Złamali kod Enigmy wcześniej. Tajemnicy strzegł polski wywiad
Złamanie pod koniec 1932 roku kodu Enigmy stanowiło jeden z największych sukcesów polskiego wywiadu w okresie międzywojennym. Przez lata był to zarazem najpilniej strzeżony sekret, a władze w Warszawie nie informowały o dokonaniu nawet najbliższych sojuszników.
Dopiero w obliczu zbliżającej się wojny postanowiono odkryć karty przed Anglikami i Francuzami. Oto jak przedstawiciele tajnych służb znad Sekwany i Tamizy zareagowali na wyniki wieloletnich prac polskich kolegów po fachu.
Pierwszy niemiecki komunikat wysłany za pomocą Enigmy został rozszyfrowany przez Mariana Rejewskiego pod koniec grudnia 1932 roku. Było to zwieńczenie kilkuletnich starań zespołu, w którym poza Rejewskim kluczową rolę odgrywali Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. Sukces oznaczał jednak zaledwie początek trwającej aż do wybuchu II wojny światowej rywalizacji między polskimi i niemieckimi kryptologami. Jak podkreśla Agnieszka Lewandowska-Kąkol w książce pt. Tytani wojny:
Strona niemiecka, czy to wyczuwając, że ktoś niepowołany rozpracowuje ich szyfry, czy też działając wedle ogólnej zasady bezpieczeństwa przekazu, coraz częściej dokonywała zmian w posługiwaniu się szyfrem maszynowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Początkowo używano trzech bębenków, potem czterech i w końcu pięciu, przez co lawinowo wzrastała liczba możliwych ustawień ich kolejno ści. Zrazu zmieniano ją co kwartał, potem co miesiąc, wreszcie codziennie. Każdego dnia przestawiano również nastawienie pierścieni. Początkowo stosowano sześć połączeń wtyczkowych, a potem ich liczba dochodziła do dziewięciu.
Mimo wszystko aż do jesieni 1938 roku polska strona była w stanie odczytać około 75% informacji przekazywanych drogą radiową przez niemieckie formacje wojskowe. Marian Rejewski twierdził później, że gdyby Biuro Szyfrów dysponowało odpowiednio licznym personelem byłoby to nawet 90%.
O krok od katastrofy
Kierownictwo wywiadu nie chciało jednak przeznaczać większych środków na zaplecze techniczne oraz powiększanie kadr Biura Szyfrów. W efekcie gdy Niemcy 15 grudnia po raz kolejny zmienili sposób kodowania "źródło »Wicher«, jak nazywano informacje pochodzące z łamania Enigmy", niemal wyschło. Od tego momentu można było jedynie odczytywać komunikaty przesyłane przez niemiecką Służbę Bezpieczeństwa, która nadal używała starych zasad kodowania.
Nawet w tej sytuacji polska strona dysponowała informacjami, o których Anglicy i Francuzi mogli tylko marzyć. Wywiadom znad Sekwany i Tamizy mimo wieloletnich prób nie udało się bowiem złamać niemieckich szyfrów. Polska strona nie informowała zaś nikogo o swoim sukcesie.
Doszło w końcu do tego, że z powodu braku postępów szef jednej z francuskich komórek kryptologicznych Gustave Bertra zdecydował "w jakiś wiarygodny sposób przekonać Niemców, iż wysyłane przez nich depesze czytane są przez przeciwników, co miało ich skłonić do rezygnacji z używania Enigmy". Zgodnie z tym, co pisze Agnieszka Lewandowska-Kąkol zanim jednak przystąpił do realizacji planu:
(…) zwierzył się z tego pomysłu pułkownikowi Gwidonowi Langerowi, dowódcy polskiego Biura Szyfrów, z którym utrzymywał przyjacielskie kontakty. Jako że pracownicy polskiego biura na bieżąco czytali większość zaszyfrowanych niemieckich przekazów radiowych, o czym żadne z państw alianckich nie wiedziało, koncepcja Bertranda byłaby dla nich katastrofą.
Zniweczyć mogła ich wysiłki, zaprzepaścić osiągnięcia wielu lat ustawicznej pracy, nie mówiąc o nagłym odcięciu ich, i to w tak strategicznie ważkim czasie, od kopalni doniosłych informacji. Determinacja Langera w zapobieżeniu niewątpliwej ich klęski, była tak silna, iż przekonał Bertranda, że nim przystąpi do realizacji swej koncepcji, warto spróbować innej drogi i zaproponował zorganizowanie na ten temat konferencji brytyjsko-francusko-polskiej.
Niedowierzanie sojuszników
Pierwsze spotkanie odbyło się w dniach 9-10 stycznia 1939 roku w Paryżu. Na tym etapie kierownictwo polskiego wywiadu nie było jeszcze gotowe podzielić się informacją o tym, że nad Wisłą od lat czytane są niemieckie depesze szyfrowane Enigmą. W efekcie rozmowy nie przyniosły "pozytywnego efektu dla żadnej ze stron, a jeden z czołowych kryptologów brytyjskich, Dillwyn Knox, w sprawozdaniu z niego nazwał Polaków głupcami i ignorantami".
Do przełomu doszło dopiero pół roku później. Jak czytamy w książce Tytani wojny: "realia na tyle się zmieniły, że znikły już skrupuły w ujawnieniu największej tajemnicy polskiego wywiadu potencjalnym sprzymierzeńcom w wojnie". Zdając sobie sprawę, że konflikt z Niemcami wisi na włosku:
Dwudziestego piątego lipca w ośrodku skrytym w podwarszawskim Lesie Kabackim znów odbyła się trójstronna konferencja. Najistotniejsze informacje z odczytywanych depesz trafiały już wcześniej w biuletynach informacyjnych zarówno do Francuzów, jak i Brytyjczyków, więc z pewnością domyślali się, że Polacy wykradli tajemnicę Enigmy.
Teraz zostało to potwierdzone i otrzymali mnóstwo konkretnych szczegółów, w które wprowadzało ich trio polskich kryptologów. Nie wszyscy goście byli w stanie zrozumieć ich prezentacje. Niektórym brakowało specjalistycznego wykształcenia, innym doświadczenia czy naukowego polotu.
Jak zwykle nieznośny Knox, poirytowany sukcesem Polaków, którego on nie potrafił osiągnąć, w kolejnym raporcie odmawiał polskim kryptologom talentu i umiejętności, a ich triumfu upatrywał w szczęściu i zdobyciu informacji nieuczciwą drogą.
Przyczyniło się do zwycięstwa nad Niemcami
Wszelkie wątpliwości zostały jednak rozwiane, gdy Anglicy i Francuzi otrzymali kopie Enigmy wyprodukowane przez polskie zakłady AVE oraz dokumentację potwierdzającą polskie osiągnięcia. Zostały one przewiezione na Zachód w sierpniu 1939 roku przez pułkownika Langera.
Zdaniem profesora Piotra Kołakowskiego, który od lat zajmuje się tematyką związaną z polskim wywiadem udostępnienie przez nasz wywiad aliantom wiedzy na temat metod łamania szyfru Enigmy "zwiększało ich przewagę w starciu z III Rzeszą i przyczyniło się w istotny sposób do zwycięstwa nad nią".
Daniel Musiał