Ukraiński pilot o F‑16. Mówi, do czego zostaną wykorzystane

Do Ukrainy najprawdopodobniej dotarły pierwsze myśliwce F-16. Ich niewielka liczba budzi jednak wątpliwości związane z ich wpływem na walkę z Rosjanami. Eksperci od dawna zaznaczają, że zachodnie samoloty nie zmienią losów wojny. Ukraińcy liczą jednak, że nowe maszyny uprzykrzą życie Rosjanom i będą przydatnym narzędziem w walce z ofensywą Kremla. Jak podkreśla ukraiński pilot-instruktor płk Roman Switan: "Przynajmniej Rosjanie będą się ciągle bać".

Holenderskie samoloty F-16
Holenderskie samoloty F-16
Źródło zdjęć: © Ministerie van Defensie
Karolina Modzelewska

02.08.2024 | aktual.: 02.08.2024 12:54

Z medialnych doniesień wynika, że 31 lipca Ukraina otrzymała pierwsze zachodnie myśliwce F-16. Chociaż żadna ze stron zaangażowanych w transfer oficjalnie tego nie potwierdziła, serwisy takie jak Bloomberg czy The Times, powołując się na własne źródła, informowały o dostawie niewielkiej liczby samolotów. Według The Times miało to być zaledwie sześć myśliwców z ok. 80 obiecanych przez Holandię, Danię, Belgię oraz Norwegię.

F-16 w Ukrainie

Wcześniej pojawiły się natomiast doniesienia, że państwa NATO zdołały wyszkolić do latania F-16 zaledwie sześciu ukraińskich pilotów. Były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z WP Tech tłumaczył, że może to wynikać z zaawansowania tego szkolenia, które w standardowych warunkach trwa ok. dwóch lat. Ekspert zaznaczył, że system, który dopuszcza pilotów do latania na tych maszynach, jest bardzo wymagający. Rozmówca WP Tech wyjaśnił, że służy to dwóm kwestiom - "bezpieczeństwu pilotów i jakości wykonywanych przez nich zadań".

Niewielka liczba samolotów oraz wyszkolonych pilotów rodzą pytania dotyczące możliwości wykorzystania myśliwców F-16 w Ukrainie. Analizy przeprowadzone przez Instytut Studiów Wschodnich (ISW) nie pozostawiają wątpliwości. Wynika z nich, że F-16 w obecnej liczbie nie będą działać z pełną wydajnością. Jak zauważyli eksperci ISW, "Siły Zbrojne Ukrainy prawie na pewno nie będą chciały lub nie będą w stanie włączyć F-16 do konwencjonalnych misji obrony powietrznej lub uderzeń dalekiego zasięgu, dopóki nie otrzymają dodatkowych samolotów".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Rosjanie będą sią ciągle bać"

Ukraińcy nie tracą jednak nadziei związanej z możliwościami F-16 w Ukrainie. Chociaż od dawna mówi się, że samoloty nie zmienią losów wojny, to ich użycie może utrudnić pracę rosyjskiego lotnictwa. Płk Roman Switan, ukraiński pilot-instruktor cytowany przez agencję Unian uważa, że zachodnie myśliwce mogą rozwiązać problem rosyjskiej ofensywy na wschodzie Ukrainy.

- Jednym z mechanizmów zatrzymania Rosjan na wschodzie jest niedopuszczenie do zrzucenia przez nich wystarczającej liczby rakiet przeciwlotniczych. A do tego wystarczy jedna para F-16. Przynajmniej Rosjanie będą się ciągle bać i zmniejszy się liczba bomb lotniczych - powiedział.

Inny ukraiński ekspert lotniczy, Walerij Romanenko, również cytowany przez agencję Unian, uważa natomiast, że oprócz obrony powietrznej ukraińscy piloci F-16 mogą atakować samoloty wroga lecące na małych wysokościach. Jest to praktyka często stosowana zarówno przez Rosjan, jak i Ukraińców, ponieważ loty na niskim pułapie sprawiają, że samolot jest trudniejszy do wykrycia przez radary przeciwnika.

Uwzględniając rzekomą liczbę dostarczonych maszyn oraz liczbę wyszkolonych pilotów, realizacja lotów F-16 w parach wydaje się jak najbardziej możliwa. Gen. Skrzypczak zwracał uwagę na zasadę związaną z wylotami bojowymi, czyli tzw. samolotowylotami. Zgodnie z jej założeniami pilot w ciągu doby walki może wykonać dwa. Ma to związek m.in. z uwarunkowaniami fizycznymi i psychicznymi pilotów. W praktyce oznacza to, że sześciu ukraińskich pilotów w ciągu doby walki jest w stanie zrealizować 12 wylotów.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski