Wirusy "zombie" z wiecznej zmarzliny. Zagrożenie uśpione od tysiącleci

Pod koniec 2022 r. eksperci z Uniwersytetu Aix-Marseille postanowili ożywić i zbadać wirusy, które pozostawały uśpione od czasów prehistorycznych. W tym celu wykorzystali próbki pobrane z tzw. syberyjskiej wiecznej zmarzliny. Wśród nich był wirus sprzed 48,5 tys. lat. Francuski wirusolog Jean-Michel Claverie, który był zaangażowany w badania, w rozmowie z WP Tech opowiedział, czy tego typu wirusy są groźne dla ludzkości i co powinniśmy zrobić, aby uniknąć najgorszego scenariusza.

Wieczna zmarzlina - zdjęcie ilustracyjne
Wieczna zmarzlina - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Galen Rowell
Karolina Modzelewska

Wieczna zmarzlina zajmuje blisko 19 mln kilometrów kwadratowych, czyli około jednej piątej lądu na półkuli północnej. Rozciąga się przez Alaskę, Kanadę i sięga aż do Rosji. Jej działanie jest często porównywane do prehistorycznej lodówki, a nawet kapsuły czasu. W zimnym, wolnym od tlenu i dostępu do światła środowisku panują bowiem idealne warunki do przechowywania materiału biologicznego.

Wieczna zmarzlina niczym kapsuła czasu

Wieczna zmarzlina pozwoliła zachować zmumifikowane szczątki wielu wymarłych zwierząt, ale też nieznane ludzkości drobnoustroje, w tym wirusy i bakterie. Nie można wykluczyć, że część z nich jest groźna dla ludzi i zwierząt, co budzi obawy ekspertów. Niektórzy uważają nawet, że topnienie wiecznej zmarzliny, proces, który trudno zatrzymać ze względu na zachodzące zmiany klimatyczne, jest jak otwarcie przysłowiowej puszki Pandory.

Dodatkowo globalne ocieplenie może doprowadzić do zniknięcia arktycznego lodu morskiego, a tym samym ułatwić żeglugę i rozwój działalności przemysłowej na Syberii. W trakcie poszukiwań złóż ropy i rudy w wiecznej zmarzlinie powstaną ogromne, głębokie dziury, który ułatwią wydostawanie się patogenów.

W 2022 r. francuski wirusolog Jean-Michel Claverie i jego zespół pokazali światu, że wirusy i bakterie sprzed tysięcy lat można ożywić. O ich badaniach mówił cały świat, zwłaszcza, że eksperci w próbkach, które pobrali z tzw. syberyjskiej wiecznej zmarzliny, znaleźli m.in. wirusa sprzed 48,5 tys. lat. Był to najprawdopodobniej najstarszy wirus, którego dodatkowo udało się "wskrzesić". W rozmowie z WP Tech Claverie, który od dawna bada prehistoryczne wirusy, przyznał, że kontynuuje badania nad wieczną zmarzliną. Dotyczą one jeszcze starszych jej warstw. Analizowane są również próbki z Antarktydy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ekspert ma świadomość, że ludzkość może znajdować się w obliczu istotnego zagrożenia pandemicznego. Jest ono związane z nieznanymi wirusami, z którymi nasz gatunek nie miał nigdy wcześniej do czynienia, a w związku z czym nie ma na nie odporności lub jest ona bardzo niska. Jeśli taki wirus stałby się zaraźliwy, jak np. SARS-CoV2, można wyobrazić sobie, jakie zakłócenia jest on w stanie wywołać na całym świecie.

Claverie zaznaczył: "nie próbujemy wskrzeszać niebezpiecznych wirusów. Wiemy jednak, że w tych samych próbkach, z którymi pracujemy, obecne są wirusy zdolne do zakażania zwierząt". Co w związku z tym można zrobić, aby uniknąć najgorszego scenariusza w przypadku uwolnienia starożytnych wirusów?

"Powinniśmy utworzyć okołobiegunowy krąg lokalnych placówek medycznych (w obrębie lokalnej ludności tubylczej i wokół miejsc eksploatacji górniczej), aby monitorować pojawianie się "nowych" (lub "wyeliminowanych") chorób, a także posiadać placówkę do kwarantanny, w której można lokalnie oceniać potencjalne zagrożenia, zanim odrodzony wirus uzyska wysoką zdolność przenoszenia się między ludźmi" - podkreślił francuski wirusolog. Wyjaśnił też, że zazwyczaj dzieje się to dwuetapowo: najpierw wirus staje się zakaźny dla człowieka - jeden po drugim, a następnie nabywa zdolność do zakażania przez bezpośredni kontakt lub unosząc się w powietrzu.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)