Rosyjski okręt rakietowy Iwanowiec. Załoga skazała go na zagładę

Rosyjski okręt rakietowy Iwanowiec. Załoga skazała go na zagładę

Okręt Iwanowiec. Strzałką zaznaczona kopuła kryjąca stację radiolokacyjną Monolit
Okręt Iwanowiec. Strzałką zaznaczona kopuła kryjąca stację radiolokacyjną Monolit
Źródło zdjęć: © Bibikoff, Lic. CC0
Łukasz Michalik
06.02.2024 20:04, aktualizacja: 06.02.2024 21:29

Zatopienie przez Ukraińców rosyjskiego okrętu rakietowego zapisało się w historii. Po raz pierwszy ofiarą morskich bezzałogowców padł okręt wojenny mający pełną możliwość walki i manewrowania. Jak to możliwe, że bezzałogowce zniszczyły jednostkę, której – teoretycznie – nie powinny zniszczyć?

Wcześniejsze ataki Ukraińców na rosyjskie okręty, wykonywane z wykorzystaniem małych, bezzałogowych jednostek pływających, były przeprowadzane w specyficznych warunkach.

Do tej pory Ukraińcy atakowali albo jednostki stojące w porcie, albo zakotwiczone w jego okolicy. W niczym nie umniejsza to skali ich sukcesów, jednak rosyjskie załogi niejednokrotnie nie miały możliwości, aby skutecznie się bronić.

Tymczasem zatopienie okrętu projektu 12411, do którego należy Iwanowiec, zmienia ten schemat: zaatakowano okręt wojenny, teoretycznie gotowy do walki i poruszający się bez ograniczeń, który miał szansę na wykorzystanie wszystkich swoich sensorów, uzbrojenia czy wysokiej prędkości.

Dlaczego okręt Iwanowiec zatonął?

Próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego Iwanowiec nie zdołał się obronić, podjął Maksymilian Dura z Defence 24. Na podstawie dostępnych nagrań można przypuszczać, że Rosjanie z jakiegoś powodu nie uruchomili stacji radiolokacyjnej Monolit, umieszczonej w dużej kopule na nadbudówce i odpowiedzialnej za wykrywanie celów powietrznych i nawodnych.

Pociągnęło to za sobą lawinę konsekwencji. Działający przez cały czas radar nawigacyjny Pieczora daje bardzo słabe zobrazowanie sytuacji taktycznej, a kolejny – trzeci radar MR-123 umieszczony na maszcie – służy nie do wykrywania zagrożeń, ale do naprowadzania broni na wykryte wcześniej cele. Jego antena podczas ataku była nieruchoma - okręt nie wykrył niczego, na co MR-123 mógłby naprowadzać uzbrojenie.

Uniemożliwiło to użycie głównej armaty AK-176 kalibru 76 mm (podczas obrony w ogóle nie wystrzeliła), a ogień z 30-mm armat automatycznych AK-630 miał ograniczoną skuteczność w sytuacji, gdy Ukraińcy wykonali skoordynowany atak z wykorzystaniem co najmniej ośmiu jednostek kamikadze.

Okręt nie wykorzystał też przewagi prędkości – gdyby rozwinął pełne 42 węzły, mógłby po prostu uciec atakującym bezzałogowcom. Choć termowizyjny obraz wylotów turbin pokazuje, że pracowały one z dużą mocą, nie zdążyły rozpędzić okrętu wystarczająco szybko, a pierwsze trafienie spowodowało, że ucieczka przestała być możliwa.

Zagadką pozostaje przyczyna, dla której Iwanowiec płynął bez włączonego radaru. Autor analizy wskazuje, że może nią być zlekceważenie przez Rosjan zagrożenia albo wysoka demoralizacja załogi, obsadzającej okręt bez gotowości do działania.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie