Wiemy więcej o przyszłych japońskich niszczycielach
Do mediów powoli, za to regularnie, przenikają informacje o planowanych nowych wielkich niszczycielach dla japońskich Morskich Sił Samoobrony (Kaijō Jieitai). Okręty mają wzmocnić obronę przeciwrakietową po rezygnacji z systemu Aegis Ashore, którą ogłoszono w roku 2020.
18.07.2023 | aktual.: 18.07.2023 15:09
Według informacji agencji Jiji Press w kwietniu tego roku japońskie ministerstwo obrony podpisało z Mitsubishi Heavy Industries kontrakt na opracowanie szczegółowego projektu pierwszego z dwóch okrętów, a także rozpoczęcie przygotowywania podstawowych materiałów na kadłub, układ napędowy i montaż systemów uzbrojenia. Łączna wartość umowy ma wynosić 1,7 miliarda jenów (około 50 milionów złotych).
Japonia stawia na nowe niszczyciele
Na tym nie koniec. W maju resort obrony zamówił w korporacji stoczniowej Japan Marine United (JMU) przygotowanie oceny stopnia wyciszenia układu napędowego i ogólnych właściwości stealth. Co ciekawe, JMU ma również przygotować szczegółowy projekt drugiego okrętu. Łączna wartość tej umowy ma wynosić 700 milionów jenów (21 milionów złotych).
To zastanawiające informacje. W przypadku zamówień dłuższych serii okrętów jednego typu regułą jest rozdzielanie budowy między kilka stoczni. W ten sposób przyspieszany jest proces wdrażania kolejnych jednostek do służby, a każda stocznia dostaje swój kawałek tortu. Dziwi natomiast zlecenie JMU przygotowania projektu drugiego niszczyciela. Otwiera się tutaj pole do licznych spekulacji i pojawia wiele pytań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przede wszystkim: dlaczego japońskie ministerstwo obrony zdecydowało się na taki krok? Jednostki tego samego typu budowane w różnych stoczniach zwykle różnią się od siebie, ale rzadko są to znaczące różnice. Pojawia się zatem pytanie, w jak dużym stopniu będą się różnić oba okręty. Będą półbliźniakami czy jednak będą bardziej podobne? Morskie Siły Samoobrony na pewno chcą okrętów o zbliżonych parametrach, co ułatwi eksploatację i wykorzystanie operacyjne.
Utrzymano imponujący przewidywany harmonogram prac. Pierwszy okręt ma zostać dostarczony już w roku 2027, kolejny rok później. Rodzi to oczywiste pytania, czy japońskie stocznie poradzą sobie z tak szybką budową tak dużych i skomplikowanych jednostek. Rozmiar będzie jeszcze istotniejszy po podniesieniu bandery, liczba baz Morskich sił Samoobrony zdolnych do obsługi tak dużych okrętów jest bowiem ograniczona.
Na publikowanych w japońskich mediach grafikach widać okręty w klasycznym układzie konstrukcyjnym, z dwoma blokami wyrzutni pionowych (jednym na dziobie i drugim w tylnej części śródokręcia). Rufę zajmują hangar i duże lądowisko dla śmigłowców. Oznacza to pożegnanie się z koncepcją jednostek dwukadłubowych. Taki układ rozważano jako zapewniający większą stabilność i ułatwiający montaż radaru SPY-7, zamówionego z myślą o Aegis Ashore. Według części japońskich źródeł SPY-7 zamówiony przez Japonię to bardzo zaawansowany wariant, możliwy do wykorzystania i na lądzie, i na morzu, jest jednak znacznie większy i cięższy niż starsze radary systemu Aegis wykorzystywane na okrętach.
Według informacji Jiji Press liczba pionowych wyrzutni ma wynieść 128. To więcej niż na dotychczasowych niszczycielach z systemem Aegis używanych przez Kaijō Jieitai. Jednostki typu Kongō (na zdjęciu tytułowym) i pochodne mają ich 90–96.
Z drugiej strony nowe niszczyciele będą mieć mniej więcej tyle samo wyrzutni pionowych co chińskie okręty typu 055 i południowokoreańskie Sejongdaewang. Wydaje się, że to nieco za mało jak na okręty o planowanej wyporności rzędu około 20 tysięcy ton, długości 210 metrów i szerokości 40 metrów. Podobny problem dotyczy amerykańskich niszczycieli typu Zumwalt, które przy wyporności 15 tysięcy ton mają jedynie 80 wyrzutni Mk57 VLS i są uznawane za niedozbrojone. W przypadku japońskich okrętów może chodzić o oszczędności. Według mediów wykorzystane mają zostać wyrzutnie zamówione z myślą o Aegis Ashore, a brakujące sztuki zostaną dokupione.
Zobacz także
Skoro o wyrzutniach mowa, pojawiły się też bardziej konkretne informacje o tym, co będzie z nich wystrzeliwane. Jako że niszczyciele mają stanowić element japońskiej obrony przeciwrakietowej, priorytet otrzymały pociski przeciwrakietowe. Wiadomo, że w skład uzbrojenia niszczycieli wejdą opracowywane razem z Amerykanami pociski SM-3 Block IIA i SM-6, którymi Japonia jest od lat zainteresowana. Oba typy uzbrojenia miały stanowić element systemu Aegis Ashore.
Sam rozmiar okrętów i bardziej muskularna postawa w polityce obronnej od samego początku były paliwem do spekulacji na temat wykorzystania uzbrojenia ofensywnego, na przykład pocisków manewrujących. Już w ubiegłym roku anonimowe źródło bliskie siłom Samoobrony stwierdziło w rozmowie z Jiji Press, że stworzenie wąsko wyspecjalizowanych jednostek może skończyć się jak budowa superpancerników typu Yamato: wydanych zostanie mnóstwo pieniędzy na okręty, które w momencie wejścia do służby będą reprezentować już przestarzałe koncepcje.
Teraz agencja dowiedziała się, że w planach jest uzbrojenie niszczycieli w Tomahawki. 28 lutego tego roku premier Fumio Kishida poinformował o zamiarze pozyskania 400 pocisków manewrujących tego typu, chociaż początkowo była mowa o 500. Odpowiednia umowa z USA ma zostać podpisana jeszcze w tym roku lub na początku następnego. Z uwagi na bardzo przychylne stanowisko Pentagonu należy spodziewać się raczej wcześniejszego terminu. Dostawy mają zostać zamknięte w latach budżetowych 2026–2027 (w Japonii rok budżetowy zaczyna się 1 kwietnia, a kończy 31 marca roku następnego). Tomahawki trafią notabene właśnie na uzbrojenie niszczycieli Morskich Sił Samoobrony wyposażonych w system Aegis.
Nowe niszczyciele nie będą jednak od początku uzbrojone w pociski manewrujące. Będą z nimi zintegrowane, ale Tomahawki są traktowane jako "rozszerzenie na później". Lista ewentualnych dalszych systemów uzbrojenia, o których spekulują japońskie media, obejmuje pociski przeciwokrętowe i hipersoniczne, a także broń laserową.