Rosjanie maskują swoją porażkę. Drewnianą atrapę widać nawet z kosmosu
16.08.2024 12:24, aktual.: 16.08.2024 13:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku sierpnia Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadziły atak na rosyjski okręt podwodny Rostów nad Donem, który przechodził remont w porcie w Sewastopolu. Efektem było zatopienie jednostki, co Rosjanie próbują zamaskować. Potwierdzają to zdjęcia satelitarne pokazujące najprawdopodobniej drewnianą atrapę rosyjskiego okrętu podwodnego.
Ukraińcy po raz pierwszy uderzyli w Rostów nad Donem podczas ataku na okupowany Krym w nocy 13 września 2023 r. Wówczas Siły Zbrojne Ukrainy sięgnęły po pociski manewrujące Storm Shadow, które spowodowały znaczne uszkodzenia tej jednostki. Rosjanie zdecydowali się jednak na naprawę okrętu. Była ona realizowana w Sewastopolu. Nie udało się jej doprowadzić do końca, ponieważ kolejny ukraiński atak przeprowadzony na początku sierpnia 2024 r. posłał jednostkę na dno. Ukraiński Sztab Generalny informował wówczas: "Po trafieniu łódź zatonęła na miejscu".
Rosjanie maskują swoją porażkę
Rosjanie najwyraźniej próbują ukryć stratę, ponieważ w miejscu gdzie wcześniej stacjonował okręt pojawiła się widoczna z kosmosu makieta lub kamuflaż wraku. Zwrócił na to uwagę jeden z analityków tzw. białego wywiadu na swoim koncie "MT Anderson" na platformie X.
Według serwisu Defence Express rosyjska atrapa okrętu podwodnego jest niedopracowana. Świadczyć ma o tym m.in. jej długość, która jest znacznie mniejsza niż w przypadku oryginalnej jednostki projektu 636.6. Makieta ma długość 56 m, z kolei prawdziwy Rostów nad Donem ma długość blisko 74 m. Serwis podkreśla również próbę kamuflażu miejsca, w którym faktycznie znajduje się zatopiony okręt przy pomocy plandeki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto przypomnieć, że Rostów nad Donem (B-237) to okręt podwodny klasy Kilo, znanej w Rosji jako Projekt 636.3. Jest to jeden z okrętów podwodnych o napędzie diesel-elektrycznym, przeznaczonych przede wszystkim do operacji w wodach przybrzeżnych, w tym np. zwalczania okrętów nawodnych i podwodnych, czy realizacji misji rozpoznawczych. Okręty projektu 636.3 wyposażono w zaawansowaną technologię stealth, co utrudnia ich wykrywanie. Podobnie jak i ich cicha praca.
Rostów nad Donem został wprowadzony do służby pod koniec 2014 r. Jest to jednostka o długości ok. 74 m i wyporności 3100 t, wyposażona w wyrzutnie torpedowe kalibru 533 mm, miny oraz rakiety manewrujące Kalibr 3M54 (w kodzie NATO: SS-N-27 Sizzler).
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski