Ukraińcy sięgną po "Karaluchy". Te drony mogą pomóc w wielu misjach

Ukraińcy co chwila donoszą o nowych bezzałogowcach, które zasilają lub mogą zasilić ich rosnącą w siłę armię dronów. Na kolejny przykład takiego sprzętu zwrócił uwagę Defence Blog. Jak podkreślił serwis, tym razem nie jest to klasyczny statek powietrzny, czy dron nawodny, a rozwiązanie naziemne nazwane Targan (pol. Karaluch). Jego nazwa najprawdopodobniej nawiązuje do jego wyglądu, a także sposobu poruszania się.

Według serwisu jest to tani, zdalnie sterowany pojazd, który można wykorzystać do celów wojskowych. Jedno z takich urządzeń zostało kupione przez Fundację Pomocy Armii Ukraińskiej "Wiwakot" i przekazane żołnierzom. Kostyantyn Kravets, dyrektor generalny fundacji wyjaśnił, że Targan powstał jako modułowa platforma, którą można wykorzystać m.in. do zadań obserwacyjnych, usuwania lub rozmieszczania min, czy przeprowadzania ataków.

W tym ostatnim przypadku urządzenie miałoby się zbliżyć do wybranego celu np. wrogiego pojazdu, czy magazynu, w celu detonacji umieszczonego na nim ładunku wybuchowego. Defence Blog wyjaśnia, że urządzeniem można zdalnie sterować z odległości do 1,5 km, co w praktyce oznacza, że jego pilot w momencie wybuchu będzie znajdował się w bezpiecznej odległości. Skutki tak zrealizowanej misji ukraińskie wojsko może obserwować przy pomocy tradycyjnych dronów rozpoznawczych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z dostępnych informacji wynika, że Targan ma niewielkie rozmiary i jest zwinnym oraz wysoce mobilnym rozwiązaniem. Jego masa nie przekracza 18 kg, ale nie przeszkadza mu to w przenoszeniu ładunków o masie sięgającej nawet 30 kg, dzięki czemu jest w stanie przenosić różne ładunki. Na polu walki mogą to być np. leki, czy żywność. Urządzenie powstaje z gotowych komponentów, które są powszechnie wykorzystywane do zastosowań komercyjnych, dlatego jego produkcja jest tańsza i mniej skomplikowana.