Rozmawiamy z Wandą Buk z Ministerstwa Cyfryzacji. "Bez 5G będziemy mieć spory problem"
"Rewolucja technologiczna nie ominie Polski, musimy więc zadbać o to, żeby jak najlepiej wpłynęła na nasz rozwój gospodarczy". O ogromnej roli 5G, jaką odegra w naszym codziennym życiu, mówi nam Wanda Buk z Ministerstwa Cyfryzacji.
30.01.2019 | aktual.: 31.01.2019 15:22
Sieć 5G ma być podwaliną dla nowoczesnej gospodarki i społeczeństwa przyszłości. W Polsce powstają pilotażowe infrastruktury, które w niedalekiej przyszłości umożliwią uruchomienie pierwszych działających sieci 5G, chociaż na razie na bardzo małych obszarach. We Wrocławiu laboratorium technologii telekomunikacyjnych LTE, które rozwijane będzie w kierunku 5G zbudowała Wyższa Szkoła Bankowa we współpracy z Nokią. Funkcjonalna sieć powstała natomiast na Politechnice Łódzkiej przy udziale Ericssona. Z kolei w Warszawie pierwszą publiczną sieć 5G uruchomił T-Mobile we współpracy z Huawei.
Ta chińska firma jest jednym z liderów w rozwoju technologii 5G i bardzo mocno działa w Polsce. Jednak w ostatnim czasie na Huawei spadły oskarżenia o szpiegostwo na rzecz chińskiego rządu. Na razie oskarżenia nie zostały poparte dowodami (przynajmniej publicznie), ale Stany Zjednoczone, Australia, Kanada, Nowa Zelandia, Japonia i Czechy zaczynają wycofywać się ze współpracy z Huawei i usuwać ich urządzenia z infrastruktury telekomunikacyjnej. W obecnej chwili polskie Ministerstwo Cyfryzacji cały czas rozważa wydanie rekomendacji co do obecności Huawei.
Bolesław Breczko, WP Tech: Czy powinniśmy obawiać się marki Huawei?
Wanda Buk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji: W tej chwili jesteśmy w trakcie ustalania, jak duży udział w istniejącej infrastrukturze telekomunikacyjnej w Polsce stanowią urządzenia Huawei i analizowania zarzutów dotyczących bezpieczeństwa produktów tej marki. Na oficjalne stanowisko Ministerstwa Cyfryzacji jest jeszcze za wcześnie.
Jeśli by się okazało, że nie chcemy Huawei w Polsce, to czy ktoś może ich zastąpić? Są w końcu liderem technologii 5G.
Mówienie o jakimkolwiek podmiocie, że jest liderem technologii, która nie jest jeszcze komercyjnie wykorzystywana, wydaje się być nadużyciem. Faktycznie jest tak, że jeśli chodzi o routery działające w zakresie pasma 3,7 GHz, to Huawei i ZTE [również firma z Chin - przyp. red.] są jedyni na rynku. Jednak biorąc pod uwagę potrzeby rynkowe, spodziewałabym się, że lada moment dostępne będą urządzenia innych firm.
Czy jeśli w pewnym momencie zrezygnujemy z Huawei, to czy nie zostaniemy wtedy w tyle za innymi krajami w rozwoju sieci piątej generacji?
Nie. Montowanie urządzeń, o których mówimy, to z punktu widzenia operatora komórkowego jeden z ostatnich etapów budowy sieci. Wcześniej firmy muszą zadbać o szereg innych rzeczy: pozyskanie odpowiednich częstotliwości, zaplanowanie i dostosowanie architektury sieci - to na nich dziś powinni się skupić.
Po co nam w ogóle 5G? Wydaje się, że obecna generacja, czyli LTE/4G, w zupełności wystarczy zwykłemu użytkownikowi.
5G nie jest jakąś nową, kosmiczną technologią. To po prostu kolejny etap rozwoju sieci telekomunikacyjnej. Przełomowy ze względu na dwie kwestie: po pierwsze oferować będzie nieosiągalną dziś prędkość - od 10Gb/s nawet do 100 Gb/s oraz minimalne opóźnienia. Po drugie, nie wiem czy nie ważniejsze, będzie to sieć o dużo większej pojemności - a to jest nam dziś szalenie potrzebne.
Co to znaczy, że sieć jest mało pojemna? Przecież nie zajmuje fizycznej przestrzeni.
To prawda, ale sieć w obecnym standardzie 4G ma swoje ograniczenia jeśli chodzi o liczbę urządzeń i poziom transmisji danych, które jednocześnie może obsłużyć nadajnik. A przecież liczba sprzętów stale rośnie. Większość ludzi nie wyobraża sobie dziś funkcjonowania bez komputera i smartfona. Telekomunikacja zaczęła odgrywać w życiu codziennym rolę, jakiej nie odgrywała nigdy wcześniej.
W kontekście 5G mówi się o nowatorskich, przełomowych technologiach. Jednak niektóre pomysły wydają się całkowicie niezwiązane z siecią 5G. Jednym z takich pomysłów jest "inteligentne rolnictwo". Ma to wyglądać tak, że rolnik rozrzuca na polu setkę czujników, które analizują skład gleby, jej nawodnienie i na tej podstawie nawożone jest pole. Czy do tego rzeczywiście potrzebne jest 5G?
Teoretycznie coś takiego zupełnie dobrze może funkcjonować w obecnych warunkach z wykorzystaniem sieci LTE. Albo nawet lokalnej sieci Wi-Fi. Oczywiście do momentu, kiedy tego typu rozwiązania na terenach rolniczych nie staną się tak popularne, że stanie się to, o czym mówiłam wcześniej i obecne technologie 3G i LTE nie będą w stanie ich obsłużyć.
Kolejną nowinką, które nadejście się zwiastuje, jest telemedycyna, a przede wszystkim operacje wykonywane na odległość. Czy 5G coś tutaj pomoże?
Nie jestem lekarzem, ale w takim wypadku wydaje mi się, że minimalne opóźnienie w przekazie, możliwe dzięki 5G, faktycznie może pomóc.
Ale czy opóźnienie sieci 5G jest mniejsze niż to na światłowodzie, czyli szybkim stałym łączu?
Są to podobne standardy.
To skoro większość transmisji będzie odbywała się przez światłowód (5G działa w oparciu o sieć światłowodową), to jaki jest sens podłączać na końcu operujące urządzenie bezprzewodowo zamiast po prostu wetknąć ten światłowód bezpośrednio?
Nie możemy mylić dwóch rzeczy: światłowód to dostęp stacjonarny, 5G - które faktycznie będzie działało w oparciu o światłowody - jest technologią mobilną. Co oznacza, że pozwala urządzeniom przełączać się pomiędzy stacjami bazowymi zachowując ciągłość transmisji - w przeciwieństwie do Wi-Fi. Wszyscy jesteśmy coraz bardziej mobilni, nie odwrotnie.
Inteligentne miasta - w tym wypadku bez 5G chyba się nie obejdzie?
To jest najlepszy przykład tego, czym tak naprawdę jest 5G i jakie są zalety tej technologii. Bo z jednej strony mamy większą prędkość transferu i minimalne opóźnienia, ale to co najważniejsze, to zdolność obsłużenie tysięcy urządzeń. Możliwości tzw. Smart Cities, czyli inteligentnych miast, opierają się właśnie na działaniu tysięcy czujników: parkowania, natężenia ruchu, czystości powietrza, stacji pogodowych i setkach innych rodzajów parametrów. Bez odpowiednio pojemnej sieci inteligentne miasta po prostu nie zaistnieją.
Czym jest Przemysł 4.0? To właśnie on ma być największym "wynalazkiem" opartym na sieci 5G.
Jesteśmy w przededniu czwartej rewolucji przemysłowej. Przemysł 4.0 to przemysł w ogromnej części zautomatyzowany, wykorzystujący nowoczesne technologie. Już dziś obserwujemy proces integracji maszyn, systemów, które pozwalają na wprowadzanie zmian w procesach produkcyjnych optymalizujących pracę. Jak każda rewolucja przemysłowa i ta nadchodząca będzie miała wpływ na sposób pracy i rolę ludzi.
Nowoczesne technologie zmieniają rzeczywistość. W 2018 r. Ministerstwo Cyfryzacji razem z prawie 180 przedstawicielami świata nauki, biznesu i NGO-sów przygotowaliśmy obszerny raport, który ma być podstawą do strategii wprowadzania sztucznej inteligencji w Polsce. Z naszych analiz wyszło wówczas, że w ciągu najbliższych lat przez AI zniknie wiele miejsce pracy. Ale na każde 100 zamkniętych stanowisk pojawi się 130 nowych.
Wiecie już, w jakich obszarach znikną te miejsca pracy?
Zakładam, że w każdym.
W dziennikarstwie też?
Spodziewałabym się, że tak.
Ok. A gdzie powstaną te nowe miejsca pracy?
I to jest bardzo dobre pytanie. Naszym zadaniem, jako Ministerstwa Cyfryzacji, nie jest stworzenie konkretnych miejsc pracy, ale zadbanie o to, żeby powstały one w Polsce, a nie za granicą. Musimy być społeczeństwem, które nie będzie tylko odbiorcą tych nowych technologii, usług i dóbr, ale społeczeństwem, które będzie je tworzyć i na tym zarabiać.
Nie wiem, czy czytelnicy kojarzą dawną fabrykę samochodów FSO w halach na Żeraniu w Warszawie. Transformacja ustrojowa sprawiła, że dziś zamiast wielkiej fabryki produkcyjnej zatrudniającej ogromną liczbę ludzi jest strzelnica. Ale z drugiej strony na tej samej ulicy jest dziś CD Projekt zatrudniający prawie tysiąc pracowników. Rewolucja technologiczna nie ominie Polski, musimy więc zadbać o to, żeby jak najlepiej wpłynęła na nasz rozwój gospodarczy.
Czy temat 5G zajmuje pani obecnie najwięcej czasu pracy?
To nie jest tak, że Ministerstwo wprowadza sieć 5G. Wprowadzają ją operatorzy, którzy widzą, że nie mają wyboru. My teoretycznie moglibyśmy położyć się na plecach, a 5G i tak w końcu by do Polski weszło, bo przed postępem technologicznym nie uciekniemy. Ale tu kluczowy jest czas - musimy zrobić wszystko, żeby ta technologia zafunkcjonowała w Polsce jak najszybciej, bo to gwarantuje nam rozwój gospodarczy. I to właśnie zadanie dla rządu.
Co jest w takim razie pani najważniejszym zadaniem?
Moim zadaniem, jako osoby odpowiedzialnej za telekomunikację, jest zadbanie o to, żeby usługi telekomunikacyjne były najwyższej jakości. Żeby zarówno przewodowe, jak i bezprzewodowe sieci docierały do największej ilości mieszkańców naszego kraju. Dziś nie da się żyć bez łączności i obywatele słusznie oczekują możliwości korzystania z tych usług.
Dużo jest jeszcze w Polsce takich miejsc bez szybkiego internetu?
W Polsce jest prawie 5 mln gospodarstw domowych, które nie mają dostępu do szerokopasmowego internetu. W 2016 r. Ministerstwo Cyfryzacji przeprowadziło największy w historii konkurs na dofinansowanie budowy infrastruktury telekomunikacyjnej. Dzięki tej wartej 4 mld zł inwestycji dziś powstaje ponad 120 tys. km światłowodów, które doprowadzą internet do prawie 2 mln domów i wszystkich placówek oświatowych.
To ogromny sukces, który doceniła też Komisja Europejska, przyznając Polsce nagrodę European Broadband Awards, ale nie możemy spoczywać na laurach. Bez pokrycia inwestycjami jest dziś jeszcze prawie 3 mln gospodarstw i nad rozwiązaniami, które doprowadzą do inwestycji w tych miejscach, dzisiaj się skupiam.
Czyli potrzeba jeszcze 6 mld zł na doprowadzenie sieci do reszty?
Niekoniecznie. W tym celu przygotowana jest nowelizacja tzw. megaustawy czyli ustawy o wspieraniu rozwoju sieci i usług telekomunikacyjnych, która zoptymalizuje proces inwestycyjny i zniesie część zbędnych kosztów. Dzięki temu przedsiębiorcom zwyczajnie zacznie się opłacać inwestowanie w infrastrukturę na trudniejszych terenach. Dziś w niektórych gminach operatorzy muszą płacić samorządom gigantyczne stawki, nawet 70 proc. ceny dla abonenta, za położenie kabla w pasie drogi. W takim wypadku doprowadzenie światłowodu zaczyna im się zwracać dopiero po 15 lat i nie są zainteresowani rozbudowywaniem sieci.
Czy samorządowcy nie powinni sami z siebie chcieć, aby ich tereny były podłączone do internetu?
Powinni, ale niestety rzeczywistość jest inna. Znam przypadki samorządowców, którzy uważają, że szybki internet nie jest w ogóle potrzebny i np. dołożenie do nowej drogi kilku złotych na pas techniczny wydaje im się niecelowe. To kuriozalne, archaiczne podejście, najlepiej pokazuje to przykład fabryki Volkswagena we Wrześni.
O co chodzi z tą fabryką?
Początkowo miała znajdować się we Wrześni, ale jednym z wymogów inwestora było podłączenie do internetu światłowodowego, którego wtedy w okolicy nie było. Inwestor rozważał więc przeniesienie inwestycji do Szczecina. Tylko dzięki lokalnym włodarzom, którzy zadbali o budowę sieci, dziś mieszkańcy okolic Wrześni cieszą już ponad dwoma tysiącami miejsc pracy.
Tak samo będzie wyglądać przyszłość z technologią 5G - firmy i inwestycje będą tam, gdzie będzie infrastruktura 5G. Nie możemy tego przegapić.