Dynastia wiecznych miliarderów. To bogaci jako pierwsi ludzie przedłużą sobie życie
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na świecie pewne są dwie rzeczy: śmierć i podatki – pisał Benjamin Franklin. W Dolinie Krzemowej są jednak tacy, którzy chcą z tego cytatu wyrzucić śmierć. Sęk w tym, że długowieczność w pierwszej kolejności będzie dostępna dla bogatych.
Oto #HIT2019. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Ich wątroba potrafi stanowić 1/3 masy ciała. To całkiem sporo, nawet jak na kolosa o długości 6 metrów i wadze przekraczającej półtorej tony. Ale to nie wątroba świadczy o ich wyjątkowości. Najstarszy, jakiego znamy, mógł przyjść na świat akurat w czasie, który pozwolił mu na oglądanie flotylli Magellana wyruszającej na pierwszą w dziejach wyprawę dookoła świata.
Olbrzymi rekin grenlandzki to według aktualnego stanu wiedzy najdłużej żyjący kręgowiec. Rozbieżne szacunki naukowców określają wiek rekordzistów na 400, a może i niemal 500 lat.
Wiele wskazuje na to, że prymat grenlandzkiego drapieżnika zostanie niebawem wystawiony na próbę. Kim jest pretendent do tytułu najdłużej żyjącego kręgowca na planecie? Wskazanie na człowieka brzmi jak żart. Ale homo sapiens serio zaczął grać o nieśmiertelność. A przynajmniej o długowieczność. Zdaniem kluczowego do niedawna menedżera w Google’u człowiek, który jako pierwszy dożyje 500 lat, już się narodził. I nie tylko w Dolinie Krzemowej ta teoria znajduje zwolenników.
Odwieczne marzenie
Nieśmiertelność to – chyba zaraz po lataniu i piciu bez kaca – jedno z największych i ciągle nieosiągalnych marzeń człowieka. Jego ślady odnajdujemy w dawnych mitach, a nadzieje na ich spełnienie przez wieki rozpalał choćby biblijny Matuzalem, który – jeśli wierzyć Księdze Rodzaju – miał dożyć 969 lat.
W porównaniu z nim żyjemy rozczarowująco krótko. Tylko nieliczni osiągają symboliczną granicę 100 lat, a mniej więcej jeden na tysiąc stulatków osiąga status superstulatka, przekraczając 110 lat życia. Trudno przy tym jednoznacznie stwierdzić, ile przeżył człowiek-rekordzista, bo informacje o dacie narodzin sprzed ponad wieku nie zawsze są wiarygodne i możliwe do weryfikacji.
Poza na wpół mitycznymi postaciami, którym przypisuje się śmierć w wieku 160 czy 140 lat, za wiarygodny i zweryfikowany uznaje się wiek Francuzki Jeanne Calment. Przyszła na świat w 1875 roku i zmarła w roku 1997, co dało jej ponad 122 lat życia. To jedyny niekwestionowany przypadek, gdy człowiek przekroczył barierę 120 lat.
Google Ventures i 50 startupów
O ile można przedłużyć życie? Badania prowadzone obecnie w Dolinie Krzemowej nastrajają optymistycznie. Dość wspomnieć, że należąca do Google’a (obecnie Alphabet) spółka biotechnologiczna Calico jest w stanie – dzięki modyfikacjom genetycznym - niemal dwukrotnie wydłużyć życie prostych organizmów, jakimi są nicienie. To długie i cienkie, oślizłe bezkręgowce żyjące w ziemi i wodzie. Osiągają nawet do kilku metrów długości. Ale ciekawsza dla naukowców jest właśnie rozciągalna długość ich życia. Badania nad nimi rozwijają się równie szybko, co oczekiwania wobec samych badań.
Technologiczny gigant, poprzez odpowiadającą za inwestycje firmę Google Ventures, wykupuje liczne startupy z branży medycznej. W szczególności te zajmujące się badaniem starzenia i poszukiwaniem sposobu na opóźnienie jego efektów. Ponad 2 miliardy dolarów przeznaczone na pozyskanie około 50 startupów wskazują, że nie jest to poboczna działalność, ale przemyślana strategia. Potwierdza to niedawny, szacowany na co najmniej miliard dolarów sojusz z koncernem farmaceutycznym AbbVie. Globalna korporacja rzuca wyzwanie starzeniu się i śmierci. I nie szczędzi środków, by osiągnąć w tej dziedzinie sukces.
Twórca i były prezes Google Ventures, milioner Bill Maris, zapytany o zaangażowanie Google’a (Alphabet) w branżę medyczną odparł, że już dziś widzi możliwość nawet 500-letniego życia. – Biogerontologia jako dziedzina przedłużania życia – przynajmniej na małych organizmach – już istnieje. Jest fundacja SENS Aubrey’a de Grey’a, która prężnie działa w ośrodkach w Rosji i w USA i poświęca się tej dziedzinie. Jest Mark Zuckerberg, który zainwestował w firmę biogerontologiczną Calypso i ma na celu przedłużać życie ludzi i zwierząt. Te projekty się zarysowują – mówiła niedawno w rozmowie z „Newserią” Aleksandra Przegalińska, filozof i naukowiec związana z Massachusetts Institute of Technology.
To jednak zagranica. Według Elizy Kruczkowskiej - szefowej Polskiego Funduszu Rozwoju, rządowej instytucji zajmującej się wspieraniem startupów - w Polsce prawdopodobnie nie ma startupów zajmujących się badaniami nad przedłużaniem życia ludzkiego.
Uwaga: mózg!
Paradoksalnie to ludzki geniusz, który prowadzi do takiego rozwoju technologii i świata, może doprowadzić do kresu tego rozwoju. Ludzki geniusz, mózg – to w nim może tkwić przeszkoda dla długowieczności. - Z powodu ewolucyjnie ukształtowanej biologicznej i psychicznej złożoności procesu starzenia, obawiam się, że nowe technologie nie będą w stanie zapewnić nam realizacji tej „Alphabetycznej” prognozy. Główny problem tkwi właśnie w mózgu - najbardziej naukowo zagadkowym i najistotniejszym dla komfortowego funkcjonowania organizmu narzędziu. Ciało można rekonstruować, zastępować poszczególne narządy, ale jeżeli nie poradzimy sobie ze starzeniem mózgu, to w praktyce otrzymamy wydłużanie starości. Jakość takiego długiego życia będzie wątpliwa i nie w pełni podzielam presję na taki właśnie kierunek badań – mówi prof. Bogusław Pawłowski, kierownik Katedry Biologii Człowieka Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zwraca też uwagę, że marzenia ludzi o nieśmiertelności kształtowały się wtedy, gdy ludzie często umierali w – z naszego punktu widzenia – kwiecie wieku. Marzenie o zwiększeniu średniej faktycznie miało sens, bo z powodu różnych czynników presji selekcyjnej (np. głód, choroby, wojny) umierało wielu ludzi w pełni sił umysłowych.
Dziś średnia długość życia na świecie to 72 lata. Zaledwie 218 lat temu – w 1800 roku – wynosiła ona … 32 lata. Jeśli wyciągnąć z tego wzór matematyczny, co roku średnia długość życia na świecie wydłuża się o nieco ponad 2 miesiące, a więc przekroczenie stu lat życia będzie czymś normalnym w okolicach roku 2184.
Ale to nie takie proste…
Cyfrowa nieśmiertelność
Bariera związana ze starzeniem układu nerwowego wydaje się obecnie niemożliwa do przeskoczenia, jednak nie brakuje śmiałków, którzy chcą sprostać temu wyzwaniu przy pomocy technologii. Firmy takie jak Humai czy Eterni.me już teraz deklarują możliwość stworzenia cyfrowej wersji naszego umysłu. W praktyce nie ma to jednak nic wspólnego z cyfrową świadomością – to raczej forma chatbota, usiłującego naśladować określoną osobę, co w praktyce sprowadza się do usług takich, jak „rozmowa” ze zmarłymi.
Znacznie bardziej ambitne zamierzenia kreśli rosyjski milioner Dmitrij Ickow, finansujący badania nad cyfrową nieśmiertelnością. Jednym z jej etapów ma być możliwość oddzielenia naszego umysłu od ciała poprzez wydzielenie go w formie zbioru cyfrowych danych. Świadomość jako zbiór danych byłaby odporna na starzenie, a do tego łatwa do przechowywania i ewentualnego odtworzenia, co całkowicie przemodelowałoby znaczenie i sens śmierci.
To także teorie odległe. Tym bardziej, że śmierć – choć nie budzi pozytywnych skojarzeń – jest zarazem motorem napędowym zmian, co trafnie zauważył przed laty Stanisław Lem: - Trzeba jednak zważyć, że śmierć, będąc zagładą osobnika każdego gatunku, jednocześnie jest motorem napędzającym ewolucję. Gdyby nie było śmierci, nikt, a raczej nic nie mogłoby zaludniać Ziemi, oprócz bakterii. (…) Najdoskonalej nawet zelowane i połatane buty są butami zelowanymi i połatanymi, a zatem starymi. Starzec z nowym sercem, z nowymi jelitami, wątrobą itd., będzie zapewne wielozakresowo odmłodzonym starcem, ale jednak starcem – zauważył polski pisarz w jednym z felietonów.
Co więcej, same techniczne kwestie związane z radykalnym wydłużeniem życia czy nieśmiertelnością – cyfrową lub jakąkolwiek inną – to tylko początek serii problemów, którym musimy sprostać. Łatwo ekscytować się kolejnymi doniesieniami o pracach naukowców i zachwycać perspektywami coraz dłuższego życia. Wśród powszechnego entuzjazmu trudniej o sceptycyzm i wniosek, że problem jest znacznie bardziej złożony.
Podkreśla to Kacper Nosarzewski, partner w think tanku 4CF Strategic Foresight: - Należy na kwestię wydłużania życia patrzeć kompleksowo, bo nie jest to sprawa związana wyłącznie z medycyną. Jeśli chcemy, by była ona widoczna w statystykach, musimy patrzeć i na inne kwestie, jak choćby związane z bezpieczeństwem, również tym epidemiologicznym. Jeżeli będziemy mieli superbakterie, rozwijające się w taki sposób jak teraz lub jeśli ten trend dodatkowo przyspieszy, albo jeśli spotkamy się z jakąś osobliwością biologiczną, to na nic się zdadzą nasze próby radzenia sobie z procesami starzenia.
Symbolem gorzkiej porażki na tym polu jest los legendarnego lekarza, który jako pierwszy z sukcesem przeszczepił ludzkie serce. Doktor Christian Baarnard z RPA najpierw, pionierskim zabiegiem z 1967 roku wzniósł się do medycznego panteonu, by z upływem lat coraz bardziej dziwaczeć. Dotknięty artretyzmem trwonił czas na poszukiwanie eliksiru młodości i wcieraniu w siebie odżywek z roślin i zwierzęcych embrionów. Opracowany przez niego krem, mający zapewnić młodość i sprawność seksualną okazał się jednak niewypałem i – wobec sprzeciwu amerykańskiej Agencji Żywności i Leków – nie został dopuszczony do sprzedaży.
Królestwa wiecznych miliarderów
Niezależnie od licznych zastrzeżeń, puśćmy nieco wodze fantazji i przyjmijmy założenie, że zapowiedzi Billa Marisa w niedalekiej przyszłości zostaną zrealizowane i człowiek, którzy dożyje 500 lat, już się urodził.
Kim będzie?
Albo obiektem doświadczalnym, albo kimś niezwykle zamożnym. Nie ma co się oszukiwać, że nagle wielokrotnie przedłużymy życie miliardów ludzi. Jeśli ktoś skorzysta z nowych możliwości, można bez wielkiego ryzyka przyjąć, że będzie to człowiek bardzo, bardzo bogaty, którego będzie stać na sfinansowanie sobie samemu pionierskich zabiegów. A to oznacza pojawienie się kasty niemal wiecznych miliarderów, niczym Peter Weyland z „Prometeusza” Ridleya Scotta, który szukał recepty na nieśmiertelność.
Trudno wyobrazić sobie, jak doniosłe zmiany przyniesie to dla świata. - Przez kilkaset lat rządzę swoją firmą i jestem w stanie reagować na zjawiska zachodzące w dłuższym czasie. Nie przez rok czy dwa, ale w perspektywie całych pokoleń. Mogę przesuwać swój kapitał, inwestować i nie czekać na szybki zwrot. Z czasem takie korporacje zyskałyby siłę i ogromną przewagę nad innymi, stając się potężniejszymi nawet od państw. Przy tym, mając horyzont nie 30, a 500 lat, inwestowałbym w zupełnie innego rodzaju biznesy, niż dzieje się to obecnie. Sądzę, że mogłoby się udać wiele projektów długofalowych, jak choćby globalna sieć kolei dużych prędkości – mówi Michał Kreczmar, dyrektor ds. cyfrowej transformacji w PwC.
Podkreśla również fakt, że ludzie żyjący po kilkaset lat będą mieli zupełnie inne potrzeby. Poziom znudzenia życiem u osoby 500-letniej może być dla nas niewyobrażalny. Zachcianki i zasady tych ludzi także mogą być dziwaczne. Bo co będzie znaczyło życie 15-latka dla kogoś, kto żyje setki lat?
Zdaniem Kacpra Nosarzewskiego należy też zadać pytanie, czy w przypadku wzrostu długości życia uda się nam zachować spójność społeczną. Ekonomiści Jean-Herve Lorenzi i Mickael Berrebi w swej książce „Świat przemocy. Gospodarka światowa 2016-2030” stawiają bowiem hipotezę, że jeśli wobec kryzysu innowacji nie weźmiemy się za kwestie związane ze spójnością społeczną, świat bogatych 100- czy 200-latków upadnie. I stanie się to pod naporem młodych i biednych z Azji i Afryki, którzy po prostu przyjdą i pozabijają bogatych starców w starciu o ograniczone zasoby. Skrócą ich życie nie z przyczyn biologicznych, ale społecznych i ekonomicznych.
Serce Rockefellera
A jak może to wyglądać w praktyce? Przedsmak tego, czego możemy oczekiwać po pionierskich zabiegach, pozwalających na wydłużenie życia, daje popularny mit dotyczący miliardera Davida Rockefellera. Przedstawiciel słynnej rodziny był znany nie tylko ze stanu konta, ale również z rzekomych przeszczepów serca w zaawansowanym wieku.
Mit ten nie ma wiarygodnych podstaw – nie wiadomo, czy i ile transplantacji miał David Rockefeller. Mimo tego wielu uwierzyło w tajemniczą legendę o tym, że Rockefeller potrafił ukryć fakt przeszczepów ze względu na swoją fortunę. Faktem jest za to, że miliarder dożył 102 lat. Pozostaje spekulować, jakiego wieku dożyłby, gdyby – mając te same miliardy – urodził się 50 lat później.
Dziś większą niż jego rodzina fortunę posiada kilku gigantów technologii. W ich rękach konsekwencje badań nad nicieniami mogą obrócić świat w zupełnie innym kierunku.