Starlink spada. Czy z balkonu zobaczymy deszcz satelitów?

Wystrzelona w lutym partia satelitów Starlink nowej generacji w wersji mini ma na niskiej orbicie pewne problemy. Zamiast nabierać wysokości, satelity tracą orbitę, a jedna z nich została zdeorbitowana.

Satelita Starlink V2 Mini na orbicie, niedługo po wystrzeleniu
Satelita Starlink V2 Mini na orbicie, niedługo po wystrzeleniu
Źródło zdjęć: © HEO Robotics
Mateusz Tomiczek

SpaceX wystrzelił partię zminiaturyzowanych satelitów nowej generacji 27 lutego na pokładzie rakiety Falcon 9, w ramach poszerzania swojej konstelacji. Niestety, jak się okazuje, nowy zestaw urządzeń napotkał pewne trudności z osiągnięciem stabilnej orbity. Problem był na tyle poważny, że musiał wiązać się z deorbitacją jednego z satelitów i jego spłonięciu w atmosferze w miniony poniedziałek.

Starlinki zaczęły spadać z kosmosu

Wszystko, co krąży po ziemskiej orbicie, jest tak naprawdę w stanie swobodnego spadku, jednak utrzymywanie pewnej określonej prędkości (nazywanej pierwszą prędkością kosmiczną) chroni te obiekty przed spadkiem w atmosferę i spaleniem się wskutek siły tarcia. Jako że na niskiej orbicie satelity nadal mają kontakt z pewnymi niewielkimi ilościami gazów atmosferycznych, które wyhamowują ich pęd, to muszą one okresowo przyspieszać przy pomocy silników manewrowych (Starlinki wyposażone są w silniki jonowe). Jak się okazuje, nowa partia satelitów od SpaceX ma problemy z utrzymaniem tej prędkości. Przypominamy też, że Starlinki to połowa wszystkich aktywnych urządzeń na naszej orbicie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Satelita Starlink o numerze 30062 wszedł ponownie w ziemską atmosferę w poniedziałek o 4:50 czasu wschodnioamerykańskiego (10:50 w Polsce) u wybrzeży Kalifornii i najprawdopodobniej spłonął podczas upadku. Jako jeden z pierwszych zauważył to Jonathan McDowell, harvardzki astrofizyk, który obserwuje satelity SpaceX. Naukowiec oznajmił swoją obserwację na Twitterze.

McDowell zauważył też, że podczas gdy satelita 30062 stracił swoją orbitę, to towarzyszące mu satelity 30058, 30042 i 30051 wznowiły zwiększanie wysokości, aby uchronić się przed upadkiem i osiągnąć swoje orbity operacyjne. Sytuacja nie umknęła też innemu nieoficjalnemu źródłu wiedzy o tych satelitach, czyli profilowi Starlink Insider, który już w marcu komentował, że nowa partia satelitów, zamiast zwiększać swoją wysokość, powoli spada. Dyrektor generalny SpaceX, Elon Musk, wyjaśnił na Twitterze, że nowe satelity mają pewne problemy i część z nich rzeczywiście zostanie planowo zdeorbitowana. Wygląda na to, że 30062 jest pierwszym z nich, ale na razie niczego nie wiadomo o kolejnych.

Starlink V2 Mini

Wystrzelone w lutym jednostki są zminiaturyzowanymi wersjami pełnowymiarowych satelitów Starlink nowej generacji V2. Mają one pomóc SpaceX w zwiększeniu pojemności jego megakonstelacji internetowej, w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie. Potrzebne będą, dopóki firma nie będzie w stanie wystrzelić ładunku pełnowymiarowych satelitów.

Dlaczego firma Elona Muska czeka z wyniesieniem pełnowymiarowych V2? Otóż Falcon 9 nie został zaprojektowany do przenoszenia urządzeń nowej generacji i z ich startem czeka aż odpowiednie pozwolenia na start dostanie ciężka rakieta Starship, która przeszła już wszystkie najważniejsze testy. Elon Musk upragniony start Starshipa zapowiada już od dawna, lecz aby stało się to rzeczywistością, musi uzyskać odpowiednie zgody.

Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski

urządzeniastarlinkspacex
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)