Szkolą jednych z najlepszych pilotów. RAF Shawbury wie, jak to się robi
Royal Air Force Shawbury, znana też jako RAF Shawbury, to jedna z brytyjskich baz, gdzie od lat szkolą się piloci wojskowi - zarówno z Wielkiej Brytanii, jak i innych państw. Od roku 2019 ok. 800 osób ukończyło tutaj specjalistyczne kursy, które zwiększają ich wiedzę, doświadczenie i przygotowują na działanie praktycznie w każdych warunkach na prawdziwym polu walki. Miałam okazję odwiedzić bazę i zobaczyć, jak takie szkolenie wygląda w praktyce, a nawet "udać się w lot" w jednym ze stymulatorów.
RAF Shawbury to jedna z sześciu lokalizacji w Wielkiej Brytanii, po RAF Valley, RAF Cranwell i RAF Barkston Heath, AAC Middle Wallop, RNAS Culdrose i Centrum szkoleniowe w Bristolu, gdzie odbywają się szkolenia w ramach brytyjskiego wojskowego systemu szkoleń lotniczych (UKMFTS). System ten to rozwiązanie dostarczane przez Ascent Flight Training, spółkę joint venture 50/50 stworzoną przez dwa wiodące przedsiębiorstwa przemysłu obronnego - Babcock International Group i Lockheed Martin. Firma Babcock m.in. wspiera konsorcjum PGZ-MIECZNIK w ramach programu dostawy trzech wielozadaniowych fregat dla MW RP, a podczas ostatnich targów MSPO ogłosiła gotowość do udziału w programie Orka.
Brytyjczycy szkolą jednych z najlepszych na świecie pilotów
UKMFTS został tak skonstruowany, aby w prosty i szybki sposób zapewniać szkolenia dla pilotów samolotów odrzutowych, wiropłatów i stałopłatów wielosilnikowych oraz dla personelu obsługującego systemy pokładowe. W przypadku RAF Shawbury szkolenia odbywają się na śmigłowcach H145 Jupiter oraz H135 Juno, czyli maszynach wyprodukowanych przez Airbusa. Zarówno H145, jak i H135 to śmigłowce przystosowane do wykonywania różnorodnych misji - od tych ewakuacyjnych, przez transportowe, aż po wojskowe.
RAF Shawbury to miejsce, w którym szkolą się wszyscy brytyjscy piloci wojskowi jak również personel lotniczy z państw sojuszniczych. Osoby uczestniczące w treningu na terenie bazy mają zapewnione m.in. cyfrowe sale szkoleniowe, interaktywne materiały, szkolenia pod okiem doświadczonych instruktorów (którzy w większości są emerytowanymi wojskowymi), udział w realistycznych symulacjach z użyciem wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, czy prawdziwe loty w terenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Ma prawie 100 lat i wciąż jest na topie. Co z tą telewizją? - Historie Jutra napędza PLAY #3
W trakcie wizyty w bazie RAF Shawbury miałam okazję podglądać wiele z tych etapów, a co więcej - nawet w nich uczestniczyć. Świadomość, że w tym miejscu szkoli się personel, który w przypadku potencjalnego konfliktu może odegrać kluczową rolę - ponieważ umiejętność działania w przestrzeni powietrznej wciąż ma istotny wpływ na rezultaty działań zbrojnych - nadawała wszystkiemu wyjątkowego smaku. Tak samo, jak najnowocześniejsze wyposażenie i sprzęt szkoleniowy dostępny w bazie.
To między innymi imponująca imitacja śmigłowca CH-47 Chinook, w której personel załogi naziemnej przygotowuje się do transportu żołnierzy i sprzętu wojskowego, a zarazem uczy się przestrzennego czy logicznego myślenia. Wysoka rampa odwzorowuje śmigłowiec zawieszony nad powierzchnią (i jednocześnie weryfikuje, czy dana osoba nie boi się wysokości), zaś stymulatory pozwalają "wylądować" na lotniskowcu płynącym przez morze, lub "przelecieć" przez strefę walki.
Babcock podkreśla że sposób realizacji UKMFTS przez Ascent to gotowa usługa, wykorzystująca rozwiązania cyfrowe i technologiczne, czego efektem jest wydajny system szkoleń, zwiększający bezpieczeństwo, zmniejszający koszty i optymalizujący wykorzystanie czasu.
Szkolenia pilotów śmigłowców w Polsce
Na początku września Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony zapowiedział zmiany w procesie kształcenia załóg śmigłowców. Jak mówił podczas wizyty w Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie ich celem jest uproszczenie i skrócenie tego procesu na wzór amerykański.
- Chodzi o to, abyśmy skrócili proces szkolenia. Na śmigłowcach w Stanach Zjednoczonych i większości państw NATO, latają podoficerowie. W Polsce kiedyś też tak było, ale po zmianach wszyscy obsługujący te statki powietrzne muszą mieć ukończone wyższe studia. Skoro w USA ten proces przebiega sprawniej, to my również możemy to robić. Potrzebujemy zmian w procesie szkolenia, które ten proces skrócą i podniosą jego efektywność - tłumaczył Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Nie znaczy to, że będzie mniej praktyki, czy więcej teorii. Praktyki będzie jeszcze więcej z zachowaniem standarów, bo zachowanie poziomu szkolenia i bezpieczeństwa jest dla nas najważniejsze - dodał wicepremier. Wyjaśnił też, że obecny system wymaga "radykalnych zmian", aby zapewnić właściwą obsadę dla całego sprzętu, jaki obecnie Polska zamawia na potrzeby krajowych sił powietrznych.
Warto przypomnieć, że w lipcu 2022 r. MON zatwierdził umowę na zakup 32 śmigłowców wielozadaniowych AW-149, a w sierpniu 2024 r. Polska podpisała umowę na zakup 96 śmigłowców AH-64 Apache. W nadchodzących latach do Polski dotrą też inne zakontraktowane samoloty, w tym myśliwce piątej generacji F-35. Z kolei w październiku 2024 r., Władysław Kosiniak-Kamysz w wywiadzie dla Super Expressu zaznaczył, że MON rozważa zakup ciężkich śmigłowców transportowych CH-47 Chinook.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski