gdzie wyposażono je m.in. w w zestaw nagłaśniający dużej mocy LRAD.
Prowadzone są także testy robotów kroczących wyposażonych w różną broń, jak karabiny wyborowe (robot bojowy SPUR) i automatyczne czy nawet – jak w przypadku eksperymentów prowadzonych przez amerykańskich marines – granatniki przeciwpancerne. Na razie nie ma jednak doniesień o zastosowaniu takich maszyn w walce.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski