Rosyjski specnaz przy polskiej granicy. "Zielone ludziki" lądują pod Brześciem
Niedaleko polskiej granicy wylądowały oddziały rozpoznawcze rosyjskich sił powietrznodesantowych (WDW). Wspiera je białoruski specnaz i spadochroniarze z Kazachstanu.
14.09.2021 00:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Spadochroniarze z Rosji, Białorusi i Kazachstanu wylądowali w nocy na poligonie pod Brześciem, na wysokości polskiego Terespola. Nocny desant to element wielkich manewrów Zapad-2021, których część odbywa się blisko granicy z Polską.
Podczas ćwiczeń wykorzystano trzy duże samoloty transportowe Ił-76MD. Z maszyn lecących na pułapie 1600 – 1900 metrów wyskoczyło 170 spadochroniarzy. Byli to żołnierze oddziałów rozpoznawczych, reprezentujących wojska powietrznodesantowe Rosji (90 żołnierzy), a także oddziały desantowo-szturmowe Białorusi (60 żołnierzy) i Kazachstanu (20 żołnierzy).
Spadochrony Arbalet-2
Jak podkreślają źródła rosyjskie, były to pierwsze, przeprowadzone na tak dużą skalę, ćwiczenia nocnego desantu rosyjskich sił na terytorium obcego państwa. Specnaz wykorzystał podczas ćwiczeń system spadochronowy Arbalet-2. To nowy, wprowadzany od 2013 spadochron szybujący, zastępujący stopniowo starsze modele, jak okrągłe D-6 czy D-10.
Arbalet-2 zapewnia bezpieczeństwo skoku przy obciążeniu do 150 kg. Pozwala także na podpięcie dodatkowego, 50-kilogramowego zasobnika z wyposażeniem, umożliwia skoki przy prędkości dochodzącej do 350 km/h i może być stosowany w szerokim zakresie temperatur (używają go m.in. jednostki szkolone do działań w Arktyce).
Zielone ludziki przy polskiej granicy
Podczas desantu jako pierwsi – z wykorzystaniem noktowizorów – lądowali Rosjanie, zabezpieczając miejsce lądowania dla oddziałów z Białorusi i Kazachstanu. Żołnierze ćwiczyli następnie rozpoznanie i sabotaż w obiektach na tyłach potencjalnego przeciwnika.
W komentarzu do nocnego desantu blisko granicy z Polską, serwis Defence 24 zwraca uwagę na umundurowanie rosyjskich spadochroniarzy. Poza dwoma przypadkami, żołnierze ćwiczyli w mundurach pozbawionych oznaczeń państwowych, a także stopni czy symboli jednostek. Upodobniło ich to do znanych z działań na Krymie tzw. "zielonych ludzików".