Rosyjski specnaz przy polskiej granicy. "Zielone ludziki" lądują pod Brześciem
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedaleko polskiej granicy wylądowały oddziały rozpoznawcze rosyjskich sił powietrznodesantowych (WDW). Wspiera je białoruski specnaz i spadochroniarze z Kazachstanu.
Spadochroniarze z Rosji, Białorusi i Kazachstanu wylądowali w nocy na poligonie pod Brześciem, na wysokości polskiego Terespola. Nocny desant to element wielkich manewrów Zapad-2021, których część odbywa się blisko granicy z Polską.
Podczas ćwiczeń wykorzystano trzy duże samoloty transportowe Ił-76MD. Z maszyn lecących na pułapie 1600 – 1900 metrów wyskoczyło 170 spadochroniarzy. Byli to żołnierze oddziałów rozpoznawczych, reprezentujących wojska powietrznodesantowe Rosji (90 żołnierzy), a także oddziały desantowo-szturmowe Białorusi (60 żołnierzy) i Kazachstanu (20 żołnierzy).
Spadochrony Arbalet-2
Jak podkreślają źródła rosyjskie, były to pierwsze, przeprowadzone na tak dużą skalę, ćwiczenia nocnego desantu rosyjskich sił na terytorium obcego państwa. Specnaz wykorzystał podczas ćwiczeń system spadochronowy Arbalet-2. To nowy, wprowadzany od 2013 spadochron szybujący, zastępujący stopniowo starsze modele, jak okrągłe D-6 czy D-10.
Arbalet-2 zapewnia bezpieczeństwo skoku przy obciążeniu do 150 kg. Pozwala także na podpięcie dodatkowego, 50-kilogramowego zasobnika z wyposażeniem, umożliwia skoki przy prędkości dochodzącej do 350 km/h i może być stosowany w szerokim zakresie temperatur (używają go m.in. jednostki szkolone do działań w Arktyce).
Zielone ludziki przy polskiej granicy
Podczas desantu jako pierwsi – z wykorzystaniem noktowizorów – lądowali Rosjanie, zabezpieczając miejsce lądowania dla oddziałów z Białorusi i Kazachstanu. Żołnierze ćwiczyli następnie rozpoznanie i sabotaż w obiektach na tyłach potencjalnego przeciwnika.
W komentarzu do nocnego desantu blisko granicy z Polską, serwis Defence 24 zwraca uwagę na umundurowanie rosyjskich spadochroniarzy. Poza dwoma przypadkami, żołnierze ćwiczyli w mundurach pozbawionych oznaczeń państwowych, a także stopni czy symboli jednostek. Upodobniło ich to do znanych z działań na Krymie tzw. "zielonych ludzików".