Szwecja zaczęła importować energię z Polski. Zgubny skutek zamknięcia elektrowni jądrowych
Polityka energetyczna Szwecji obróciła się przeciwko temu krajowi. Seria niefortunnych decyzji związanych z elektrowniami jądrowymi przyczyniła się do tego, że państwo musi teraz pobierać energię... z Polski. Sytuacja jest dramatyczna. Szwedzi apelują, aby obywatele nie używali odkurzaczy.
Wszystko jest następstwem wygaszenia dwóch reaktorów (R1 i R2) w elektrowni jądrowej Ringhals, z czego ostatni z nich wyłączono w grudniu 2020 r. Szwecja była przekonana, że zastępujące je Odnawialne Źródła Energii (OZE) będą w stanie pokryć w takim stopniu potrzeby energetyczne, a latem państwo miało w planach eksport nadwyżek energii.
Tymczasem aura zaskoczyła wszystkich i przy tak siarczystych mrozach okazało się, że OZE w postaci turbin wodnych i wiatraków nie była wystarczająca. Zużycie energii wzrosło znacznie, a państwo nie było w stanie jej zapewnić każdemu. W efekcie czego zaistniały przerwy w dostawach, które nawet dotknęły wiele dużych zakładów produkcyjnych.
Co więcej Szwecja została zmuszona do importu energii węglowej (nazywanej w Skandynawii "brudną") z kilku krajów Europy, w tym Polski. Uruchomiono również tam rezerwową elektrownię zasilaną olejem opałowym, co wywołało oburzenie wśród Partii Zielonych.
Sytuacja jest o tyle dramatyczna, że szwedzkie media państwowe apelowały do obywateli, aby ci oszczędzali energię i na przykład nie korzystali z odkurzaczy.