Kanada chce mieć 12 nowych okrętów podwodnych
Kanada rozpoczęła starania o pozyskanie nowych okrętów podwodnych. Zakupione jednostki mają zastąpić wysłużone okręty typu Victoria, a wśród możliwych następców wymienia się konstrukcje niemieckie, francuskie i szwedzkie.
Kanadyjskie media wespół z Royal Canadian Navy znów rozpoczęły kampanię na rzecz przekonania rządu premiera Justina Trudeau o konieczności pozyskania nawet dwunastu okrętów podwodnych, aby ze zdecydowaną nadwyżką zastąpić będące obecnie w służbie cztery jednostki typu Victoria. Jak na razie informacje o planowanych zakupach mają charakter wzmianek prasowych i nie oznaczają, że Ottawa uległa presji ze strony podwodników. 6 kwietnia dowództwo marynarki poinformowało oficjalnie o konieczności posiadania takich okrętów i postawiło sobie za cel umieszczenie takiego punktu w przygotowywanej aktualizacji planów rozwoju sił zbrojnych (Defence Policy Update). Gdy punkt taki znajdzie się w dokumentach (tzw. Białej Księgi obronności), łatwiej będzie pchać ten program do przodu, w tym ustalić harmonogram i określić koszty, a także rozmawiać z potencjalnymi oferentami. Obecne dokumenty dotyczące kanadyjskiej polityki obronnej nie zakładają pozyskania nowych okrętów podwodnych do 2040 roku.
Dlatego też Królewska Marynarka Wojenna Kanady chce pozyskać nowych sojuszników, którzy na wyższych szczeblach władzy poprą tę inicjatywę. Takim jest szef sztabu obrony gen. Wayne Donald Eyre’a, który sympatyzuje z marynarką i stale wspiera inicjatywy wychodzące od marynarzy. W ubiegłym miesiącu podczas konferencji z zakresu obronności w Ottawie wypowiedział się w pozytywnym tonie na temat zakupu aż 12 okrętów. Niewątpliwie starzejące się okręty podwodne typu Victoria wymagają wymiany w dłuższej perspektywie i mimo podjęcia decyzji w 2019 roku o utrzymaniu ich w służbie przez około piętnaście lat, należy już teraz bardzo poważnie myśleć o zakupie następców. Tym bardziej, że będzie to przedsięwzięcie kosztowne i bardzo czasochłonne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszty w przypadku zamówień obronnych, a szczególnie tych z obszaru podwodnego, mogą okazać się bardzo duże, a w czasie trwania programu nadal rosnąć. Już teraz w przypadku zakupu dwunastu okrętów należy liczyć się z wydatkiem 60 miliardów dolarów, ale jest wysoce prawdopodobne, że koszty mogą sięgnąć nawet 100 miliardów. Stanie się tak, gdy liczba zamawianych jednostek zwiększy się do piętnastu (co jest niezmiernie wątpliwe). Niewątpliwie jest to kwota astronomiczna, gdyż obecnie mowa jest o okrętach z napędem diesel-elektrycznym, nie zaś droższych z napędem nuklearnym dających większe możliwości operacyjne, szczególnie w Oceanie Arktycznym, gdzie prawdopodobnie przyjdzie im prowadzić patrole. Duże wątpliwości pojawiają się w kwestii liczby pożądanych jednostek, która oznacza potrojenie arsenału podwodnego. Wydaje się jednak, że liczba ostatecznie zamówionych ulegnie pewnemu zmniejszeniu.
Royal Canadian Navy nie zwleka i w lipcu 2021 roku utworzyła Canadian Patrol Submarine Project (CPSP), specjalny zespół, którego zadaniem jest kierowanie terminową wymianą okrętów podwodnych typu Victoria. Zespół roboczy ma za sobą wstępne rozmowy z przedstawicielami przemysłu stoczniowego. Opracowano też koncept patrolowego okrętu podwodnego, który nie jest gotowym projektem przyszłej i docelowej jednostki, a jedynie pewnego rodzaju workiem z różnymi pomysłami wyłaniającymi się z analizy różnych opcji rynkowych. Wnioski CPSP zostaną uwzględnione w aktualizacji celów i zasady polityki obronnej.
– CPSP bada wszystkie dostępne opcje, zbiera informacje i przeprowadza analizę potencjalnych okrętów podwodnych zdolnych do spełnienia wymagań Royal Canadian Navy – powiedział rzecznik obrony Dan Le Bouthillier. – Jednak CPSP nie zobowiązuje rządu do żadnego konkretnego kierunku działań, ale ma na celu ułatwienie podjęcia świadomej decyzji.
Wstępnie zakłada się, że będą to okręty wyposażone w napęd konwencjonalny, niezależny od powietrza AIP, dzięki czemu będą mogły przebywać pod wodą do ponad dwóch tygodni. Wyporność podwodna ma przekraczać 2500 ton. Oferentami w programie będą prawdopodobnie potentaci branżowi: niemiecki holding tkMS, francuski koncern Naval Group i szwedzka Saab Kockums.
Warto przypomnieć, że w 2016 roku istniał pomysł nabycia co najmniej ośmiu okrętów podwodnych o napędzie atomowym, korzystając z pomocy technologicznej bazy przemysłowej Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Kanada była więc o krok od porozumienia podobnego do tego, które podpisały te państwa z Australią (AUKUS). Ottawę odstraszyły koszty oszacowane na 260–360 miliardów dolarów w ciągu 30 lat. Suma była i nadal jest astronomiczna.
Kolejna próbę podjęto już dwa lata później. W 2018 roku komisja obrony Senatu zaleciła zastąpienie przestarzałych okrętów flotą 12 nowych, tak aby na każdym wybrzeżu służyło po 6. Jako przyczynę niezbędności takiego ruchu wskazywano rozwój rosyjskiej Floty Północnej i potrzebę obrony przez Kanadę strefy wpływów w Arktyce, a także do działania pod lodem. Rząd ostatecznie odrzucił propozycje i zamiast tego uruchomił program modernizacji okrętów typu Victoria.
Problematyczny typ Victoria
Kanadyjskie okręty typu Victoria zaprojektowano i zbudowano w Wielkiej Brytanii w latach 1983–1993. Londyn klasyfikował je jako typ 2400/Upholder. Jednak bardzo szybko je wycofano z eksploatacji z powodu odchodzenia od napędu spalinowo-elektrycznego i pojawiających się problemów technicznych. Brytyjczycy tak się spieszyli, że HMS Unicorn (S43) zdążył nacieszyć się służbą przez niecałe 16 miesięcy. W latach 1993–1994 Ottawa pozyskała cztery – Victoria, Windsor, Chicoutimi i Corner Brook – aby zastąpić w 1998 roku wycofane z eksploatacji okręty typu Oberon. Kanadyjska flota podwodna przejęła okręty w latach 2001-2003, z jednym znaczącym wyjątkiem. 5 października 2004 roku Chicoutimi przemierzający Atlantyk trafił na sztormową pogodę, w której trakcie do wnętrza okrętu dwukrotnie dostała się woda, ostatecznie doprowadzając do pożaru, wyłączenia wszystkich systemów okrętowych i czasowego unieruchomienia jednostki na pełnym morzu. W sukurs marynarzom przyszła brytyjska fregata HMS Montrose, ale później okazało się, że okręt musi wrócić do Falslane. Ostatecznie do Kanady trafił dopiero w 2009.
Okręty podwodne typu Victoria mają wymiary 70,26 m długości, 7,2 m szerokości i 7,6 m wysokości oraz charakteryzują się pełną wypornością podwodną rzędu 2455 ton. Mogą zejść na głębokość 200 metrów, gdyż kadłub zbudowano ze stali o zwiększonej plastyczności typu NQ1. Konwencjonalny diesel–elektryczny napęd tworzą dwa silniki wysokoprężne Paxman Valenta 1600 RPA SZ o mocy 1517 kW każdy. Sprzężono je z dwiema prądnicami GEC o mocy 1400 kW. Do tego dochodzi silnik elektryczny GEC o mocy 4020 kW. Pod wodą okręty mogą rozpędzić się do 20 węzłów, a z pełnym zapasem paliwa 200 ton może pokonać 8000 mil morskich, poruszając się prędkością 8 węzłów. Uzbrojenie stanowi sześć dziobowych wyrzutni torped kal. 533,4 mm, z których odpalane są ciężkie torpedy Mk 48 Mod. 4 i Mod. 7AT.
Służące od czerwca 1990 do października 1994 roku w Royal Navy, a od 2000 w Royal Canadian Navy, są jednostkami problematycznymi z uwagi na swój wiek i konieczność utrzymania. Koszty modernizacji wszystkich okrętów szacuje się na 2 miliardy dolarów kanadyjskich. Według resortu obrony ich odrestaurowanie było jednak wyjściem bardziej rozsądnym niż kupowanie nowych. Ottawa pod koniec dekady była w samym środku realizacji programu Canadian Surface Combatant, którego celem jest budowa piętnastu okrętów mających zająć miejsce fregat typu Halifax i niszczycieli typu Iroquois.
Według Ottawa Citizen od 2017 roku kanadyjski resort obrony wydał ponad 1,9 miliarda dolarów na konserwację okrętów podwodnych tego typu. W tym czasie wszystkie okręty spędziły na morzu łącznie 529 dni, co jest liczbą zakrawającą na skandal. Co więcej, w 2019 i 2020 roku nie przeprowadzono żaden z "czwórki wspaniałych" nie wyszedł na patrol bojowy ani też nie przeprowadził żadnego szkolenia operacyjnego. Co więcej, HMCS Corner Brook nie był na morzu w ciągu ostatnich pięciu lat. Wszystkie pozostawały w naprawie i były poddawane konserwacji, która miała na celu utrzymać zdolność do dalszej służby przez piętnaście lat. Konserwacja nastąpiła po powrocie dwóch okrętów – HMCS Chicoutimi i HMCS Windsor – z długich rejsów bojowych w latach 2017–2018 roku. Pierwszy z nich w morzu spędził 197 dni, monitorując egzekwowania sankcji u wybrzeży Korei Północnej i składając wizytę w Japonii. Drugi zaś pozostawał poza bazą macierzystą przez 115 dni, operując w ramach sił NATO na Atlantyku.
Przed podjęciem się modernizacji resurs pierwszego upływał w 2021 roku, ostatniego zaś – w 2027. Tym samym okręty będą mogły służyć co najmniej do 2035. Wówczas już nieodzowne stanie się wymienienie ich na nowsze. Co więcej, wtedy już okręty te muszą być gotowe do służby liniowej. Już teraz w kanadyjskich kręgach wojskowych panuje przekonanie, że proces wymiany przebiega z opóźnieniem, biorąc pod uwagę, że zaprojektowanie i zbudowanie nowych okrętów zajmie co najmniej 15 lat. Okres ten może ulec wydłużeniu, jeśli zakłócona zostanie płynność finansowania. Według pesymistycznych scenariuszy może sięgnąć nawet 25 lat, a wówczas istnieje duże ryzyko, że Kanada przez jakiś czas nie będzie mieć okrętów podwodnych gotowych do misji bojowych.
Autor: Andrzej Pawłowski