Świat z seksbotami jest już rzeczywistością. Ale czy na pewno takiej chcemy?
Temat seksbotów jest trudny i kontrowersyjny. I mimo tego, że takie urządzenia już są produkowane, nie jest podejmowany. Psycholog i seksuolog Izabela Dziugieł w rozmowie z WP wskazuje na jasne i ciemne strony takiego rozwoju robotyki.
Słowo „robot”. od samego początku określało niewolnika, kogoś, kto wykonuje pracę pod przymusem. Pochodzi z języka czeskiego, po raz pierwszy zostało użyte przez pisarza Karela Capka w sztuce „Roboty Uniwersalne Rossuma”. Słowo „robot” pochodzi bezpośrednio od słowa „robota”, czyli praca. Z kolei rosyjska „rabota” wywodzi się z języka tureckiego – od słowa „rab”, oznaczającego niewolnika.
Roboty powstały i dalej służą nam jako maszyny wykonujące prace, których człowiek nie chce się podjąć. Działają więc w służbach antyterrorystycznych, w fabrykach, czasem nawet są kelnerami. Ale roboty trafiają też tam, gdzie wcześniej byśmy się ich nie spodziewali i gdzie typowo nie oczekujemy „służalczych”. funkcji. Trafiają między innymi do sypialni.
I nie ma się czemu dziwić –. przemysł pornograficzny należy do najbardziej innowacyjnych na świecie. Pierwsze z brzegu przykłady – przyczynili się do rozwoju formatu VHS oraz rozwoju VoD w internecie. W raz z rozwojem robotyki nie trzeba było długo czekać na powstanie pierwszych seksbotów.
Izabela Dziugieł, psycholog i seksuolog z Instytutu Pozytywnej Seksualności zauważa, że już seks-lalki były kontrowersyjne, bo zaczęto zadawać pytanie o dehumanizację. W momencie, gdy na horyzoncie pojawiają się seksroboty, pojawiają się nowe wyzwania którym trzeba będzie stawić czoła.
- _ W bardzo robotycznie zaawansowanej Japonii zaczynają pojawiać się problemy, z którymi wcześniej raczej nie mieliśmy do czynienia, np. 30-40% mężczyzn nigdy nie miało stosunku seksualnego. Albo pojawiają się małżeństwa z lalkami, małżeństwa ze sztucznymi inteligencjami zamkniętymi na kawałku ekranu _ –. zauważa Dziugieł.
Producenci już teraz dwoją się i troją, żeby tylko jak najbardziej zadowolić klientów. Seksroboty są już niezwykle zaawansowane, a w przyszłości mają także reagować jak człowiek. Niektórzy producenci zapowiadają eksperymenty ze sztuczną inteligencją wbudowaną w takie roboty. I tu pojawiają się też szanse dla osób, dla których seks z różnych powodów bywa problemem. Na pytanie, czy poleciłaby seksrobota komuś w terapii seksuolog Dziugieł odpowiada:
- _ Polecam czasem zabawki, te które są szeroko dostępne na rynku. Ale zawsze jest to uzgodnione z pacjentem i zawsze w konkretnym celu. Seksbota można polecić osobom niepełnosprawnym fizycznie, bo oni mają największy problem ze znalezieniem partnera. W innych krajach funkcjonuje taka rola seksualnej surogatki czy surogata, ale w Polsce to obszar zaniedbany. Poleciłabym też takiego bota osobom niepełnosprawnym mentalnie, ale raczej pod pieczą. Bo takie osoby czasem nie potrafią panować nad swoimi instynktami i ich zachowania mogą być nieakceptowane publicznie. Łatwiej byłoby im przezwyciężyć pewne rzeczy. Poleciłabym też - ale tylko w pierwszym stadium - osobom wybitnie nieśmiałym. Albo mężczyznom cierpiącym na przedwczesny wytrysk (a to jeden z głównych problemów mężczyzn którzy zgłaszają się do seksuologów). _
Może się więc wydawać, że nie ma co demonizować sebsbotów, skoro mogą przynosić wymierną korzyść w terapiach. Ale tu Dziugieł zaczyna wyliczać, że seks-lalki i roboty występują w różnych kształtach i rozmiarach. Zawiesza na chwilę głos i mówi:
_ - Ale co w momencie, gdy powstanie seks-lalka w kształcie dziecka? _
Na chwilę tracę rezon. W końcu jeśli ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia, to taki scenariusz nie jest wcale wykluczony. Zaczynam rozważać konsekwencje, ale Dziugieł dopowiada:
_ - I trafi do osoby o skłonnościach pedofilskich... Były już takie pomysły akademickie. Były nawet badania i wszyscy kategorycznie się nie zgodzili. A z drugiej strony jeśli ktoś nie miał takich fantazji, ale zaczął korzystać z takiej lalki, to co się stanie? Seksuolodzy wiedzą, że to kwestia eskalacji bodźca. Na początku ktoś mógł mieć fantazję w głowie, ale nie miał możliwości jej realizacji. Potem nastąpił internet i okazało się, że choćby wirtualnie, ale fantazję taką można spełnić. Eskalacja następuje na wyjście bodźca na zewnątrz. W takim układzie wykorzystanie lalki w kształcie dziecka nie służyłoby leczeniu, ale zachęcaniu do wyjścia do świata zewnętrznego. _
Seksuolog dodaje, że być może gdyby takie rozwiązanie było stosowane w zamkniętych ośrodkach leczniczych, to może byłoby bardziej akceptowalne. Ale zdaje sobie sprawę z tego, że rzeczywistość kapitalizmu jest nieubłagana i takie rozwiązanie prędzej czy później znalazłoby się na rynku.
Nie trzeba długo czekać. Już kilka dni po mojej rozmowie z Dziugieł australijski Sydney Morning Herald opisuje japoński (jakżeby inaczej) sklep w którym można kupić idealne repliki małych dziewczynek ubranych w bieliznę.
Czytamy tam: „Założyciel sklepu Trottla, Shin Takagi, opisuje siebie i większość swoich męskich klientów jako pedofilów. Ale zaznacza, że nigdy nie dał się ponieść swoim impulsom”.
Na szczęście roboty-dzieci (czy też lalki-dzieci) to margines. Dziugieł podsumowuje, że upowszechnienie się seksbotów mogą pokazać, co ważne jest w relacjach między ludźmi - czy chodzi tylko o seks, czy o miłość?
- _ Przecież takiego seksbota też można kochać. Pojawienie się seksbota weryfikuje, jakimi jesteśmy ludźmi _ - mówi seksuolog.
Petycję przeciw produkowaniu dzieci-robotówpodpisało już 60 tysięcy osób.