Wojna w Ukrainie obnażyła braki Leclerca XLR

Czołg Leclerc
Czołg Leclerc
Źródło zdjęć: © US Army | Lacey Justinger

28.08.2023 10:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Francuski dziennik Le Monde poinformował o postępach prac nad zmodernizowanymi czołgami podstawowymi Leclerc XLR (określanymi również jako Rénové). Największą nowością jest modyfikacja pakietu modernizacyjnego na bazie doświadczeń z wojny rosyjsko-ukraińskiej. Dziennik wprost stwierdza, że wymyślona przez Francuzów modernizacja Leclerca – z której Armée de terre była bardzo dumna – jest niewystarczającą do prowadzenia kampanii pancernych podobnych do tych w Ukrainie.

Wojna rozpętana na terytorium naszego wschodniego sąsiada zmusiła inżynierów do wprowadzenia nowego wybuchowego pancerza reaktywnego na burtach kadłuba oraz pancerza prętowego chroniącego od tyłu niszę wieży i zespół napędowy. Ponadto zwiększono przeżywalność załogi przez usunięcie magazynu amunicji, zwiększenie ochrony dna kadłuba i wprowadzenie zagłuszarki sygnałów detonujących improwizowane urządzenia wybuchowe (IED).

W obliczu takich zmian konstrukcyjnych – co do których Francuzi przyznają, że wprowadzili je pod wyraźnym wpływem obserwacji trwającej wojny – jak echo powraca niegdysiejszy pomysł przekazania kompanii czołgów Ukraińcom. Abstrahując od realności samego pomysłu, należy zwrócić uwagę, że Francuzi chcieli oddać czołgi, które mogłyby nie radzić sobie na polu walki. Zejdźmy jednak na ziemię.

Prace modernizacyjne Leclerców niedawno ruszyły pełną parą w zakładach spółki joint venture KNDS w Roanne. Trzydziestu mechaników i inżynierów pracuje jednocześnie nad co najmniej sześcioma pojazdami. Każdy wymaga sześciu miesięcy intensywnej pracy. Czołgi trafiają tam z pułków lub bezpośrednio z poligonów, a następnie są dzielone na cztery podzespoły: podwozie, wieża, skrzynia biegów z silnikiem i gąsienice.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

– Wszystkie elementy zostaną zdemontowane, a następnie ponownie zmontowane z nowym, nowocześniejszym sprzętem – wyjaśnia Thomas N., kierownik warsztatu (ze względów bezpieczeństwa nie podaje się nazwisk pracowników).

Dotychczasowe wymagania programu SCORPION (Synergie du COntact Renforcée par la Polyvalence et l’InfovalorisatiON) obejmowały ochronę balistyczną i przeciwminową, a wszystkie zmiany doprowadziły do zwiększenia masy bojowej czołgu z nieco ponad 57 do około 63 ton. Nowy pancerz Leclerca XLR ma zapewnić odporność na porażenie najnowszymi pociskami kinetycznymi z rdzeniem ze stopu wolframu lub zubożonego uranu o przebijalności w zakresie 700–800 milimetrów stali RHA.

Szef wydziału gąsienicowych pojazdów pancernych Nexter Systems François Groshany uważa, że jeśli chodzi o stosunek mocy do masy, KNDS zbliżył się do granicy. Twierdzi jednak, iż dzięki tej modernizacji Leclerc będzie jednym z najlepszych czołgów świata i długo pozostanie konkurencyjny.

Do wzrostu masy przyczynił się zestaw podobny do znanego już Azura (Action en Zone Urbaine) z dodatkową ochroną w postaci bocznych osłon z materiału kompozytowego oraz pancerza prętowego z tyłu kadłuba i niszy wieży. Zaprezentowany jeszcze w 2006 roku pancerz reaktywny nie chronił przed głowicami kumulacyjnymi tandemowymi czy wyposażonymi w prekursor. Moduły pancerza ważyły 41 kilogramów, zapewniały ochronę przed uderzeniami głowicy kumulacyjnej o penetracji do 350 milimetrów RHA i ostrzałem z broni małokalibrowej do kalibru 20 milimetrów. Modernizacja sprzed wyciągnięcia wniosków wojny rosyjsko-ukraińskiej nie zakładała jego wprowadzenia do egzemplarzy seryjnych.

W ślad za dodaniem pancerza i wzrostem masy nie idzie jednak wzrost mocy jednostki napędowej. Zdecydowano się na zachowanie 8-cylindrowego silnika wysokoprężnego Hyperbar V8X-1500 SACM o mocy 1500 koni mechanicznych z automatyczną skrzynią biegów SESM ESM 500. Jest to co najmniej zastanawiające. Już na pierwszy rzut oka pogorszeniu ulegnie kluczowy parametr stosunku mocy do masy, z obecnych 27,5 do 23,8 konia mechanicznego na tonę. Mniejsza ruchliwość pojazdu może być dla niego zabójcza.

Leclerc prowadzący ogień z karabinu maszynowego kalibru 12,7 mm
Leclerc prowadzący ogień z karabinu maszynowego kalibru 12,7 mm© Ministère des Armées | A.Thomas-Trophime©DICOD

Wzrost poziomu opancerzenia i związany z tym wzrost masy skompensowano usunięciem znajdującego się w kadłubie nieizolowanego magazynu amunicji z zapasem osiemnastu naboi. Ma to dwojakie konsekwencje, z jednej ogranicza jednostkę ognia (zostają dwadzieścia dwa naboje w automacie ładowania), z drugiej – zwiększono bezpieczeństwo i przeżywalność załogi.

We francuskich czołgach zainstalowano urządzenia Barrage do zakłócania zdalnie odpalanych IED. Mniej optymistycznie zapowiada się brak aktywnego systemu ochrony pojazdów (ASOP) typu hard-kill, co stawia pod znakiem zapytania skuteczną ochronę przed granatnikami przeciwpancernymi i przeciwpancernymi pociskami kierowanymi. Na pojeździe znalazł się jedynie aktywny system samoosłony z granatami multispektralnymi Galix.

Mocne zarzuty sformułowano wobec zsmu FN DeFNder z karabinem maszynowym FN MAG kalibru 7,62 milimetra. Zbyt niski kąt podniesienia lufy ma być niewystarczający do zwalczania małych bezzałogowców. Z zsmu na stropie wieży – specjalnie do walk w środowisku miejskim – wiązano duże nadzieje. Jeśli się potwierdzą się informacje o tej wadzie, będzie to istotna porażka. W komunikatach prasowych z maja skrzętnie pomijano informację w sprawie tego komponentu. Został nawet zasłonięty w czasie nagrywania filmów i robienia zdjęć.

Uzbrojeniem głównym pozostała 120-milimetrowa armata gładkolufowa GIAT CN 120-26 ze sprzężonym karabinem maszynowym kalibru 12,7 milimetra. W tym zakresie nie było większych dyskusji. Gładkolufowe działo przystosowano do strzelania amunicją programowalną HE M3M kalibru 120 milimetrów. W maju Generalna Dyrekcja do spraw Uzbrojenia (DGA) opublikowała materiał filmowy i zdjęcia z testów na poligonie w Bourges. Próby nadzorowała Sekcja Techniczna francuskich wojsk lądowych i według oficjalnych informacji wszystkie cele testów osiągnięto, a uzbrojenie podstawowe zachowywało się poprawnie.

Zgodnie z nową ustawą o programowaniu wojskowym na lata 2024–2030 DGA przekaże francuski pancerniakom maksymalnie 160 wozów do 2030 roku. Pozostałe czterdzieści trafi na wyposażenie wojsk lądowych do końca 2035 roku. Spaliły na panewce plany pozyskania kolejnych czołgów. W czerwcu dyrekcja odebrała pierwsze dwa zmodernizowane czołgi. Jest duża szansa, że do końca roku odbierze ogółem szesnaście.

Armée de terre co prawda zastanawia się nad koniecznością zakupu czołgów w trybie pilnym, które stanowiłyby wzmocnienie wojsk pancernych do czasu zakończenia prac nad Leclercami, ale są to wstępne plany. Pancerniacy znaleźli sojusznika w ministrze sił zbrojnych Sébastienie Lecornu, który w maju sygnalizował przed komisją sił zbrojnych Zgromadzenia Narodowego, że resort jest w trakcie sondowania rynku.

Na razie nieśmiało, ale przebąkuje się o zakupach francusko-niemieckiego EMBT (Euro Main Battle Tank), który w istocie jest hybrydą Leoparda 2A7V i wieży Leclerca. Deputowany Philippe Gosselin w pytaniu skierowanym w kwietniu do Ministerstwa Sił Zbrojnych wyraził sugestie, aby to czołg opracowany przez KNDS stał się uzupełnieniem rodzimego czołgu. Paryż wcale nie ma wielu alternatyw. Program MGCS – mimo że politycy obu krajów mają nim wstrząsnąć – utknął i na razie nie widać przełomu, natomiast analiza rynku skłania Francuzów raczej do opracowywania czołgów własnymi siłami niż korzystania z rozwiązań zagranicznych.

– Wkrótce będę musiał przeprowadzić dyskusję z Niemcami na temat projektu przyszłego systemu walki lądowej – powiedział niedawno Lecornu. – Tym bardziej, że będziemy potrzebować przejściowych czołgów, które zastąpią Leclerki na długo przed następcą Rafale’i, w latach 2035–2040.

Dotychczasowe efekty są jednak mizerne. Specjalista w dziedzinie pojazdów opancerzonych Marc Chassillan poruszył na początku 2021 roku sprawę stworzenia przez Francuzów "czołgu używalnego" (char employable) charakteryzujący się prostotą zapewniającą wytrzymałość i solidność, bez ulegania pokusie ulepszania czołgów w nieskończoność. Minęły jednak dwa lata, a plany te nie weszły nawet na deski kreślarskie.

Sztab generalny wojsk lądowych zapewnia, że może używać Leclerców do 2050 roku, pod warunkiem okresowych przeglądów i ograniczonych modernizacji. Te jednak nie mogą trwać w nieskończoność, przyjdzie taki dzień, że Leclerki nie będą się nadawać do walki, a kwestia ich modernizacji będzie problematyczna z powodu starzenia się niektórych komponentów i zaniechania ich produkcji.

Źródło artykułu:konflikty.pl