Wiele samolotów, ograniczone możliwości. Problemy rosyjskiego lotnictwa
Siły powietrzne Rosji - choć przed atakiem na Ukrainę były uznawane za drugie na świecie - nie zdołały zapanować nad ukraińskim niebem. Skuteczność ich działania nad Ukrainą ogranicza niedobór samolotów, które - choć same nie walczą - zwiększają możliwości innych maszyn. Czego brakuje Rosjanom?
Na problemy rosyjskiego lotnictwa wojskowego zwrócił uwagę Andriej Mitrofanow z rosyjskiego serwisu Topwar.ru. Choć jest to serwis prezentujący rosyjski punkt widzenia i powtarzający tezy kremlowskiej propagandy, warto wiedzieć, jak sami Rosjanie oceniają działanie własnych sił powietrznych nad Ukrainą i jakie ich słabości identyfikują.
Rosyjskie lotnictwo oceniane jest krytycznie. Przyczyną takiej opinii jest brak "strategicznej dominacji w powietrzu nad terytorium wroga". Jak zauważa rosyjski autor, sytuacja taka ma miejsce od wiosny 2022 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Choć w początkowym okresie wojny Rosjanie zniszczyli większość lotnictwa Ukrainy, ich swobodę działania ogranicza naziemna obrona przeciwlotnicza. Co więcej, wraz z upływem czasu ukraińskie lotnictwo odzyskuje utracone zdolności i zyskuje nowe.
Problemy rosyjskiego lotnictwa nad Ukrainą
Podtrzymanie zdolności ukraińskich sił powietrznych zapewniły dostawy samolotów MiG-29 – 13 przekazała Słowacja, a kilkanaście Polska. Nowe zdolności Ukraińcy pozyskali integrując wschodnie maszyny z zachodnią bronią, jak m.in. pociski przeciwradiolokacyjne AGM-88 HARM.
Rozpoczęte w 2024 r. dostawy zachodnich samolotów - początkowo F-16, później również Mirage 2000 - w połączeniu z niskimi stratami (prawdopodobnie tylko cztery F-16 w ciągu roku) pozwalają Ukrainie na stopniową, częściową odbudowę potencjału własnego lotnictwa.
Jak zauważają Rosjanie, ukraińskie lotnictwo jest zbyt słabe, aby – poza nielicznymi incydentami - działać nad terytorium Rosji czy terenami okupywanymi przez Rosjan.
Ten sam problem dotyczy jednak również lotnictwa rosyjskiego, które - choć teoretycznie jest znacznie silniejsze - również działa przede wszystkim znad własnego lub kontrolowanego terytorium, w czym pomaga powszechne stosowanie bomb szybujących z modułami UMPK.
Jednocześnie w ostatnich tygodniach zmieniła się nieco taktyka Rosjan – przekazanie pilotom większej autonomii tłumaczone jest osłabieniem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej i spadkiem poziomu ryzyka. Nie zmienia to faktu, że po trzech latach wojny Rosjanie nie kontrolują ukraińskiego nieba. Według rosyjskiego serwisu Topwar.ru wpływa na to co najmniej kilka czynników.
Zagłada rosyjskich AWACS-ów
Samoloty wczesnego ostrzegania (AWACS), a zwłaszcza wczesnego ostrzegania i kontroli (AEWAC, AEW&C) to jedne z kluczowych "mnożników siły", zwiększających potencjał samolotów bojowych. Dzięki możliwości prowadzenia wielogodzinnych patroli i radarom o znacznym zasięgu - rzędu 500 km - są w stanie kontrolować przestrzeń powietrzną nad znacznym obszarem, także w głębi terytorium przeciwnika.
Przed pełnoskalowym atakiem na Ukrainę Rosja dysponowała zaledwie kilkunastoma maszynami tego typu, z których straciła ponad połowę - według danych ukraińskiego wywiadu z wiosny 2025 r. pozostały tylko cztery sprawne A-50. Co więcej, Rosja nie jest w stanie zbudować następcy tych maszyn – program rozwoju A-100 ma wieloletnie opóźnienie, a samolot ten już teraz, przed ewentualnym rozpoczęciem służby, jest koncepcyjnie przestarzały.
Brak samolotów rozpoznawczych
Jako poważną słabość rosyjskiego lotnictwa Topwar.ru wymienia także brak samolotów rozpoznawczych. Dotyczy to m.in. odpowiedników amerykańskiego systemu E-8 Joint STARS (został wycofany w 2023 r.), pozwalającego z odległości setek kilometrów śledzić pole walki i wykrywać nawet pojedyncze pojazdy. Wycofane samoloty E-8 nie doczekały się w USA bezpośredniego następcy - ich rolę w siłach lądowych częściowo przejęły maszyny z systemem HADES, a w przyszłości przejmie je i zastąpi "system systemów" rozpoznawczych ABMS.
Tymczasem Rosja ma do dyspozycji tylko trzy egzemplarze Tu-214R. Nie dysponuje także nowoczesnymi maszynami rozpoznania elektronicznego – ich rolę pełnią przestarzałe Ił-y 22 lub maszyny taktyczne z podwieszonymi zasobnikami rozpoznawczymi.
Co więcej, Rosjanie zauważają, że na Zachodzie rozpoczął się już proces zastępowania załogowych samolotów rozpoznawczych dużymi dronami klasy HALE (wysoki pułap i duża długotrwałość lotu). Jako przykład wskazywany jest RQ-4 Global Hawk, a przede wszystkim RQ-180. Ten drugi – ze względu na rozwinięte cechy stealth (trudnowykrywalność) - może wykonywać zadania nie tylko w czasie pokoju czy w oddaleniu od przeciwnika, ale także w warunkach, gdzie klasyczne samoloty rozpoznawcze zostałyby łatwo wykryte i zniszczone.
Rosja także opracowała konstrukcję o podobnym do RQ-4 przeznaczeniu - bezzałogowiec Altius. Jeden z trzech istniejących egzemplarzy rozbił się w połowie 2025 r.
Zbyt mało powietrznych tankowców
Powietrzne tankowce są - podobnie jak samoloty AWACS – zaliczane do mnożników siły. Samoloty tej klasy pozwalają na efektywniejsze wykorzystanie maszyn bojowych. Zapewniają nie tylko większy zasięg lotu, ale wykonywanie tych samych zadań mniejszą liczbą samolotów, dłuższe dyżurowanie w powietrzu czy skrócenie czasu, gdy samoloty przebywają na ziemi i są narażone na zniszczenie.
Według Topwar.ru obecnie Rosja dysponuje zaledwie 15 powietrznymi tankowcami, jak Ił-78 (same Stany Zjednoczone mają około 600 maszyn tej klasy), obsługującymi przede wszystkim lotnictwo strategiczne. Sytuację poprawia nieco możliwość tankowania w powietrzu zapewniana przez część samolotów taktycznych, jednak nie rekompensuje to niedoboru dużych, latających cystern.
Brak własnego odpowiednika standardu Link-16
Jednym z ważnych, choć niewidocznych atutów NATO jest powszechne stosowanie jednolitego, kodowanego standardu komunikacyjnego. Dzięki obsłudze Link-16 wojska NATO (nie tylko lotnictwo) mogą efektywnie przesyłać informacje pomiędzy różnymi systemami. W praktyce oznacza to, że wrogi samolot może zostać wykryty np. przez AWACS-a, śledzony przez F-35, a zestrzelony przez pocisk wystrzelony z okrętu, którego radary w ogóle "nie widziały" atakowanego celu.
Rosja nie ma własnego odpowiednika takiego rozwiązania. Jego namiastką dysponują samoloty MiG-31, których zautomatyzowany system wymiany danych pozwala na współdzielenie informacji przez kilka myśliwców tego typu i wskazywanie celów dla innych maszyn.
Rosyjskie lotnictwo stosuje także standard komunikacyjny TCS-2M, pozwalający na wymianę danych pomiędzy samolotami, naziemnym centrum kontroli czy nielicznymi AWACS-ami, jednak jego możliwości są ograniczone. Następca - wdrażany wraz z samolotami Su-57 standard OSNOD - ma być znacznie bardziej zaawansowany, jednak na razie brak wiarygodnych informacji, które potwierdzałyby ogólne deklaracje Rosjan.
Perspektywy rosyjskiego lotnictwa
Wszystko to sprawia, że rosyjskie lotnictwo, niezależnie od wykazywanej w statystykach liczby egzemplarzy maszyn bojowych, ma znacznie mniejsze zdolności od lotnictwa Zachodu. O tym, jak mylące mogą być liczby, świadczy choćby wojenna praktyka, gdy – poza pierwszymi dniami wojny w Ukrainie - całe rosyjskie lotnictwo jest w stanie wysyłać w powietrze jednocześnie nie więcej niż kilkanaście samolotów bojowych.
Tymczasem nawet pojedyncze kraje NATO, jak choćby Francja, są w stanie realizować manewry lotnicze z jednoczesnym udziałem dziesiątek samolotów. Dysproporcja jest jeszcze bardziej widoczna w przypadku wielonarodowych manewrów, gdzie w powietrzu znajdują się dziesiątki maszyn, w tym samolotów wsparcia tworzących system, w ramach którego konstrukcje bojowe mogą pokazać pełnię swoich możliwości.
Bez takiego zaplecza, zdaniem Topwar.ru, rosyjskie lotnictwo wojskowe nie będzie w stanie osiągnąć "strategicznej dominacji". Czy kiedykolwiek Rosjanie zdołają je zbudować? Dotychczasowa praktyka pokazuje, że w dającej się przewidywać, bliskiej przyszłości jest to mało prawdopodobne.