Służba w tych bazach wojskowych to prawdziwe wyzwanie
21.04.2016 | aktual.: 29.12.2016 08:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Każde państwo ma swoje bazy wojskowe, które jak najdłużej chciałoby utrzymać w absolutnej tajemnicy. Ten fakt daje wojsku przewagę taktyczną w trakcie tajnych ćwiczeń, lub eksperymentów bojowych. W laboratoriach ukrytych w takich bazach można tworzyć zupełnie nowe rodzaje uzbrojenia lub ulepszać taktykę wojsk. Z punktu widzenia armii, dobrze jest, gdy dostęp do takich baz jest utrudniony przez naturalne przeszkody. To właśnie w tych bazach tworzone są nowe projekty bojowe lub znajdują się ośrodki koordynujące działanie najważniejszych z punktu widzenia strategicznego systemów.
Niemal każde państwo ma swoje bazy wojskowe, które jak najdłużej chciałoby utrzymać w absolutnej tajemnicy. Ten fakt daje przewagę taktyczną w trakcie tajnych ćwiczeń lub eksperymentów bojowych. W laboratoriach ukrytych w takich bazach można tworzyć zupełnie nowe rodzaje uzbrojenia lub ulepszać taktykę wojsk. Z punktu widzenia armii dobrze jest, gdy dostęp do takich baz jest utrudniony przez naturalne przeszkody. To właśnie w takich miejscach tworzone są nowe projekty bojowe lub znajdują się ośrodki koordynujące działanie najważniejszych z punktu widzenia strategicznego systemów.
Kotielnyj, Rosja
Wyspy Nowosyberyjskie to bardzo wdzięczny punkt dla tworzenia trudno dostępnych baz wojskowych. Rząd Rosji starał się wypośrodkować między ciężkimi warunkami dotarcia do bazy oraz względnym komfortem dla osób, które tam stacjonują. Śnieg na największej wyspie archipelagu - Kotielnyj jest obecny średnio przez 9 miesięcy w roku, a temperatura w czerwcu wynosi nawet osiemnaście stopni. Jednak w styczniu, gdy jest najzimniej, mrozy dochodzą nawet do -40 stopni Celsjusza. Praca w tym okresie to zadanie dla najwytrwalszych żołnierzy po bardzo wyczerpującym szkoleniu przygotowującym do stacjonowania w trudnych warunkach.
Kotielnyj w rosyjskim systemie wojskowości funkcjonuje przede wszystkim jako lotnisko o znaczeniu strategicznym. Uruchomiono tam nawet komendanturę lotniczą, a ponadto - kompleks doposażono w pawilon mieszkaniowy oraz własną elektrownię. Wszystko po to, by w razie sytuacji awaryjnej obiekt był absolutnie samowystarczalny. Kotielnyj ponadto posiada własny system filtracji i oczyszczania wody. Jest w stanie zabezpieczać odloty i przyloty nawet największych maszyn transportujących ogromne ładunki. To sprawia, że Kotielnyj może również koordynować działania wojsk związane z przenoszeniem broni atomowej na duże odległości.
Dodatkowym atutem reaktywowanej w 2013 roku bazy lotniczej Kotielnyj jest trudny dostęp lądowy. Jako że Kotielnyj to wyspa, trudno dostać się do niej konwencjonalnymi środkami transportu, a wody okalające archipelag są pilnie strzeżone przez rosyjską armię. Ponadto Rosjanie bardzo dbają o to, by trudno było dojrzeć, co dzieje się w bazie - nawet z powietrza. Kotielnyj nie zobaczymy również na zdjęciach z Google Earth.
Strefa 51, USA
Położona w stanie Nevada, bodaj najsławniejsza na świecie baza wojskowa, również może poszczycić się bardzo trudnymi warunkami panującymi w najbliższym otoczeniu. Mimo umiejscowienia na jednej z najchłodniejszych pustyń, warto jednak odnotować, że Strefa 51 otoczona jest przez kratery po testowych wybuchach atomowych. Nawet gdyby pominąć wszędobylskie patrole Gwardii Narodowej, dojazd do Strefy 51 jest wysoce utrudniony ze względu na skaliste ukształtowanie terenu, a także... dzikie zwierzęta. Węże oraz skorpiony to i tak najmniejsze zmartwienia dla turystów, którzy zdecydowaliby się na odwiedzenie Strefy 51. Uznawana jest za mało dostępną dla nieproszonych gości.
Strefę 51 kojarzy się z najtajniejszymi projektami dotyczącymi uzbrojenia armii USA - to tutaj między innymi testowano wczesne wersje Blackbirda czy Nighthawka, a zatem najbardziej śmiałych projektów samolotowych w historii wojskowości. Spekuluje się również, iż tam właśnie są prowadzone badania nad bronią biologiczną, jednak tego z pewnością nigdy się nie dowiemy.
Al Watah, Arabia Saudyjska
Kilka lat temu podczas porównania starszych i nowszych zdjęć satelitarnych ustalono, iż na terenie Arabii Saudyjskiej powstała nowa baza wojskowa z pociskami balistycznymi, prawdopodobnie wycelowanymi w Izrael oraz Iran - czyli państwa aspirujące do bycia pełnoprawnymi mocarstwami atomowymi. Baza Al Watah znajduje się nieopodal miejscowości o tej samej nazwie.
Arabia Saudyjska, jako jeden z kluczowych krajów na Bliskim Wschodzie, bardzo żywo reaguje na to, co dzieje się w okolicznych państwach. Z tego powodu również w Al Watah umieszczono rakiety balistyczne średniego zasięgu, które potrafią przenieść ładunek rażący nawet na 2500 kilometrów.
Klimat panujący wokół bazy jest typowy dla Arabii Saudyjskiej. W tym kraju można napotkać bodaj najbardziej surowe warunki atmosferyczne na świecie - bardzo wysokie temperatury w połączeniu z małą ilością opadów oraz bardzo suchym powietrzem sprawiają, iż samo stacjonowanie w tej bazie jest niemałym wyzwaniem dla żołnierzy. Dodajmy do tego trudne ukształtowanie terenu i otrzymujemy idealne miejsce na zbudowanie bazy wojskowej.
Diego Garcia
Amerykańska baza wojskowa na Oceanie Indyjskim może wydawać się dość dziwnym pomysłem. Obiekty wojskowe znajdujące się w tym miejscu nie mają praktycznie żadnego znaczenia bojowego, jednak są bardzo ważne z punktu widzenia taktycznego. W tym miejscu właśnie znajduje się jedna z pięciu baz na świecie, gdzie znajduje się centrum koordynowania systemu GPS, który pozwala na określenie położenia dowolnego urządzenia wyposażonego w ten system łączności satelitarnej. Ponadto warto wspomnieć o tym, że ta baza jest jednym z miejsc awaryjnego lądowania wahadłowców, a także jest w stanie zabezpieczać starty oraz lądowania strategicznych bombowców B2.
W umiejscowieniu bazy Diego Garcia nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż do najbliższego zwartego lądu odległość wynosi prawie 2 tysiące kilometrów, a Ocean Indyjski co jakiś czas nawiedzają niezwykle niebezpieczne zjawiska klimatyczne, w tym fale tsunami.
Amerykańska baza Camp Lemonnier, Dżibuti
Dżibuti to jeden z najbiedniejszych krajów Afryki i w zamian za bardzo ważną dla niej, bogatą pomoc humanitarną i pieniądze, udostępnia Amerykanom teren dla jedynej bazy wojskowej USA w Afryce - Camp Lemonnier. Obóz jest przede wszystkim miejscem szkoleń dla najlepszych żołnierzy armii Stanów Zjednoczonych, a ponadto - typowy, suchy, podrównikowy klimat Dżibuti stanowi świetną zaprawę dla wyczerpujących ćwiczeń żołnierzy, mających następnie sprawdzić się na polu bitwy na Bliskim Wschodzie. Bardzo wysokie temperatury, suchy klimat oraz górzyste ukształtowanie terenu sprawiają, że w Camp Lemonnier nie tylko jest trudno służyć, ale także trudno jest się tam dostać.
Camp Lemonnier funkcjonuje w amerykańskiej armii również jako jedno z miejsc koordynowania działań wywiadowczych, a także lotów dronów, które nie tylko służą do oznaczania pozycji wroga, ale także do przeprowadzania właściwych misji bojowych.
Jakub Szczęsny