Rosyjski transhumanizm. Putin chce być jak Lenin – wiecznie żywy
10.09.2024 13:42, aktual.: 10.09.2024 14:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kąpiel w wywarze z rogów jelenia, modyfikacje genomu i prace nad genetycznie zmodyfikowanym superżołnierzem. Niemal 72-letni Władimir Putin, niczym miliarderzy z Doliny Krzemowej, chce rzucić wyzwanie jeśli nie śmierci, to przynajmniej starzeniu. Zaprzągł do tego całe państwo.
Doniesienia na temat presji najwyższych władz państwa w kwestii prac nad długowiecznością potwierdził m.in. "The Times", powołując się na kremlowskie źródła. Sam pomysł – choć ogłoszony przez Putina – pochodzi jednak nie od prezydenta Rosji, ale od Michaiła Kowalczuka.
Ten 77-latek jest starszym członkiem Rosyjskiej Akademii Nauk, a zarazem szefem Narodowego Centrum Badawczego Instytut Kurczatowa. Jego rola – a także rola jego brata, Jurija – znacznie wybiegają ponad oficjalne sprawowane funkcje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michaił Kurczatow jest bowiem jednym z najbliższych, zaufanych współpracowników Putina, a zarazem ważnym ideologiem, którego pseudonaukowe teorie znajdują przełożenie na rosyjską politykę. Dość wspomnieć choćby o "ujawnionym" przez Kowalczuka, rzekomym amerykańskim spisku, dotyczącym lansowaniu przez wrogów postaw rujnujących rosyjską demografię czy o ukraińsko-amerykańskim projekcie depopulacji Rosji.
Miał on polegać na genetycznych modyfikacjach owadów (m.in. pluskiew) i różnych zwierząt, które w następstwie zmian miały zakażać Rosjan, powodując utratę zdolności do rozmnażania.
Absurdalne z punktu widzenia nauki pomysły można byłoby zbyć wzruszeniem ramion, gdyby nie fakt, że na ich podstawie FSB (rosyjska służba bezpieczeństwa) opracowała raport przestrzegający przed udostępnianiem materiału genetycznego Rosjan, a w 2017 r. Putin oficjalnie nawiązał do nich podczas wystąpienia na forum Rady ds. Praw Człowieka.
Poroże jelenia i jądra małpy
Najnowszy pomysł Kowalczuka również trafił na podatny grunt. Jak pisze "The Times", Kowalczuk "opętany ideą wiecznego życia (…) pobiegł z tym do prezydenta". Nie mógł lepiej trafić. Jeszcze w 2010 r. podczas II Światowego Forum Politycznego zorganizowanego w rosyjskim Jarosławiu, na wieść o włoskich pracach nad przedłużeniem ludzkiego życia Putin wspomniał o pełnieniu funkcji premiera (pomiędzy kolejnymi prezydenturami piastował wówczas to stanowisko) do 120 roku życia.
Aby to osiągnąć, kremlowski dyktator praktykuje m.in. kąpiele w wywarze z poroża jelenia ałtajskiego, bogatego w pantokrynę – środek, któremu przypisuje się działanie wzmacniające, zażywany m.in. przez rosyjskich sportowców.
Pseudonaukowe metody przypominają doświadczenia sprzed ponad wieku, gdy rosyjski badacz Siergiej Woronow obiecywał władzom państwa przedłużenie życia poprzez wszczepienie fragmentów małpich jąder.
Rosyjski transhumanizm
Ambicje związane z ulepszaniem ciała człowieka sięgają jednak znacznie dalej. Warto przy tym pamiętać, że to właśnie XIX-wieczna Rosja jest ojczyzną transhumanizmu. Idee rozpropagowane przez rosyjskiego filozofa Nikołaja Fiodorowa zakładają, że rozwój nauki pozwalający na modyfikowanie ludzkiego ciała doprowadzi do zerwania z ograniczeniami narzuconymi nam przez biologię w zakresie m.in. zdrowia, zdolności poznawczych czy długości życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Elizabeth Parrish in Moscow / Could gene therapy help you live forever?
Obecnie próbuje wcielać je w życie m.in. rosyjski miliarder Dmitrij Ickow, który za sprawą finansowanej przez siebie Inicjatywy 2045 obiecuje uzyskanie przez ludzi do 2045 r. "cyfrowej nieśmiertelności"
Transhumanistyczne idee doczekały się skonkretyzowania w 2017 r., gdy podczas Festiwalu Młodzieży w Soczi prezydent Rosji zauważył: "Ludzkość może wejść – i prawdopodobnie niebawem wejdzie – w trudny i odpowiedzialny okres swojego rozwoju. Genetyczne modyfikacje tworzące żołnierzy bez poczucia bólu lub empatii mogą być gorsze niż bomba atomowa".
Genetyczne puzzle
Słowa te znalazły przełożenie na praktykę wraz z nagłośnionymi – i napiętnowanymi przez społeczność międzynarodową – chińskimi pracami nad edycją DNA bliźniaczych ludzkich embrionów.
Zainspirowany nimi prorektor Rosyjskiego Narodowego Centrum badawczego im. Pirogowa, Denis Rebrikow, rozpoczął badania nad edycją genomu płodu z wrodzoną wadą słuchu. Rezultatem tych badań było wykluczenie Federacji Rosyjskiej ze składu komisji Światowej Organizacji Zdrowia, pracującej nad rekomendacjami w zakresie edycji ludzkiego DNA.
O tym, jak poważnie traktowane są prace nad modyfikacją genomu świadczy fakt, że narodowy program badań genetycznych nadzoruje córka Putina, endokrynolożka Maria Woroncowa, będąca zarazem współzałożycielką medycznej spółki Nomeko. Jej udziałowcem jest drugi z braci Kowalczuków, Jurij.
Genetyka w służbie rosyjskiej władzy
Program rozwoju genetyki, nad którym nadzór sprawuje Instytut Kurczatowa, zakłada wykształcenie do 2030 r. (początkowo miał być to rok 2027) trzech tysięcy genetyków i budowę centrów badawczych, które uniezależnią rosyjską naukę od zagranicy, na co zaplanowano znaczne środki w wysokości 127 mld rubli (obecnie równowartość ok. 5,4 mld zł).
Jednocześnie, jak informuje rosyjskojęzyczny serwis Meduza.io, narzucone przez władze państwa priorytety, związane z badaniami nad genetyką i długowiecznością, wzbudziły ciche niezadowolenie rosyjskiego środowiska naukowego. Wynika ono z przekonania, że – jak stwierdził rozmówca Meduzy – "w samym środku wojny mamy rzucić wszystko, aby poprawić zdrowie starców".
Zainicjowany przez Kreml narodowy program ochrony zdrowia zakłada skierowanie wysiłku państwowych instytucji badawczych – obok genetyki – na kwestie związane ze starzeniem i przedłużaniem życia. Badania mają dotyczyć m.in. osteoporozy, układu odpornościowego, starzenia się komórek, ale także m.in. technologii drukowania tkanek i organów.
Władimir Putin, Michaił Kowalczuk, a także jego bliscy współpracownicy, jak szef FSB Aleksandr Bortnikow czy szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, Aleksandr Bastrykin – wszyscy przekroczyli już 70. rok życia. Nic dziwnego, że mając pełnię władzy nie szczędzą środków, aby je przedłużyć.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski