Setki gigantycznych wycieczkowców trafiają na "cmentarzyska". To efekt pandemii

Setki gigantycznych wycieczkowców trafiają na "cmentarzyska". To efekt pandemii

Statki w porcie Aliaga, około 45 km na północ od Izmir, Turcja
Statki w porcie Aliaga, około 45 km na północ od Izmir, Turcja
Źródło zdjęć: © Getty Images
Arkadiusz Stando
20.11.2020 21:12, aktualizacja: 02.03.2022 12:53

Dla morskich przewoźników kryzys spowodowany pandemią COVID-19 oznacza praktycznie koniec zarobków. Gigantyczne wycieczkowce trafiają na tzw. "cmentarzyska statków", gdzie zostają zdemontowane. Firmy próbują w ten sposób ratować swoje finanse.

Pandemia spowodowana pojawieniem się koronawirusa SARS-CoV-2 zbiera śmiertelne żniwo na całym świecie. Przez zagrożenie cierpi też wiele branż usługowych. Szczególny cios przyjęły firmy turystyczne oraz przewoźnicy. Jak to wygląda w przypadku podróży luksusowymi statkami – jest źle, czy fatalnie? Powyższe zdjęcie jest najlepszą odpowiedzią na to pytanie.

Na początku marca 2020 roku na jednym ze statków wycieczkowych, który kierował się z Chin w stronę Japonii wykryto przypadek zakażenia koronawirusem. Diamond Princess został objęty kwarantanną i stał się dla pasażerów "pływającym więzieniem". Przebywało na nim 2,5 tysiąca pasażerów i kolejny tysiąc osób należących do załogi. 

Zachorowało 712 ludzi z czego 13 przypadków zakończyło się zgonem. Jedną z osób, które przetrwały dramat na Diamond Princess jest Yardley Wong, mieszkanka Chin. Relacjonowała to, co dzieje się na pokładzie statku, a po dziś dzień przestrzega przed ignorowaniem zagrożenia, jakie niesie COVID-19.

Pandemia koronawirusa szaleje, a kolejne firmy ogłaszają upadłość

Właściciele statków wycieczkowych, a jak widać na zdjęciu niekiedy też transportowych, próbują ratować bilanse finansowe swoich firm. Globalne spowolnienie w przemyśle, przestoje w fabrykach spowodowały zmniejszenie zapotrzebowania na działalność transportu morskiego. Firmom nie pozostaje nic innego, jak redukować koszta i próbować recyklingu.

Coraz większe liczby statków trafiają na złom. W tym momencie spora część z nich to względnie nowe jednostki. Mogły służyć jeszcze przez wiele lat, ale generują zbyt duże straty. W tzw. "cmentarzyskach" są dosłownie rozbijane o brzeg przy maksymalnej prędkości. Następnie tysiące ludzi krok po kroku prowadzą ich utylizację. Statki są rozbierane ze wszystkiego, co wartościowe. Odzyskana z nich materia, czyli głównie stal, jest następnie sprzedawana. 

Rekordowa liczba zezłomowanych statków w 2020 roku

Zdjęcie "cmentarzyska" statków z Izmir w Turcji to tylko kropla w morzu problemu. Nie chodzi o 5 czy 10 statków. W 2019 roku łącznie zezłomowano na całym świecie 889 jednostek. Od 1 stycznia 2020 roku do 1 października ta liczba wyniosła 557. To mniej, ale stocznie informują, że przez ponad 3 miesiące ich działanie było zawieszone, a statki które miały zostać zezłomowane czekały w portach, co również wydłużyło proces. 

Do końca roku (od października) pozostaje jeszcze 3 miesiące. Wzrost jest zauważalny. To jednak o wiele mniej niż w rekordowym 2012 roku. Wówczas liczba statków poddanych recyklingowi wyniosła aż 1996. Był to efekt kryzysu finansowego z 2008 roku, który skutkował pozbyciem się ogromnego nadmiaru statków o przeróżnym przeznaczeniu. Dane pochodzą z brytyjskiej firmy analitycznej VesselsValue.

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (168)