Pradawne wirusy po "wskrzeszeniu" nadal mogą infekować
Zamknięte w lodzie przez dziesiątki tysięcy lat starożytne wirusy po rozmrożeniu mogą infekować współczesne organizmy. Dowiedli tego naukowcy w nowych badaniach "ożywiając" pradawne wirusy, z których najstarszy pozostawał w uśpieniu przez blisko 50 tys. lat.
21.03.2023 11:50
W coraz szybciej roztapiające się zmarzlinie można znaleźć wiele niezwykłych zwierząt. Uwagę przede wszystkim przyciągają dobrze zachowane szczątki wymarłych już gatunków. W 2017 i 2018 r. w Jakucji znaleziono młode lwy jaskiniowe (więcej na ten temat w tekście: Syberyjska zmarzlina odsłoniła doskonale zachowane lwiątka jaskiniowe z epoki lodowej), a wcześniej w tym samym regionie dobrze zachowanego nosorożca włochatego.
Ale pod lodem kryją się również zdecydowanie mniej przyjazne organizmy: wirusy. Co gorsza, jak się okazuje, nawet tysiące lat przebywania w zamarznięciu im specjalnie nie zaszkodziło, bo te nadal mogą infekować organizmy. Naukowcy sprawdzili to wskrzeszając pradawne wirusy i konfrontując je ze współcześnie żyjącą amebą. Obecnie nie jest jasne, czy te starożytne wirusy mogą zarazić zwierzęta lub ludzi, jednak naukowcy podkreślają, że potencjalnie stanowią one zagrożenie dla zdrowia publicznego. Opis i rezultaty badań ukazały się na łamach pisma "Viruses" (DOI: 10.3390/v15020564).
Zagrożenie ukryte pod lodem
Wieczna lub wieloletnia zmarzlina jest wręcz skarbnicą potencjalnych niezwykłych znalezisk. W ostatnim czasie dzięki jej zdolnościom konserwującym udało się odnaleźć dziesiątki przedstawicieli dawno już nieżyjących gatunków. Jednakże w określonych sytuacjach to, co tam znajdujemy może okazać się groźne dla żyjących obecnie organizmów. W tym nawet dla ludzi. Wystarczy tutaj wspomnieć chociażby o bakteriach, w tym tych odpowiedzialnych za zarażenia wąglikiem, które mogą zostać uwolnione na Syberii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety globalne ocieplenie postępuje. A bezpośrednim skutkiem tego jest to, że skala topnienia zmarzliny staje się coraz większa, a proces ten przyśpiesza. Sprawia to, że potencjalnie coraz więcej groźnych również dla ludzi mikrobów będzie w stanie się z niej wydostać. Część naukowców uważa nawet, że niektóre z tych mikrobów mogą posiadać potencjał pandemiczny.
Wirus sprzed blisko 50 tys. lat
Czasami jednak do wydobycia takiego potencjalnego zagrożenia przyczynia się sam człowiek. Ostatnio naukowcy dokonali kolejnego, chciałoby się powiedzieć szalonego, odkrycia. Oto bowiem z syberyjskiej wiecznej zmarzliny wydobyli na powierzchnię wirusy, które przebywały tam szacunkowo aż przez około 50 tys. ostatnich lat. Co jednak jeszcze bardziej szokujące, po przywróceniu ich do "życia" okazało się, że wciąż są one zdolne do tego, by zarażać. Udało im się to w odniesieniu do jednokomórkowych ameb. Z oczywistych względów może to rodzić obawy o zdrowie publiczne w sytuacji, gdyby w jakiś sposób takie wirusy wymknęłyby się spod kontroli.
Wiek znalezionych wirusów wahał się od 27 000 do aż 48 500 lat, co czyni te ostatnie zdecydowanie najstarszymi wirusami, jakie kiedykolwiek udało się "wskrzesić". Wśród wszystkich znalezionych wirusów naukowcom udało się zidentyfikować aż 13 ich rodzajów. Znajdowały się one w różnych miejscach. Część z nich przetrwała ukryta w wełnie mamutów, natomiast inne dotrwały do naszych czasów w zamarzniętych wnętrznościach wilka syberyjskiego.
Ale badacze natrafili na ślady wielu innych wirusów. Jeżeli zatem przetrwały te, które mogą infekować ameby, oznaczać to może, że gdzieś tam potencjalnie znajdują się inne, gotowe, by zainfekować chociażby ludzi, gdyby zostały wydobyte i uwolnione. Póki co jednak zagadką pozostaje to, jaki wpływ na wirusy sprzed tysiącleci miałoby obecne promieniowanie UV, światło, poziom tlenu w atmosferze czy temperatura. Niemniej jednak wraz z postępowaniem globalnego ocieplenia poziom zagrożenia wydaje się wzrastać.