Tryb battle royale w "Battlefield V". Grałem w "Firestorm" - oto moje wrażenia

Tryb battle royale w "Battlefield V". Grałem w "Firestorm" - oto moje wrażenia

Tryb battle royale w "Battlefield V". Grałem w "Firestorm" - oto moje wrażenia
Źródło zdjęć: © Battlefield V | EA Dice
Arkadiusz Stando
26.03.2019 10:24, aktualizacja: 26.03.2019 12:00

Kilka miesięcy po premierze, w "Battlefield V" wreszcie pojawił się tryb battle royale. "Firestorm" jest głośny i widowiskowy. 64 graczy walczy we wnętrzu ognistego okręgu, a do dyspozycji mają zabawki, jakich wcześniej w battle royale nie widziano.

John Stanley, jeden z twórców gry "Battlefield V", podczas wywiadów porównywał swoją produkcję do tegorocznego hitu "Apex Legends". Dodał też, że "na rynku gier jest wystarczająco dużo miejsca dla obu produkcji". Ryzykowne stwierdzenie. Ale prawdziwy hit padł w innym miejscu.

Stanley, o "Battlefield V" mówił też: "w gra jest znacznie więcej napięcia, ale wciąż mamy sporo zabawy". To chyba żart. "Firestorm" jest nudny i bardzo brakuje w nim akcji. W "Apex Legends" jest bardzo dynamicznie i cały czas coś się dzieje. W battle royale'u "Battlefielda" przez większość czasu biegniemy/jedziemy po mapie. W "Apexie" walczymy ile się da.

Ciężko też zgodzić się, że jest tu wystarczająco miejsca dla obu gier. Po kilku rundach w "Firestorm" razem ze znajomym mieliśmy dość. Wróciliśmy do "Apex Legends" i to z kilku powodów. Mecze trwają mniej więcej tyle samo, a w produkcji studia Respawn walka jest intensywna. Walczymy praktycznie cały czas. Kiedy zginie nasz zespół, ale przetrwaliśmy, możemy wciąż przyzwać naszych towarzyszy. I znowu walczyć.

Co zagrało w "Firestorm" - battle royale "Battlefielda V"?

Jedna rzecz jest pewna. Grafika w "Firestorm" jest świetna i bije na głowę wszystkie dotychczasowe battle royale pod tym względem. Ściana ognia, która jest wyznacznikiem granic bezpiecznej strefy, wygląda naprawdę imponująco. Momentami nawet wzbudza uczucia presji i strachu. A reszta efektów graficznych, jak to w "Battlefield V", jest po prostu genialna. Szczególnie na karcie graficznej RTX 2080.

W bardzo ciekawy sposób wykorzystano czołgi, zachowując przy tym balans rozgrywki. Po pierwsze, najmocniejsze maszyny są ukryte w specjalnych schronach. Aby je otworzyć, przez kilkadziesiąt sekund musimy kręcić dźwignią. W tym momencie rozbrzmiewa bardzo głośny alarm, informujący wszystkich wokół, co kombinujemy. Inne, trochę słabsze, możemy przywołać za pomocą zrzutu zaopatrzenia. Wystarczy znaleźć i wystrzelić flarę.

Kiedy już uda nam się wejść do czołgu i wyjechać, musimy pamiętać o kilku rzeczach. Przede wszystkim - paliwo i amunicja. Te dwa zasoby bardzo szybko się kończą, ale jest na to sposób. W budynkach i skrzyniach mogą być ukryte zapasy.

Bardzo dobrze się strzela, co jak na grę w trybie battle royale jest rzadkością. Ale nie ma się co dziwić. "Firestorm" to w końcu rozszerzenie "Battlefielda V", które posiadającej doskonale dopracowany tryb multiplayer, więc nie powinno to dziwić. Pod tym względem jest przyjemnie.

W battle royale "Battlefielda V" mamy pewien wyróżnik. Bardzo różnorodne zrzuty zaopatrzenia. Mogą to być bronie, pojazdy, apteczki, pancerze, ale też rakieta V1. Zupełnie jak w pozostałych trybach multiplayer "Battlefielda V", możecie zrzucić na wrogów potężną eksplozję. Zobaczcie sami.

Co nie zagrało w battle royale "Battlefielda V"?

"Firestorm" jest ciężki dla komputera i słabo zoptymalizowany. O ile nie mamy naprawdę potężnego sprzętu, spadki FPS poniżej 60 są gwarantowane. Już podczas lądowania można je odczuć. A podczas jazdy samochodem jest dramatycznie. Grywalność jest dla mnie bardzo ważna, więc wszelkie spadki FPS są nieakceptowalne.

Sposób lądowania jest bardzo dziwny i ciężko ustalić, jak lecieć, żeby trafić tam, gdzie chcemy. Nie mamy też opcji dołączania dodatków do naszego uzbrojenia, co z jednej strony przyśpiesza grę, ale z drugiej - brak lunet do karabinu snajperskiego daje się we znaki.

W grze jest dużo pojazdów. Ale jazda nimi woła o pomstę do nieba. Jeśli jedziemy zbyt szybko, gra "wariuje", a auto zaczyna się dziwnie trząść. Wypadki i ogólnie mało przewidywalna jazda gwarantowana.

Battle royale w "Battlefield V" - ogólne wrażenie

Jak na razie to jakieś 7/10, ale będę jeszcze grać. Na pewno graficznie i dźwiękowo nie można tu nic zarzucić. Świetny, znany z multiplayera model strzelania bronią. Pojazdy. Czołgi. Rakiety.

Mapa wydaje się być za duża, jak na battle royale dla 64 graczy. Jest ciężko na siebie natrafić, szczególnie, że nie ma na niej specjalnie wyróżniających się popularnością lokalizacji. Jest dosyć mdła, i nudnie zaprojektowana.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)